Zbrodnia i kara jest uniwersalnym motywem pojawiającym się w literaturze od najdawniejszych czasów, aż po współczesność. Już Biblijna Księga Rodzaju opowiada o tym jak Kain zabił młodszego brata i jak został za to ukarany: (8) Rzekł Kain do Abla, brata swego: Chodźmy na pole. A gdy byli na polu, Kain rzucił się na swego brata Abla i zabił go. (9) Wtedy Bóg zapytał Kaina: Gdzie jest brat twój, Abel? On odpowiedział: Nie wiem. Czyż jestem stróżem brata mego? (10) Rzekł Bóg: Cóżeś uczynił? Krew brata twego głośno woła ku mnie z ziemi! (11) Bądź więc teraz przeklęty na tej roli, która rozwarła swą paszczę, aby wchłonąć krew brata twego, przelaną przez ciebie. (12) Gdy rolę tę będziesz uprawiał, nie da ci już ona więcej plonu. Tułaczem i zbiegiem będziesz na ziemi! Twórcy literatury na przestrzeni dziejów podejmowali temat moralnej odpowiedzialności za wyrządzone zło, a zbrodnia zajmuje w światowej kulturze miejsce szczególne. Zadaniem bohaterów literackich jest ukazanie czytelnikowi konsekwencji i następstw niegodziwych czynów, aby przestrzec go przed ich popełnianiem.
Co tak naprawdę znaczy słowo „zbrodnia”? Według słownika jest to ciężkie przestępstwo, poważne wykroczenie przeciwko drugiemu człowiekowi lub grupie ludzi, najczęściej zabójstwo lub zranienie, czyn godny najwyższego potępienia. Kara zaś zdefiniowana jest jako środek przymusu stosowany wobec osób, które naruszyły prawo. Celem literatury jest nie tylko studium psychiki zbrodniarza, ale także jednoznaczna ocena czynów przez niego popełnionych. We wszystkich kodeksach moralno-etycznych konsekwencją popełnienia przestępstwa jest kara. Podobnie w literaturze: każda zbrodnia zostaje ukarana, choć jej przyczyny mogą być różne.
Zbrodnia popełniona przez Makbeta spowodowana była żądzą władzy. Przed jej popełnieniem tytułowy bohater dramatu jest walecznym, odważnym, dobrym wodzem i wiernym rycerzem swojego króla. W każdym aspekcie realizuje etos rycerski. Jego postawa zmienia się po przepowiedni czarownic. To one burzą porządek moralny świata, są personifikacją zła w ludzkim życiu. Po spotkaniu z wiedźmami Makbeta dręczy myśl zostania królem Szkocji . Posiada on sumienie, potrafi oddzielić dobro od zła, czuje więc przerażenie na myśl, że mógłby dopuścić się królobójstwa. Świadczy to o jego wewnętrznej dobroci, prawości i wrażliwości moralnej. Jednak górę nad sumieniem biorą ambicja, chęć sprawdzenia się w roli króla i żądza władzy. Jest świadomy, że każdy morderca ponosi jakąś karę, wymienia także wiele powodów, dla których powinien Dunkana chronić: Z podwójnych względów należy mu się u mnie bezpieczeństwo: jestem i krewnym jego, i wasalem. Jestem, co więcej i gospodarzem jego, który winien drzwi zamknąć jego zabójcy, nie owszem, sam mu do piersi zbójczy nóż przykładać. Przed morderstwem Makbet długo się waha, targają nim wątpliwości, jednak podlega silnym naciskom ze strony żony. Lady Makbet ukazana jest jako zdecydowana, zdeterminowana kobieta, która dobrze wie czego chce i konsekwentnie do tego dąży. Zarzucając mężowi tchórzostwo i bojaźń, wpływa na jego ambicje i zmusza go do podjęcia ostatecznej decyzji, od której już nie ma odwrotu. Makbet zabija Dukana, ale potem dręczą go wyrzuty sumienia. Chciałby nadal pozostać wzorowym rycerzem, marzy że ten straszny czyn będzie ostatni i zapoczątkuje drogę ku odkupieniu. Tuż po morderstwie słyszy głos mówiący mu, że nigdy nie zazna spokojnego snu.
