profil

Życie i twórczość Fryderyka Chopina

poleca 84% 2804 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

ŻYCIE I TWÓRCZOŚĆ FRYDERYKA CHOPINA


Fryderyk Chopin urodził się 1 marca 1810 roku, w księdze chrztu zapisano datę 22 lutego. Urodził się w Żelazowej Woli koło Sochaczewa w samym sercu mazowieckiej ziemi. Na chrzcie nadano mu imiona Fryderyk, Franciszek. Był on jedynym synem Justyny i Mikołaja Chopin.
Justyna z domu Krzyżanowska była szafarką dworską, zacną i zgodną w pożyciu osobą, obdarzoną miłym głosem i nadzwyczaj muzykalna. Pod jej pobłażliwym i troskliwym okiem uczył się początków muzyki – już od najwcześniejszego dzieciństwa zdradzał niepospolite zdolności muzyczne.
Fryderyk miał trzy siostry – Ludwika starsza była od niego o 3 lata, Izabela- młodsza o półtora roku, Emilia- o niecałe 4 lata. Najbardziej lubił Fryderyk towarzystwo Ludwiki która tak jak jego interesowała muzyka. Chłopiec tak jak jego najmłodsza siostra Emilia był spostrzegawczy, dowcipny obdarzony darem naśladowania ludzi z dużym poczuciem humoru.
Ojciec jego z pochodzenia był francuzem od lat mieszkającym w Żelazowej woli. Świetnie znał francuski i niemiecki, był nauczycielem i wychowawcą młodego hrabiego Skarbka, do którego rodziny należał majątek.
Wśród częstych gości przyjeżdżających do majątku z Warszawy był autor kilkunastotomowego słownika języka polskiego, znakomity uczony Samuel Bogumił Linde. Linde zaproponował ojcu Fryderyka, aby ten objął stanowisko nauczyciela francuskiego w liceum przez siebie prowadzonym.
Mikołaj Chopin przyjął propozycje i w październikowy jesienny ranek 1810 roku cała rodzina czyli córka Ludwika i ośmiomiesięczny Frycek wyjechali do Warszawy. Państwo Chopinowie zamieszkali w stolicy w dużym mieszkaniu w skrzydle Pałacu Saskiego. W pałacu początkowo mieściło się Liceum Warszawskie. Ponieważ rodzina powiększyła się i Fryckowi przybyły jeszcze dwie siostry- Izabela i Emilia, z samej profesorskiej pensji trudno było panu Mikołajowi utrzymać całą gromadkę. Otworzył więc u siebie internat dla chłopców z poza Warszawy uczących się w liceum rektora Lindego.
Mama Frycka grywała czasem chłopcom a internatu do tanca. Zawsze po skończonym wieczorku stwierdzano z przerażeniem , że Fryckowe łóżeczko jest puste. Znajdowano zwykle małego zbiega skulonego pod pudłem fortepianu na podłodze, z twarzyczka zalana łzami. Pewnego późnego wieczora, po takim właśnie graniu, kiedy już wszyscy udali się na spoczynek przerażona pokojówka wpadła do sypialni państwa Chopinów z krzykiem, że po salonie chodzą duchy. Państwo weszli do zalanego księżycowym światłem salonu, a widok jaki tam zobaczyli był zdumiewający. Na wysokim taborecie w nocnej koszulinie i z bosymi nogami siedział przy fortepianie Frycek i grał te same melodie, które przed kilkoma godzinami płynęły spod palców matki. Pani Justyna nie mogła uwierzyć własnym oczom i uszom. Znane walce i kadryle brzmiały teraz zupełnie inaczej. Pod palcami chłopca nabierały czaru i lekkości- muzyka niby ta sama, a jakaś zupełnie inna, o wiele ładniejsza, chwytająca za serce. Matka podeszła na palcach do zamyślonego malca, przytuliła jego złotą główkę do piersi i w tym momencie wiedziała już na pewno, że jej 4-letni Frycek nie jest zwyczajnym dzieckiem.
