Van Gogh odkrył dla malarstwa słoneczniki – rozżarzone, jaskrawe, o płomienistych płatkach i powykręcanych, wijących się łodygach. Zaczął malować je w Paryżu, najpierw razem z innymi kwiatami, potem same, tworząc obrazy oryginalne, o potężnej sile oddziaływania.
Obraz „Cztery ścięte słoneczniki” (1887) powstał jeszcze w Paryżu. Z płótna tchnie iście magnetyczna siła. Kwiaty wyglądają jak palące się kłody drewna. Blada żółć jest dominującym kolorem kwiatów, ożywionych oranżem. Dopełniające barwy błękitu i pomarańczu oraz czerwieni i zieleni użyte są w świadomy sposób, choć niezbyt rzucają się w oczy. Różnorodność kolorów i pociągnięć pędzla jest wyjątkowo subtelna. Patrzący musi obejmować wzrokiem cały obraz, wracając ciągle do trzech kwiatów ukazujących nasiona. Nasiona słoneczników wyglądają jak ciągnące się daleko ścierniska. Drobne, szybkie uderzenia pędzla, którymi musiał być malowany obraz, dowodzą, jak dokładny potrafił być artysta.
W liście po przeżytym załamaniu nerwowym van Gogh pisał „o wysokiej żółtej nucie”, czego dowiodło pięć prawie żółtych obrazów słoneczników.
W przeciwieństwie do „Czterech ściętych słoneczników” na obrazie „Wazon z czternastoma słonecznikami” (1888), stworzonym w Arles, malarz wykorzystuje jedynie podstawowe kolory kwiatów, więc dominującym kolorem jest żółć. Grubo nawarstwione bruzdy żółcieni, jakby próba opanowania rozjarzonej barwy słoneczników, różnią się znacznie od miłego motywu pięknie ułożonych bukietów. „Chcę ozdobić moją pracownię płótnami przedstawiającymi słoneczniki, gdzie czyste lub złamane chromy wybuchają na rozmaitych tłach” – pisał van Gogh do brata latem 1888 roku. Na wspomnianym obrazie artysta nałożył grubo farbę urywanymi pociągnięciami pędzla, co powoduje, iż kwiaty niemal wychodzą z tła.
Niewielu artystów malowało słoneczniki przed van Goghiem, a i po nim niewielu odważyło się podjąć ryzyko porównania z dziełem mistrza.