Po zabiciu Dukana postawa tytułowego bohatera diametralnie się zmienia. Nie boi się nikogo, prócz Banka, który to zgodnie z przepowiedniami czarownic ma stać się ojcem szeregu królów. Makbet jest rozgoryczony, że to nie jego dzieci, a potomkowie Banka zostaną dziedzicami tronu. Żałuje, że popełnił zbrodnię, która nie przyniesie mu późniejszych korzyści, po raz kolejny rodzą się w nim wyrzuty sumienia. Pomimo tego pragnie zabić Banka, aby przepowiednia nie spełniła się. Jest przy tym pewny siebie, zdecydowany, odważny, zamierza zrobić wszystko, aby osiągnąć swój cel. Makbet nie potrafi zawrócić ze złej ścieżki, choć wie, że postępuje w sposób niegodny rycerza. Z upływem czasu staje się bezwzględnym tyranem, zatraca wszelkie uczucia, wrażliwość, czułość. Bez wahania morduje Banka i rodzinę Makduffa. W jego życiu wszystkie wartości moralne ulegają degradacji. Podczas gdy wrogie wojsko zbliża się do murów zamku Makbeta, ten jest pewny swojego zwycięstwa. Wierzy w drugą przepowiednię czarownic, które powiedziały mu, że nie zginie z reki człowieka zrodzonego z kobiety. Uznaje swoją nicość i klęskę dopiero kiedy las podchodzi pod mury zamku. Pragnie zginąć po rycersku, z mieczem w reku, bo chce ocalić resztkę swojej godności. Śmierć w walce z Makduffem jest sprawiedliwą karą, która zarazem wybawia Makbeta od bezsensownego życia zdominowanego przez wyrzuty sumienia.
Zbrodnia i kara jest również motywem ballady Lilije Adam Mickiewicza. Utwór oparty jest na pieśni ludowej i opisuje historię niewiernej żony, która zabija męża. Po morderstwie kobieta grzebie w gaju zwłoki męża, siejąc na grobie lilie i mówiąc zaklęcie, które ma pomóc w utrzymaniu zbrodni w tajemnicy. Potem biegnie przez las do starca-pustelnika, by powiedzieć mu o swym haniebnym czynie. W tym czasie cała przyroda zamiera w przerażeniu nad grozą popełnionego morderstwa: Zmrok zapada, wietrzyk wieje; ciemno, wietrzono, ponuro. Wrona gdzieniegdzie kracze i puhają puhacze. Kobieta tłumaczy starcowi zaistniała sytuację: mąż wracał z wyprawy wojennej, a ona przez tak długi czas nie dochowała mu wierności. Obawiając się surowej kary za swoją zdradę, zabiła męża, a zwłoki zakopała w lesie. Pyta więc mądrego starca co ma teraz robić, by morderstwo nie wyszło na jaw. Kobiety nie przeraża fakt, iż popełniła zbrodnię, ale lęka się tylko kary po ewentualnym ujawnieniu prawdy o jej krwawym czynie. Pustelnik zapewnia ją, że mąż tylko wydać może, a mąż stracił życie. Jeżeli więc sam zabity nie ukarze morderczyni, zabójstwo na zawsze pozostanie tajemnicą. Pani wraca więc do domu, do którego po kilka dniach przybywają dwaj bracia zmarłego. Udaje przed nimi, ze nic nie wie o losach męża. Zaczynają dręczyć ją koszmary, w nocy widmo zmarłego nawiedza kobietę powtarzając: To ja, Twój mąż, twój mąż! Tymczasem dwaj bracia szybko zapominają o zaginionym gospodarzu i zaczynają ubiegać się o względy młodej Pani. Każdy stara się o jej rękę, ale wdowa znajduje się w trudnej sytuacji, bo obaj jej się podobają i nie wie którego ma wybrać. Ponownie więc udaje się po radę do pustelnika, który mówi jej wtedy „Nie masz zbrodni bez kary”. Jest to ludowa prawda moralna, zawsze żywa, zawsze aktualna. Starzec doradza kobiecie, aby w dzień ślubu obaj bracia upletli wianki i złożyli je na ołtarzu. Ten, którego wianek kobieta podniesie pierwszy miał zostać jej mężem. I tak też się stało. Jednakże w obu wiankach znalazły się lilie z grobu trzeciego brata, a konkurenci o rękę młodej wdowy wszczęli między sobą kłótnię, doszło do walki. Wtedy w cerkwi zjawia się blade widmo zabitego, które woła strasznym głosem: Zła żono, biada tobie, źli bracia biada obu! Nagle cerkiew zapada się pod ziemię wraz z bohaterami, a na jej miejscu rosną lilie.