W wieku 6 lat w 1816 roku rodzice Frycka postanowili, Ze ich syn rozpocznie systematyczną naukę gry na fortepianie. Mały chłopie był bardzo ucieszony tą nowiną. Jego nauczycielem został nie najlepszy pedagog, ale znawca i wielbiciel wielkiej muzyki- Bacha, Haydna, Mozarta- Czech Wojciech Żywny. On to nanosił na papier pierwsze pomysły muzyczne nieporadnego jeszcze w pisaniu Chopina. Między starym profesorem, a młodym uczniem zawiązała się serdeczna przyjaźń. Żywny był właściwie jedynym nauczycielem, który wprowadził Frycka w tajemniczy świat pięciopalcówek, gam, krzyżyków i bemoli, ale po 5 latach umiał zdobyć się na to, żeby szczerze oświadczyć, iż uczeń przerósł mistrza i ze już niczego więcej Frycka nie nauczyć nie zdoła. Żywnemu najmilszą nagrodę przyniósł dzień, w którym znalazł na swoim biurku pierwszy drukowany utwór napisany dla niego przez 11-letniego Chopina „Polonez As-dur”.
Niespotykany talent muzyczny chłopca budził podziw nie tylko u zawodowych znawców muzyki.
Swój pierwszy publiczny sukces Fryderyk odniósł 24 lutego 1818 roku. Został on zaproszony wraz z drugim „cudownym” dzieckiem 6-letnim Zygmuntem Krasińskim przez założycielkę Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności – Zofię Zamoyską do Pałacu Kaznowskich. Chopin wystąpił tam z koncertem „Jirovca”. Coraz częściej zapraszano go na warszawskie salony, do pałaców magnackich – Czartoryskich, Sapiehów, Radziwiłłów, Potockich. Zaszczyt to był nie laba, gdyż w owych czasach do salonów wielkich panów i arystokratów, mógł wejść tylko ten kto miał imienne zaproszenie pięknie napisane na papierze z herbem właściciela.
Od koniec roku 1819 Frycek zaprezentował swój talent przed słynną śpiewaczką Angeliną Catalani. Jego występ tak ją zafascynował, że podarowała mu złoty zegarek z wyrytą na kopercie dedykacją. Chopin zachował ten zegarek do śmierci.
Dwa lata później Liceum Warszawskie przeniesiono do Pałacu Kazimierzowskiego na Krakowskim Przedmieściu. Cała rodzina zamieszkała w prawym skrzydle pałacu. Mały muzyk stawał się coraz bardziej sławny. Jeden z jego pierwszych koncertów odbył się w pałacu Radziwiłłów. Cała rodzina była tym wydarzeniem bardzo przejęta, a najbardziej ojciec. Jego mama Justyna niczego się nie bała, wiedziała że mały gra inaczej niż wszyscy, których dotychczas słyszano w Warszawie. Wiedziała, że jego muzyka wzbudzi zachwyt. Chciała tylko, żeby jej synek wyglądał pięknie, elegancko. Dla całej rodziny był to wielki zaszczyt, syn licealnego nauczyciela grał przecież na salonach dla arystokracji. Koncert zakończył się wielkim sukcesem, gratulowano ojcu, dziecku zaś przepowiadano znakomitą przyszłość.
W wieku 13 lat skończyły się beztroskie lata dzieciństwa. Frycek wraz z gronem nieodłącznych przyjaciół z ojcowskiego internatu rozpoczął naukę zdając od razu do IV klasy liceum pana rektora Lindego. Chłopiec był wprawdzie chorowity, od wielu młodszy, ale swoja muzyką wywierał wielki wpływ, któremu nawet najbardziej rozbrykani chłopcy nie umieli się oprzeć.
Lekcje w liceum dzieliły się dla rycka na dwie grupy. Jedne jak greka i łacina nie bardzo go ciekawiły, za to na innych bawił się znakomicie- rysując karykatury nauczycieli. Frycek usiłował robić te rysunki nie zwracając na siebie uwagi profesorów, ale każdej czynności oddawał się z taka pasją, że zapominał co się wokoło niego dzieje.
Najlepsza nagrodą za trudy roku szkolnego były wakacje. Prawdziwe życie było dopiero na wsi. Żelazowa wola na Mazowszu, Poturzyn koło Chełma Lubelskiego, Szafarnia na Kujawach, były to miejsca gdzie Frycek najbardziej lubił spędzać wakacje. Od rana do wieczora biegał po polach, słuchał jak szumią wierzby, jak grają żabie orkiestry w Sawach, jak chłopi wracając z pola śpiewają prześliczne piosenki, których w mieście nie usłyszałby nigdy.
Do wakacyjnych przyjemności należały też wycieczki nie tylko po najbliższej okolicy Szafarni, ale i dalsze jak chociażby do Płocka.
