Dla mnie sukcesem jest człowiek, który osiągnie coś, czego bardzo chciał i o czym marzył. Sukces można osiągnąć ciężką, rzetelną, konsekwentną pracą. Powinno się mieć w sobie dużo energii, zapału, optymizmu, cierpliwości, obowiązkowości i wiary w siebie. Żeby osiągnąć sukces, trzeba bardzo mocno w siebie wierzyć.
Uważam, że człowiekiem sukcesu jest Bob Marley, ponieważ miał dużo wiary w ludzi, cierpliwie i za pomocą ciężkiej pracy, dążył do celu. Chciał, aby ludzie byli dobrzy i żeby świat stał się lepszy, a dzięki swojej muzyce pomagał innym i prowadził na dobrą drogę życiową. "Jedna miłość" - to było jego życiowym mottem i do śmierci, konsekwentnie się tego trzymał - za to go cenię.
Człowiekiem sukcesu mogę nazwać też mojego kuzyna - Kubę. Od małego grał na perkusji, dużo zapału i cierpliwości wkładał w ćwiczenia. Zaczął grać w mało znanych zespołach, aż w końcu dawał koncerty na skromnych imprezach klubowych. Z czasem, gdy naprawdę dobrze grał, dołączył do zespołu reggae i intensywnie się rozwijał jeszcze bardziej. Teraz, po latach grania, koncertuje ze znanymi, polskimi artystami reggae.
Czasami cena sukcesu jest bardzo duża, bo dla każdego sukcesem jest czymś innym. Często trzeba zrezygnować z wielu rzeczy, np. dla kobiety sukcesem byłoby mieć szczupłą figurę, to musi intensywnie ćwiczyć i odmówić sobie przyjemności w postaci dobrego, ale kalorycznego jedzenia. Dla wielu ludzi sukcesem jest zrobienie kariery i dążą do tego za wszelką cenę i często po trupach do celu. Dla mnie takie osoby zatracają w sobie osobowość i szacunek, ponieważ nie można za wszelką cenę wzbijać się do góry.
Myślę, że sukces jest dla każdego bardzo ważny, ale nie powinien być najważniejszy i spełniany poprzez krzywdzenie innych, oraz ulepszaniu swoich umiejętności na cudzym nieszczęściu. Sami musimy sobie na niego zapracować, ale uczciwie, tylko wtedy możemy być z niego dumni.