Ballada niesie ze sobą uniwersalne przesłanie moralne: każda zbrodnia zostanie ukarana. Wdowa, udając się do pustelnika, kierowała się strachem przed wieczną karą. Pragnęła również, aby dręczące ją widmo zmarłego męża przestało ją nawiedzać. Zatem nie skrucha za grzechy, lecz obawa o własny los były czynnikami sprawczymi jej postępowania. Pustelnik powiedział jej: Lecz jeśli szczera skrucha, Zbrodniarzów Pan Bóg słucha, lecz kobieta nie miała wyrzutów sumienia, a chciała jedynie by zbrodnia nie wyszła na jaw. Spotkała ją więc najsurowsza kara. Ballada ta w doskonały sposób pokazuje, iż zbrodnię można ukryć przed ludźmi, ale nie przed własną pamięcią, sumieniem oraz naturą, która jest obserwatorem naszych uczynków i niekiedy w nich uczestniczy.
Kolejnym dziełem literackim, w którym mamy do czynienia z motywem zbrodni i kary, jest powieść Fiodora Dostojewskiego o tym samym tytule. Główny bohater, Rodion Raskolnikow to postać o niezwykle skomplikowanym charakterze i systemie wartości.
Raskolnikow to młody, 23-letni intelektualista, który z powodu bardzo trudnej sytuacji finansowej musiał zrezygnować ze studiów. Mieszka w wynajmowanym mieszkaniu, które bez wahania można nazwać ‘klitką’, w ubogiej dzielnicy Petersburga. Aby zdobyć pieniądze musi oddawać swoje rzeczy w zastaw, a w utrzymaniu pomaga mu matka i siostra. Jest szlachetny, dumny, wrażliwy. Kocha siostrę, dlatego też nie chce dopuścić, aby Dunia ‘sprzedała się’ dla niego poprzez małżeństwo z Łużynem. Rodion Raskolnikow ma prawidłowo wykształconą moralność i jest skłonny do autorefleksji. Bardzo cierpiał świadomy swego dramatycznego położenia. Warunki, w jakich żyje nasz bohater, wpływają negatywnie na jego psychikę i usposobienie. Z dnia na dzień staje się człowiekiem wyalienowanym, unika ludzi i zamyka się w sobie. Od jakiegoś czasu znajduje się w stanie wysokiego napięcia nerwowego graniczącego z hipochondrią. Raskolnikow – przytłoczony własną nędzą i poniewierką, zawiedziony bezsensem swojego życia, wrażliwy na trudną sytuację innych ludzi, opracowuje, według niego, genialny plan – postanawia zamordować bogatą, skąpą, chciwą, okrutną dla siostry lichwiarkę. Myśl ta rodzi się w umyśle Rodiona tuż po pierwszej wizycie u Alony Iwanowny, i kiełkuje coraz bardziej po przypadkowym usłyszeniu rozmowy obcego studenta i oficera.
