Powieść "Syzyfowe prace" została napisana przez jednego z najbardziej utalentowanych pisarzy całej literatury polskiej, Stefana Żeromskiego. Z całą pewnością można powiedzieć, że utwory spod jego pióra równały się z dziełami takich geniuszy jak: A. Mickiewicz czy J. Słowacki.
Sam rękopis powstał w 1896 roku jeszcze poza granicami naszego kraju. Początkowo wieszcz zgodził się na wydrukowanie i zamieszczenie go w krakowskim czasopiśmie "Nowa Reforma". Jednak dopiero w 1905 roku utwór doczekał się publikacji w wersji książkowej - wydarzenie to miało miejsce we Lwowie (Żeromski na wszelki wypadek użył pseudonimu - Maurycy Zych). Mimo starań pisarza, utwór został poddany pracy cenzorów. W efekcie czytelnicy otrzymali bardzo okrojoną wersję tego, co naprawdę chciał im przekazać autor.
Tuż po odzyskaniu niepodległości przez Polskę, Żeromski mógł w końcu pozwolić sobie na całkowicie nieocenzurowane wydanie swojej, jakże ważnej dla ówczesnego społeczeństwa, powieści. Niezaprzeczalnym faktem jest to, że ta patriotyczna książka wychowała niejedno pokolenie Polaków.
Następną część swojej recenzji oprę na wyjaśnieniu jakże trafnego tytułu.
Tytuł powieści można wyjaśnić w dwojaki sposób. Pierwszy z nich zakłada, że mitologiczny Syzyf to nikt inny tylko nauczyciele - Rosjanie oraz cały system ówczesnej oświaty usiłujący za wszelką cenę poddać całkowitemu zrusyfikowaniu polskich uczniów. Zaborcy w ten sposób próbowali zdławić polską kulturę, język i tradycję. Wysiłki pedagogów, podobnie jak i praca Syzyfa, okazują się bezowocne i nadaremne.
Następne przypuszczenia co do tytułu to teza, że autor porównał władcę Koryntu do bezbronnych uczniów. Była to bardzo trudna sytuacja dla młodych ludzi z "Kraju Przywiślańskiego", którzy męczyli się edukacją narzuconą przez bezwzględnych Moskali. Gimnazjaliści nie mogli znieść tego, że w szkole musieli posługiwać się językiem rosyjskim, gdy w domu - odwrotnie - mówili swym ojczystym językiem.
Teraz zajmę się ogólnym przedstawieniem najważniejszych wydarzeń i problemów dotyczących lektury "Syzyfowe prace".
Utwór bazuje na ukazaniu walki XIX-wiecznej młodzieży polskiej z tyranią rusyfikacji. Wraz z rozwojem wydarzeń poznajemy dzieje trzech głównych bohaterów: Marcina Borowicza, Andrzeja Radka i Bernarda Zygiera. To właśnie oni nadają dynamiczności "przedsięwzięciu" Żeromskiego. Czytając kolejne strony powieści, dowiadujemy się o nich bardzo wiele. Oprócz tego autor „nieświadomie” opisuje postawy wobec rusyfikacji naszych przodków - stąd też możemy książkę tę nazwać powieścią dokumentem.
Dzięki tej lekturze przekonujemy się, ile trudu, odwagi i poświęcenia włożyli w swoją walkę chłopcy, aby odnaleźć swój życiowy cel – zrozumieć kim naprawdę są. Odkryli swoją tożsamość narodową – w końcu poczuli się Polakami. Punktem kulminacyjnym okazała się recytacja Zygiera „Reduty Ordona”, która diametralnie zmieniła nastawienie uczniów do prześladowców – rusyfikatorów. Od tej pory ich głównym dążeniem była totalna negacja wszystkich zakazów określonych przez rząd rosyjski (m.in. spotkania u Gontali, na którym czytali dzieła literatury polskiej i światowej).
„Syzyfowe prace” nie są autobiografią autora, z tego względu, że nie są własnoręcznie spisanym życiorysem Żeromskiego, choć oczywiście pewne fakty z życia, a nawet cechy wieszcza są przypisane niektórym postaciom występującym w utworze. I tak np. Rodzinne Gawronki Marcinka to „żywy” obraz Ciekot pisarza, Andrzej Radek to najprawdopodobniej kolega z lat szkolnych niedoszłego weterynarza, a „Kawka” – to w rzeczywistości przezwisko szkolne pisarza (w utworze przydomek ten nadano nauczycielowi Radka – Paluszkiewiczowi).
Lektura powieści „Syzyfowe prace” może nam przysporzyć wielu niezapomnianych, czasem radosnych, czasem wzruszających przeżyć. Na jej kartach są opisane wydarzenia, które na pewno wzbudzą u czytelnika emocje.
Fragmenty utworu przedstawiające wielką miłość Marcinka do matki (szczególnie podarowanie jej bukietu bzu) wywołują niewymowne wzruszenie. Niewiele jest w literaturze polskiej tak pięknych opisów miłości matki i dziecka , jak u Żeromskiego.
Inne uczucia wywołuje miłość Borowicza do Anny Stogowskiej. Nie pada między nimi ani jedno słowo. Codzienne poranne spotkania w parku (obydwoje uczą się do matury) nadają ich miłości niepowtarzalny nastrój.
Całkowicie inne wzruszenie może nad nami zapanować, czytając chyba najważniejszą część tego utworu: recytację „Reduty Ordona” na lekcji języka polskiego. We fragmencie tym odczuwa się ogromną miłość do ojczyzny, czuć głęboką metamorfozę wszystkich uczniów, który słuchają tej niezwykłej deklamacji.
Oprócz momentów podniosłych, w powieści występują elementy humoru, które są porównywalne nawet do niebanalnego dowcipu Aleksandra Fredry w niezapomnianej „Zemście”.
W czasie wakacji w Gawronkach Marcin wybrał się ze strzelcem Nogą na polowanie na głuszce. Przez cały dzień Borowicz gwizdał na maszynce do wabienia tychże zwierząt, nasłuchując odzewu. Po pewnym czasie usłyszał w końcu jakieś sapanie. Okazało się, jednak, że to nie był głos głuszca, lecz chrapanie pijanego strzelca. Z polotem i żartem autor opowiada również o strzelaniu z pistoletu bez prochu, o zrzuceniu inspektora przez ks. Wargulskiego oraz o obrzuceniu profesora Majewskiego błotem.
Nie zabrakło również elementów, które mogą przyprawiać odbiorcę o złość i irytację. Denerwuje najbardziej postawa Borowicza, który krytykuje poglądy Waleckiego, sprzeciwiającego się praktykom nauczyciel od historii (oskarżał on polskie zakonnice o zabijanie dzieci). Natomiast Zabielski częstujący swojego pupila papierosem wywołuje niesmak.
To właśnie przeplatanie uczuć i nastrojów decyduje o całym uroku tej książki.
Uważam, że powieść Stefana Żeromskiego „Syzyfowe prace” to bardzo ciekawa lektura. Dzięki niej poznajemy realia życia na terenach okupowanych przez rosyjskiego zaborcę Wydaję mi się, że jest to jedna z bardziej interesujących lektur szkolnych, jakie do tej pory przeczytałem. Chętnie polecę ją każdemu, kto chciałby połączyć zdobywanie wiedzy z tamtego okresu z dobrą zabawą.