Najbardziej Frycek lubił słuchać wiejskich kapel grające siarczyste oberki, smutne kujawiaki. W połowie melodii chłopiec biegł do domu, siadał przy fortepianie i usłyszanego na wsi kujawiaka grał tak jak go rozumiał i czuł. Dlatego w każdym utworze Chopina dźwięczy choć kilka taktów polskiej ludowej piosenki lub tańca.
Psotny duch, który ani chwili nie pozwolił usiedzieć chłopcu na miejscu, dopiero na wsi wstępował w niego w całej okazałości. Gdziekolwiek Frycek się pojawił były zaraz figle, zabawa i śmiech.
W Szafarni Frycek bawił się w dziennikarza i wydawcę własnego pisma. Gazeta nosiła tytuł: „Kuryer Szafarski” i zawierała wiadomości krajowe, czyli miejscowe i zagraniczne donoszące o wydarzeniach dziejących się poza Szafarnią. Odbiorcami zredagowanego numeru gazety była rodzina w Warszawie.
Do ulubionych zabaw Frycka należały również przedstawienia amatorskie. Gdy tylko zebrało się grono młodzieży zaraz organizował teatr, będąc jednocześnie scenarzystą, reżyserem i głównym aktorem w jednej osobie. Tak przeplatane nauką, muzyką i zabawą płynęły Fryckowi beztroskie lata szkolne.
W wieku 16 lat ukończył on z odznaczeniem IV klasę Warszawskiego Liceum .27 lipca 1826 roku chłopiec wraz z matką i siostrami- Ludwiką i Emilką wyjechał do sanatorium w Dusznikach. Niemal całe dnie spędzał na spacerach, nie zapominając o muzyce.
W czasie pobytu w Dusznikach dowiedziawszy się, że w jednej z rodzin zostały osamotnione małe dzieci, postanowił dać dwa koncerty, z których cały dochód przeznaczył na pomoc dla tych sierot. Były to pierwsze publiczne koncerty Chopina przed cudzoziemcami. Również oni tak jak polska szlachta nie mogli się nadziwić nadzwyczajnymi zdolnościami chłopca.
We wrześniu 1826 roku Frycek rozpoczął naukę w nowo otwartej Szkole Głównej Muzyki (dzisiejsze konserwatorium) prowadzonej przez Józefa Elsnera. W konserwatorium nie było już trudnej łaciny i matematyki. Czas na wykładach i w domu chłopiec poświęca ukochanej muzyce. W tym czasie Fryderyk poważnieje, Zadziej przychodzą mu do głowy psoty i żarty, coraz częściej zapomina o bożym świecie i komponuje. W tym czasie powstają: „Sonata c-moll” op.4, „Wariacje B-dur na temat La ci dare la mano” op.2 na fortepian i orkiestr, „Trio g-moll” op. 8 i pierwsze „Mazurki”(op.6,7) oraz oparte na motywach ludowych „Rondo c-moll”op.1 i „Rondo a la Krakowiak F-dur” op.14.
W czasie pochłoniętym przez komponowanie na ziemię sprowadzają go ciemne oczy ślicznej koleżanki Konstancji Gładkowskiej. Pobiła ona serce kolegi swoim czystym, pięknym śpiewem.
Pierwszym ciosem, jaki los zadał młodemu muzykowi była śmierć jego najmłodszej siostry Emilki, która zmarła 10 kwietnia 1827 roku na gruźlicę.
W niedługim czasie po tym strasznym ciosie Chopinowie przenieśli się do nowego mieszkania we frontowej oficynie pałacu Krasińskich (obecnie Krakowskie Przemieście 5). Nieco później urządzono tam osobny kącik Fryderykowi. W pokoju znajdował się stary fortepian i stare biurko.
W czasie wakacji 1828 roku ojciec Frycka postanawia wysłać go pod opieka profesora Jarockiego do Berlina, gdzie akurat odbywał się międzynarodowy kongres zoologów. Ojciec miał nadzieję, że chłopak zainteresuje się zoologią i zacznie ją studiować, wtedy miałby dobre źródło utrzymania. Kiedy Frycek znalazł się w Berlinie, często wymykał się panu Jarockiemu. Chodził na koncerty, a sprawom naukowym poświęcał mało czasu. Podróż do Berlina upewniła go, że jedyną rzeczą jaką chce w życiu robić muzykowanie i komponowanie.
Po trzech latach nauki mając 19 lat Fryderyk ukończył konserwatorium , a rektor Elsner, przy jego nazwisku napisał :
„zdolność szczególna- geniusz muzyczny”