Istniało wiele różnorodnych motywów popełnienia tej zbrodni. Przede wszystkim: ideologia życiowa Raskolnikowa, która najlepiej wyrażona jest w napisanym przez niego artykule. Otóż, uważał on, że na świecie istnieją jednostki zwyczajne, przeciętne, ‘wszy’, i to one stanową zdecydowaną większość ludzkości. Istnieje również ludzie niezwykli, stworzeni do osiągnięcia wielkich czynów, jak np. Napoleon. Oni mają prawo, a wręcz obowiązek(!) usuwać ze swej drogi wszelkie przeszkody, nawet jeśli mieliby z tego powodu dopuścić się zbrodni. Raskolnikow uważał Alonę Iwanownę, którą nazywał ‘śmieszną staruchą’ za jednostkę, która jest zła, wykorzystuje i unieszczęśliwia innych ludzi. Twierdził więc, że jej śmierć będzie korzystna dla całego społeczeństwa, przez co uwznioślił swoją ‘misję’. Rodia nie godzi się na cierpienie i niesprawiedliwość panujące w obecnym świecie, nie zgadza się na ofiarę Duni. Czuje się kimś wyższym od innych, stawia się wśród wybitnych, sądzi, że będzie w stanie zmienić świat i ustalić nowy porządek. Rzeczywistym powodem dla którego zabił, była chęć poddania się próbie: czy rzeczywiście jest prawdziwym człowiekiem zdolnym do wielkich czynów (jak wspomniany Napoleon), czy tylko ‘dręczącą kreaturą’? Wszystkie poprzednie argumenty to tylko racjonalizacje zbrodni, które miały ułatwić uzasadnienie własnego działania. W gruncie rzeczy, Raskolnikow, jest egoistą, robi to wszystko dla siebie, bo uważa, że morderstwo, to jedyna skuteczna droga prowadzącą do samopoznania. Rodion podejmuje życiową próbę rozwiązania problemu etyczno-religijnego: Czy obowiązuje mnie Dekalog? Zastanawia się również, czy Bóg w ogóle istnieje? Gdyby Go nie było, to nie ma też życia wiecznego, ani grzechu, przebaczenia, dobra, zła, czy kary. Po skrupulatnie zaplanowanym i bezdusznie ‘wykonanym’ morderstwie, Raskolnikow traci kontakt z rzeczywistością. Choruje psychicznie i fizycznie, traci przytomność, majaczy. Drastyczne sny kryzysowe ukazują napięcie emocjonalne bohatera. Rodion bardzo przeżywał czyn, którego się dopuścił, choć sam nie chciał się do tego przyznać. Przez cały czas bał się, że ktoś odkryje jego tajemnicę, obawiał się rozmów z Porfirym Pietrowiczem, bo wydawało mu się, że sędzia wie o zbrodni, a zadając podchwytliwe pytania, chce zmusić go do przyznania się.
Psychika bohatera ewoluuje, głownie za przyczyną przyjaźni z Sonią . Uświadamia sobie, że Bóg istnieje, a jego ideologia jest uzurpacją, bo jako zbrodniarz cierpi, ma wyrzuty sumienia, nie umie zapomnieć o grzechu, którego się dopuścił – nie jest więc nadczłowiekiem, bo taka kategoria ludzi nie istnieje. W końcu Raskolnikow się poddał, przyznał się do zabicia lichwiarki i jej siostry, jednak droga do prawdy była naznaczona nieustannym cierpieniem i wyrzutami sumienia. Prawomocną karą dla niego była wymierzona przez sąd ośmioletnia zsyłka. Jednak to wymierzone przez własną psychikę katusze, poczucie własnej słabości i mierności były przyczynami do moralnego odrodzenia bohatera. Ostatecznie zatryumfowało prawo, zbrodnia została ukarana, bo każde morderstwo jest złe i nie ma dla niego żadnego usprawiedliwienia.
Kolejnym, wyjątkowym bohaterem, o którym chcę mówić, jest Jürgen Stroop. Wyjątkowym – bo nie jest postacią literacką, lecz historyczną.
Józef Stroop (imię na Jurgen zmienił w 1941r.) pochodził z rodziny katolickiej. Wychował się w księstwie Lippe, wchodzącym w skład Wielkiej Rzeszy. Jego ojciec, mimo iż był dowódcą policji, pozostawał nadal niewiele znaczącym urzędnikiem państewka. Ambicje przyszłego SS-mana, kazały mu wybić się ponad przeciętność. Chciał coś znaczyć, chociażby w swym rodzinnym Detmoldzie. Niestety, małe predyspozycje intelektualne nie pozwalały mu na karierę na drodze naukowej. Większego splendoru dodawał wojskowy mundur i siła fizyczna. Powierzchownie wykształcony z bardzo wąskimi horyzontami umysłowymi stał się bezkrytycznym i pilnym uczniem różnorakich kursów, na które w dowód uznania wysyłali go jego późniejsi przełożeni. Młodemu Stropowi wpajano zasady: rozkaz jest rozkazem i porządek musi być, a później także: Meine Ehre hiesst Treue, co znaczy ‘moim honorem jest wierność’.
