Pamięć o "mrocznym czasie" wojny i okupacji-potrzebna? Konieczna? Zbędna? Nie wiem. Dla mnie, urodzonego prawie pół wieku później, II wojna światowa i okupacja niemiecka są równie odległe jak wszystkie wojny, o których się uczę na lekcjach historii. Dlaczego mam właśnie o niej pamiętać?
Czy jest to pamięć konieczna, a więc niezbędna w moim codziennym życiu? Nie, na co dzień w ogóle o tym nie myślę, zupełnie inne sprawy zaprzątają moją uwagę. Czy ta pamięć jest potrzebna? Potrzebna, czyli przydatna. Cóż, nad tym muszę pomyśleć. Do czego ona może się przydać? Może na przykład przypomnieć mi, że nie wolno nienawidzić ludzi za ich pochodzenie, narodowość, religię, wygląd, że prześladowanie ich z tego powodu jest zbrodnią. Może mi uprzytomnić, że wojna dotyka wszystkich, także tych, którzy jej nie chcieli; młodym chłopcom wkłada broń do ręki i zmusza do zabijania. Ojców i mężów zamienia w bestie. "Rudego" w więzieniu niemieckim nie skatowali przybysze z innej planety, tylko ludzie. Może mi w końcu uświadomić, że jeżeli dam się porwać nienawiści, i ja mogę stać się mordercą i katem. To ostatnie stwierdzenie przeraziło mnie samego. Muszę pamiętać o wojnie w moim własnym interesie. Nie mogę o niej zapomnieć.
Pamięć o tamtych latach nie jest balastem, lecz ostrzeżeniem przed bestią drzemiącą w człowieku.