Do miasta Antylope, gdzie niegdyś wznosiła się mała osada indyjska zwana Chiavatta przybył cyrk. Ludzie spiesznie przybywali na to nadzwyczjne wydarzenie. Program grupy akrobatów posiadał bogaty spis atrakcji, m. in. spacer po linie wykonany przez słynnego gimnastyka Czerwonego Sępa - wodza Czarnych Wężów. Artysta ten, był ostatnim potomkiem z tego pokoleni. Publiczność szybko zajęła miejsca i z ciekawością czekała na pokaz. Czerwony Sęp dumnie wkroczył na scenę, wokół panowała cisza, nikt nie miał odwagi zaklaskać lub skomentować wstępu. wódz zwinnym ruchem wkroczył na linę i szedł po niej wpatrzony w lampy naftowe. jego twarz stawała się coraz groźniejsza. Tymczasem Czarny Sęp dotarł do końca drutu a z jego ust niespodziewanie " wyrwała się pieśń wojenna", w której opowiadał o historii Chiavatty. Kołysząc się na linie wyglądał, jak archanioł zemsty. Publiczność była śmiertelnie przestraszona. Wielu wydawało się, że sachem rozbije świecznik i zaleje cały cyrk potokami nafty. Nagle wódz zniknął w wyjściu, ale potem wrócił zmęczony z blaszaną miską na datki od widzów.