Stroop był podatny na propagandowe hasła, bezbłędnie recytował je nawet w więzieniu i do końca wierzył w ich prawdziwość. To spowodowało, że stał się nie tylko mordercą, ale i ofiarą totalitarnego systemu. Motorem wszelkich poczynań Stroopa była chorobliwa ambicja. Stroop chciał być kimś, marzył o bogactwie, o posiadaniu ogromnych obszarów ziemi, chciał być arystokratą i władcą. Swoje poczucie wartości czerpał z mitów i legend starogermańskich. Wychowywał się w cieniu gigantycznego pomnika Hermana von Cheruskera, który był postacią legendarną, miał być rzekomo władcą plemienia Cheruskerów, które rozgromiło rzymskie legie. Wspomnienia towarzyszyły Stropowi przez całe jego dorosłe życie. Czuł się potomkiem Cheruskerów i to zobowiązywało go do lojalności wobec faszystów. Stroop, zgodnie z faszystowską ideologią nienawidził ludzi niższego stanu, innej rasy, innego wyznania. Gardził robotnikami pracującymi na ulicach, z lekceważeniem wyrażał się o studentach, nienawidził ludzi żyjących w nędzy. Wstydził się u siebie ludzkich odruchów, walczył z nimi uważając, że są one niegodne prawdziwego Niemca. Przekreślił swoją wielką miłość traktując ją jako chwilową słabość i irracjonalny młodzieńczy poryw. Inaczej traktowałby to uczucie gdyby jego obiektem nie była Polka a więc istota niższa rasowo. W czasie rozmów z Moczarskim Stroop opisuje z drobnymi szczegółami swój udział w różnorodnych akcjach. Nie ukrywa własnego bestialstwa. Opowiada bez zażenowania o pacyfikacji getta, o mordowaniu bezbronnych Żydów, o paleniu ich żywcem. O strzelaniu do wyskakujących z okien i samobójców. Nawet doświadczenia wojenne nie zmieniły w nim stosunku do faszyzmu, do samego siebie. Mówi o Żydach z nienawiścią, z radością wspomina ich tragedię, do końca wierzy, że Żydzi to gorsze inne istoty, mówi że płynie w ich żyłach inna krew, inne są ich kości, mięśnie, inaczej funkcjonuje umysł. Żydzi budzili w nim i dalej budzą odrazę. Swoje opowiadania o ludzkich tragediach przeplata wspomnieniami o pięknych widzianych krajobrazach, nie ukrywa swojej artystycznej wrażliwości, mówi o fascynacjach muzyką, malarstwem. Wydaje się być człowiekiem wrażliwym. Umie być dobrym mężem, kochającym ojcem, wrażliwym ascetą i równocześnie pedantycznym okrutnym zbrodniarzem. Czuł się nadczłowiekiem, obywatelem narodu wybranego, czuł się zwolniony od wszystkich obowiązków wobec innych ludzi, poza obowiązkami wynikającymi z przynależności partyjnej. Stroop oczekujący kary śmierci nigdy nie uwierzył w swoja winę, swój pobyt w więzieniu rozumiał jako konieczność wynikającą z praw wojny. Stał po stronie przegranych, był wysokim przywódcą hitlerowskim i dlatego znalazł się w więzieniu. Nie znalazł się w nim jako zbrodniarz bo we własnej ocenie nigdy nim nie był, wykonywał tylko polecenia swoich przełożonych. Psychologiczny portret Jurgena Stroopa jest portretem wstrząsającym.
Jurgen Stroop nie żałował popełnionych czynów. Był dumny z magicznej liczby 56065 – jest to liczba Żydów zabitych w getcie warszawskim. Jednak prawo tryumfuje nawet i w jego przypadku; najpierw wtrącony do więzienia, a potem zostaje skazany na karę śmierci przez powieszenie 6 marca 1952r. Jest to dowód, że sprawiedliwość dla zbrodniarzy istnieje.
Człowiek od zawsze był kuszony do robienie rzeczy złych, niegodziwych i niemoralnych. W historii literatury było wielu zbrodniarzy, którzy mieli różne motywacje, by zabić. W przypadku Makbeta była to ambicja i chęć zdobycia władzy. W przypadku bohaterki ballady Lilije – strach przed odkryciem władzy. Rodion Raskolnikow zabił, by przekonać się, że jest jednostką wybitną, przeznaczoną do osiągania wysokich celów. Jurgen Stroop był bezwzględnym ludobójcą, który był dumny ze służenia ideologii nazistowskiej. Każdy z tych bohaterów był inny, jednak żadnego z nich nie ominęła kara: bądź to wyrzuty sumienia, bądź – zgodnie z kodeksem Hammurabiego – śmierć.