Prawdą powinno być całe nasze ludzkie życie. Człowiek tak naprawdę nie ma powodu, aby kłamać. Tak się wydaje nam, prostym ludziom, wierzącym, nie wierzącym, filozofom, złoczyńcą czy filantropom. A przecież kłamiemy codziennie.
Kłamstwo jest obroną, strachem, bronią. Jest często kaprysem, przyjemnością lub głupotą. Ale też prawdą życiową jest, iż kłamstwo potrafi być lekarstwem, spokojem i miłosierdziem.
To ten problem przedstawił nam, moim zdaniem, Ibsen. W swoim dramacie „Dzika kaczka” pokazał siłę prawdy i kłamstwa jednocześnie. Lecz, o ironio, to właśnie prawda krzywdzi, podczas gdy kłamstwo wprowadza spokój i miłość do rodziny Ekdalów.
Samo życie układało elementy tej tragedii. Młoda służąca, Gina zostaje uwikłana w romans ze swoim chlebodawcą, starym Werle. Jest taka niedoświadczona i naiwna. Kiedy zaczyna rozumieć, że jest w ciąży i nikt nie może jej pomóc, zwalnia się z pracy i próbuje ratować życie swoje i dziecka. Spotyka Hjalmara Ekdala i wychodzi za niego za mąż. Jej mąż od początku kocha ‘swoją’ córkę. I tak płyną lata. Ekdalowie to normalna, spokojna, kochająca się rodzina. I nagle spokój ten burzy syn starego Werlego. Gregers, który uważa się za przyjaciela Hlajmara postanawia wyjawić prawdę skrywaną przez Ginę.
Ibsen zbudował w utworze postać diametralnie różną od pozostałych osób uwikłanych w intrygę. Ten człowiek wręcz cierpi na chroniczną potrzebę udowadniania prawdy. Możemy tylko się domyślać, że jest to wynik jego dzieciństwa, które przebiegło przy boku ojca, który żył w kłamstwie.
Więc cóż, przyszedł czas naprawdę. W imię dobra i szlachetnej idei. Teraz, nagle Hlajmar dowiaduje się, iż jego córka nie jest jego, a żona jest osobą bardziej godną pogardy niż miłości. Nagle świat i życie Hjalmara zostały nie tylko zburzone, ale także ogołocone z szacunku. Wyprowadza się z domu i mimo i choć wraca, nie stara się już zrozumieć czy wybaczyć. W swojej tragedii pozostaje sam, a jego żal i złość przelana zostaje na Ginę i córkę.
Bezbronne dziecko też tonie w nieszczęściu. Jej ukochany ojciec odrzuca teraz jej miłość. Dziewczynka wini się za powstałą sytuację. Jadwinia aby pokazać Hjalmarowi swą miłość do niego postanawia poświecić to co miała najcenniejszego – dziką kaczkę. Dziecko bierze pistolet i niewiadomo czy w wyniku wypadku czy celowego działania strzela sobie prosto w serce.
Dopełnia się cała tragedia prawdy.
Po tym tragicznym zdarzeniu Hlajmar zdał sobie dopiero sprawę z tego, jak bardzo kochał Jadwinie mimo, iż nie była jego córką.
Gregers za to po ujawnieniu prawdy nie czuje zupełnie odpowiedzialności za dalsze losy swojego czynu. Niezrozumiale wręcz dla nas jest dumny ze swego postepowania i oczekuje na rezultaty. Jego zdaniem, teraz, oczyszczeni Ekdakowie mogą już tylko być szczęśliwi. Cóż za błąd!!!
I tak Henryk Ibsen, przewrotnie pokazał nam, iż czarne jest czasem białe i na odwrót.
Oczywiście my ludzie musimy wierzyć w jakiś system wartści.
Prawda w życiu człowieka pełni niewątpliwie bardzo ważną rolę. Dzięki niej zdobywamy zaufanie innych ludzi. Problem jaki chciał bym poruszyć w mojej pracy, dotyczy jednak tego czy zawsze powinniśmy mówić innym prawdę. Na pewno każdy z nas kiedyś kłamał. Kłamiąc godziliśmy się na podjęcie ryzyka z tym związanego. Osdoba przez nas oszukana, gdy się o tym dowiaduje, całkowicie zmienia o nas zdanie, czuje, że kłamstwo oznacza brak szacunku w stosunku do niej, więc najczęściej odreagowuje tym samym. Traci do nas zaufanie, które później trudno odzyskać. Przecież jeśli okłamiesz raz możesz to zrobić znowu. Czasem jednak można a nawet trzeba przemilczeć prawdę i taki przykład podaje nam Henryk Ibsen w „Dzikiej kaczce”.
A więc jak zostało powiedziane na wstępie i udowodnione przez Ibsena: prawda może stać się raną nie do zagojenia, zaś kłamstwo może stać się lekarstwem.
To nie my, Gregersy, mamy prawo do prawdy. Nie nam bawić się w Boga. Musimy zawsze myśleć o konsekwencjach naszych słów. Stare przysłowie mówi: „Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane”. Powinniśmy więc robić wszystko, aby przez nasze chęci tego piekła nie przeżyć. I aby nie stworzyć go innym.