Film „Pan Tadeusz” w reżyserii Andrzeja Wajdy powstał na podstawie książki Adama Mickiewicza pod tym samym tytułem. „Pan Tadeusz, czyli ostatni zajazd na Litwie w 12 księgach pisanych wierszem” od wielu lat towarzyszy nam Polakom w życiu. Krzepił on serca ludzi w czasach, gdy Mickiewicz go pisał jak również dodaje nam otuchy i dziś.
Sama książka opowiada o losach dwóch skłóconych ze sobą rodów: Horeszków i Sopliców. Nienawiść ta została spowodowana przez jednego z głównych bohaterów Ks.Robaka, który zabił Stolnika Horeszkę podczas oblężenia zamku przez Moskali. W epopei występuje też wątek narodowowyzwoleńczy-wiąże się on przede wszystkim z dziejami Jacka Soplicy, opiera się na rzeczywistych wydarzeniach historycznych. Dotyczy głównie prób przygotowania na Litwie zbrojnego powstania związanego z wojną francusko-rosyjską Poza tym w książce mamy również epizod miłosny miedzy tytułowym Panem Tadeuszem i Zosią.
W filmie, wbrew oczekiwaniom, pierwsze, co widzimy, to nie, Soplicowo, lecz salonik w Paryżu i samego Mickiewicza, czytającego grupce emigrantów swoje dzieło, wypowiadającego najpierw słowa zawarte w Epilogu:
"O tym-że dumać na paryskim bruku..."
Potem dopiero z szarego i smutnego Paryża przenosimy się na Litwę i podziwiamy jej wspaniałe krajobrazy, jesteśmy świadkami powrotu młodego Tadeusza do Soplicowa.
Doskonale zrealizowane zdjęcia przyrody(duże brawa dla Alana Starskiego) z nastrojowa muzyka Wojciecha Kilara tworzą taki klimat, że możemy się poczuć jakbyśmy żyli w tamtych czasach. Jest też dokładnie odtworzone wnętrze dworku szlacheckiego i zamku, zwyczaje szlachty, gaj, w którym przechadzają się bohaterowie, zbierając grzyby, matecznik, zegar wygrywający melodię "Mazurka Dąbrowskiego" i stary zegar na zamku, nakręcany przez Gerwazego. Zobaczymy też, jak parzono kawę we dworze, jak ucztowano, usłyszymy Jankiela grającego na cymbałach, ujrzymy wreszcie słynnego poloneza, jednoczącego wszystkich tańczących go bohaterów filmu.
Trzeba przyznać, że A. Wajda umie dobrze obsadzić role. W "Panu Tadeuszu" zobaczymy plejadę polskich gwiazd: Daniela Olbrychskiego (Gerwazy), Andrzeja Seweryna (Sędzia Soplica), Grażynę Szapołowską (Telimena), Marka Kondrata (Hrabia) i wielu innych. Osobiście bardzo zaskoczyła mnie gra Bogusława Lindy (ks. Robak) , który pokazał, że umie grać również bardziej ambitne role niż np. w filmie „Psy” Śmiało można też stwierdzić, że rola Telimeny - podstarzałej, ale wciąż powabnej kokietki - jest stworzona dla G.Szapołowskiej. Szczególnie jednak podobał mi się Sędzia, który w dziele Mickiewicza "chowa się" w cieniu innych, bardziej wyrazistych bohaterów, za to w filmie wysuwa się na pierwszy plan i zyskuje ogromną sympatię widzów jako postać szlachetna, pogodna i z poczuciem humoru. Świetnie spisali się również młodzi aktorzy: Michał Żebrowski (Tadeusz) i pełna wdzięku debiutantka Alicja Bachleda-Curuś (Zosia).
Bardzo sprytnie poradzono sobie z niektórymi tekstami wypowiadanymi przez bohaterów, które zostały zagęszczone i skrócone gdyż w oryginale były za długie do ekranizacji.
Wydaje mi się, że Andrzejowi Wajdzie udała się adaptacja naszej epopei narodowej. Umiał stworzyć dzieło, które nie jest zbyt dokładnym przekładem treści utworu literackiego na język filmu, ale zachowało ten specyficzny klimat. Ponadto potrafił sprawić to, że mowa wierszem nie jest postrzegana jako coś nienaturalnego. Myślę, że "Pan Tadeusz" jest udanym filmem. Przekazuje nam to, co najistotniejsze - także i dla Mickiewicza - uświadamia nam, że do osiągnięcia wspólnego celu potrzebna jest zgoda, jedność tych, którym na osiągnięciu tego celu zależy. Utrwala kruchy i piękny obraz przeszłości, kraju dzieciństwa poety, jego "małej ojczyzny". Przy tym wszystkim nie jest też pozbawiony humoru. Warto to zobaczyć i przeżyć - pośmiać się, zachwycić i wzruszyć.