Rok później podobne słowa wypowiedział słynny wtedy w Europie kompozytor niemiecki Robert Schuman (Szuman), który po usłyszeniu wariacji na temat opery Mozarta napisał w muzycznym piśmie o Chopinie:
„Czapki z głowy panowie oto geniusz”
Fryderyk miał już wtedy na swoim koncie napisanych kilka polonezów, mazurków, walców oraz dwa ronda i te właśnie wariacje, które mu otworzyły drogę do sławy. W utworach Chopina słychać niejednokrotnie nuty polskich tanecznych melodii ludowych, ale one same nie są przeznaczone do tańca, zaliczają się do muzyki poważnej.
Pisząc „Etiudy” Chopin myślał, że będą one ćwiczeniami na fortepian dla młodych muzyków, którzy będą się wprawiać do odtwarzania poważnych dzieł koncertowych. A tymczasem już same „Etiudy” zostały uznane za arcydzieła muzyczne do wykonywania których potrzeba Nielaba zdolności.
Fryderyk był pierwszym twórcą polskiej pieśni artystycznej. W 17 pieśniach, do których słowa pisali później tak wybitni poeci, jak Mickiewicz, Krasiński wyraził smutek i marzenie, rozpacz i nadzieję- te wszystkie uczucia jakie naród polski przeżywał w czasie niewoli.
Chopin ukochał fortepian, napisał kilka utworów na fortepian z towarzyszeniem orkiestry. Były to dwa koncerty Krakowiaka i Fantazję na tematy polskie. W jednym koncercie opowiadał muzyką o swojej pierwszej miłości do Konstancji.
Po dwukrotnym pobycie za granicą w wieku 20 lat jest u sławy popularności w Warszawie. W kraju niczego więcej nie jest w stanie się nauczyć. Jego drugi profesor –Elsner tak jak kiedyś Żywny, przyznaje się otwarcie, że uczeń przewyższył mistrza. Musi więc ruszyć w świat.
Nie jest to łatwe, kiedy wszyscy w Warszawie myślą i mówią tylko o jednym – o zerwaniu cesarskiej niewoli. Cała młodzież szykuje się do zbrojnego czynu, tylko on jeden ma być sam na obczyźnie. Choć wyjazd jest już przygotowany, termin odkłada z miesiąca na miesiąc. Jeszcze jedno lato spędza na równinie mazowieckiej, wdycha zapach pól, słucha wiejskiego grania, które będzie mu dźwięczeć w uszach w obcych stronach.
W pochmurny listopadowy poranek 1830 roku Chopin na zawsze opuszcza Polskę, zegna go rodzina, przyjaciele i wielbiciele jego muzyki. Zebrani żegnają go słowami pieśni, napisanej specjalnie na tę okazję, która mówiła, że chodź sam wyjeżdża, tu w Warszawie zostaje jego serce. Nikt wtedy nie przypuszcza, że słowa te kiedyś się spełnią.
Ból rozłąki łagodziła obecność najbliższego przyjaciela Tytusa Wojciechowskiego, Który dla uzupełnienia studiów wybrał się raz z Chopinem za granicę.
W Wiedniu młody Polak swoja grą otworzył sobie nie tylko salony najwybitniejszych domów, ale zachwycił innych artystów, co wśród muzyków nie często się zdarza. Po kilku koncertach o Chopinie mówiono jako o jednym z największych mistrzów fortepianu.
Kiedy do Chopina i Wojciechowskiego dotarła wieść z kraju o wybuchu powstania przeciw carowi rosyjskiemu, obaj chcieli wracać do ojczyzny. Przyjaciel odradził Fryderykowi powrót do kraju tłumacząc, że ten jest słabego zdrowia i nie nadaje się do walki z karabinem w ręku. Tytus tłumaczył, że najlepiej byłoby gdyby ten pozostał we Francji i poprzez muzykę głosił wolnemu światu prawdę o umęczonej Polsce. Tytus nie zdołał przekonać Fryderyka więc użył podstępu. Podał Chopinowi mylną godzinę odjazdu i sam wyjechał ukradkiem. Frycek został sam z głuchą rozpaczą w sercu. W listach do przyjaciół w kraju zali się ze swojej tęsknoty i niemocy.
Muzycy wiedeńscy tłumaczyli Chopinowi, ze taki artysta jak on nie powinien mieć ojczyzny w jednym tylko kraju, lecz uważać za ojczyznę cały świat. Ten z gniewem odpowiadał im:

„Jako artysta jestem jeszcze w kolebce,
A jako Polak trzydzieści lat zacząłem”

Zawsze czuł się i mówił, ze jest Polakiem.
Z tęsknoty i niepokoju za rodziną i przyjaciółmi w kraju, z rozpaczy i gniewu pisze najpiękniejszą z „Etiud” – zwaną „Rewolucyjną”. Słychać w niej huk wystrzałów, tętent pędzących do ataku koni ułańskich i szczęk szabel. O skomponowanym w tym czasie mazurkach Robert Schuman powiedział, że grają w nich
„(…) armaty ukryte w kwiatach(…)”

Fryderyk choć miał już za sobą wiele publicznych występów i głośno o nim było w Pradze, Berlinie i Wiedniu do Paryża przybył jako nieznany Polak-emigrant i poza gronem artystów nikt się nim początkowo nie interesował. Początkowo zamieszkał w małym mieszkaniu i dawał koncerty. Koncerty nie przynosiły dochodu, ojciec ze swojej skromnej pensji nie mógł przysyłać wiele, więc żeby utrzymać się w Paryżu, zarabiał dawaniem lekcji muzyki.
Po chwilach smutku i rozpaczy Fryderyk jednak szybko odzyskał pogodę ducha i z humorem znosił trudne początki życia na obczyźnie.
Zaprzyjaźnił się z wieloma wybitnymi polakami, którzy tak jak on wyemigrował z kraju. Wśród nich byli poeci; Mickiewicz, Niemcewicz, Norwid, Zalewski i Witwicki. Wśród muzyków wielką przyjaźnią dażył wielu muzyków francuskich, niemieckich, włoskich i węgierskich. W gronie tych przyjaciół – artystów Chopin czuje się najlepiej.
26 lutego 1832 roku dał pierwszy z dziewiętnastu publicznych koncertów w Paryżu. Był to zwrot w jego życiu. Sypią się propozycje urządzania koncertów, również zgłoszeń na lekcje fortepianu jest tyle, że nawet połowa chętnych nie może być przyjęta. Ze sławą przychodzą pieniądze, zaczyna prowadzić żywot wirtuoza, komponuje utwory które szybko staja się modne na salonach. Przyjaźni się z wieloma wybitnymi muzykami, jest zapraszany na prywatne występy nie tylko jako muzyk lecz jako gość. Szybko więc przeprowadza się do modnej dzielnicy Paryża. Jednak z powodu pogarszającej się znów sytuacji materialnej, gdyż zapraszany jest jako gość nie jako muzyk zaczyna znów dawać lekcje gry na fortepianie. Jego uczniami są książęta, księżniczki, księżne, baronowe i hrabiny. Jako nauczyciel znany jest z niezwykłych wymagań i nerwowości.
W 1836 roku zaręcza się z uzdolnioną muzycznie i malarski Marią Wodzińską. Do ślubu ostatecznie nie doszło, ponieważ rodzina Marii sprzeciwiła się temu związkowi uważając, że Chopin jest zbyt chorowitym kandydatem na męża.
W 1836 roku zaczyna chorować na gruźlicę. Po ponad pięcioletniej rozłące spotyka się z rodziną w uzdrowisku w Karlowych Varach. Tryska humorem i dowcipem jak za najlepszych warszawskich czasów. Żegnając się nikomu przez myśl nie przechodzi, że nie zobaczą się nigdy więcej.
Po powrocie do Paryża, koncertuje, bawi się na balach, podbija serca kobiet. W 1837 roku poznał i zaprzyjaźnił się ze starszą o 6 lat od siebie francuską pisarką George Sand (Żorż San). George Sand i jej dziećmi wyjeżdża na Majorkę do Vallde-mossa, gdzie jej dzieci i on sam poddaje się leczeniu. Mieszkają tam w byłym klasztorze. Wtedy to Chopin skomponował „Preludium” op.28, „Preludium Des-due”. Gdy stan jego zdrowia poprawił się w 1839 roku wszyscy wracają do Francji.
Burzliwe rozstanie z pisarką i pogłębiająca się choroba odcisnęły głębokie piętno na twórczości i życiu towarzyskim Chopina. Powstały wówczas najpiękniejsze z jego noktatów i mazurków.
Na rok przed śmiercią w 1848 roku chory i słaby daje ostatnie koncerty w Anglii i Szkocji. Organizatorką i sponsorską tego pobytu jest jego była uczennica młodziutka Szkotka Jane Sterling. Dziewczyna obdarzyła miłością kompozytora i zaproponowała mu nawet małżeństwo. Ten jednak nie odwzajemniał jej uczuć, był zbyt chory. Czułość i opiekuńczość Jane bardzo go denerwowała.
Po powrocie z Anglii i Irlandii do Paryża stan Fryderyka nie polepszył się. 3 września1848 roku zmarł jeden z niewielu lekarzy którzy potrafili pomóc artyście- Jean Jacques Molin.
Ze względów zdrowotnych Fryderyk rzadziej udzielał lekcji, ograniczył je tylko do uczniów bardziej zaawansowanych.
Lekarze którzy zajmowali się Chopinem stwierdzili, ze powinien on opuścić Paryż na okres lata, w którym upał i kurz utrudniały mu oddychanie. Innym argumentem za wyjazdem ze stolicy Francji była szerząca się epidemia cholery. Przyjaciele znaleźli dla niego mieszkanie w Chaillot, gdzie wprowadził się na początku czerwca. Mieszkanie było drogie dlatego w tajemnicy przed Chopinem połowę czynszu opłacała jego znajoma Natalia Obrieskow. Chopin czuł się wtedy tak dobrze, że przestał nawet brać leki. Strach przed epidemią w Paryżu był tak wielki, że większość znajomych Chopina opuściła to miasto. Przy artyście pozostała tylko Jane Sterling.
W ostatnim tygodniu czerwca, kompozytorowi zaczęły puchnąć nogi, miał on również kilka poważnych krwotoków. Wezwany lekarz rozpoznał ostatnie stadium choroby. Z leków przepisanych artysta zrozumiał, że umiera. Spowodowało to starania o przyjazd do Paryża jego siostry Ludwiki.
Świadkiem ostatnich tygodni życia i męki Chopina jest poeta Cyprian Kamil Norwid. Zamieścił on nekrolog kompozytora w „Dzienniku
Polskim”.
Artysta zmarł w otoczeniu kilkorga bliskich mu osób około 2 w nocy 17 października 1849 roku. Na świadectwie zgonu lekarz jako przyczynę śmierci wpisał gruźlicę.
Msza żałobna odbyła się dopiero 30 października w paryskim kościele Św. Magdaleny, a solowe partie basowe wykonane na życzenie Chopina „Requiem” Mozarta zaśpiewał Luiqi Loblache. Liczny kondukt żałobny, któremu przewodził książe Adam Jerzy Czartoryski przeszedł na cmentarz Pere-Lachaise, gdzie zmarłego artystę pożegnały dźwięki „Marsza Żałobnego” jego własnego autorstwa. Koszty pogrzebu i pomnika nagrobnego pokryła kochająca go do końca Jane Sterling. Ona tez opłaciła powrót do Warszawy siostry Chopina- Ludwiki, która przywiozła do kraju serce kompozytora. Ponieważ Polska była wtedy w carskiej niewoli, urnę z sercem Chopina wmurowano potajemnie w filar kościoła Św. Krzyża w Warszawie i przykryto tablicą z napisem;
„Gdzie skarb twój, tam i serce twoje’

Chopin do dziś uważany jest za największego polskiego kompozytora, ale rola jego muzyki zdecydowanie wykracza poza sama muzykę. Patriotyczna wymowa jego dzieł odczytywali nie tylko Polacy. Jego utwory zwłaszcza „Polonezy”, „Mazurki” traktowane były jako synonimy polskości. Odwoływano się do jego muzyki w momentach o specjalnej wymowie patriotycznej.
Ignacy Jan Paderewski powiedział w 100-ną rocznicę urodzin Chopina;

„(…) Zabraniano nam Słowackiego, Krasińskiego,
Mickiewicza. Nie zabroniono nam Chopina.
a jednak w Chopinie tkwi wszystko czego nam
wzbraniano; barwne kontusze, pasy złotem lite,
posępne czamarki, krakowskie rogatywki,
szlacheckich brzęk szabel, naszych kos chłopskich połysk,
jęk piersi zranionej, bunt spętanego ducha,
krzyże cmentarne, przydrożne wiejskie kościołki,
modlitwy serc stroskanych, niewoli ból, wolności żal,
tyranów przekleństwa i zwycięstwo radosna pieśń(…)

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 18 minut

Ciekawostki ze świata