profil

Ołtarz Wita Stwosza wraz z historią Wawrzynka "Historia żółtej ciżemki"

Ostatnia aktualizacja: 2021-06-06
poleca 83% 2841 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Jesteś przewodnikiem turystycznym. Oprowadzasz turystów po kościele Mariackim w Krakowie. Swoją opowieść o ołtarzu Wita Stwosza ubarw historią Wawrzynka z powieści Antoniny Domańskiej

Moi Drodzy!
Znajdujemy się teraz w Kościele Mariackim, a przed nami najsłynniejszy zabytek – wspaniały ołtarz wybitnego rzeźbiarza Wita Stwosza, pochodzącego z Niemiec. Jak widzicie, ołtarz przypomina szafę - ma dwoje drzwi, część centralną. Na skrzydłach zostały umieszczone sceny z życia Jezusa Chrystusa. Część centralna to scena Zaśnięcia najświętszej Marii Panny. Ołtarz został wykonany z drzewa lipowego, wszystkie figury są bogato zdobione, także złotem. Figury są bardzo duże, sporo wyższe od normalnego człowieka. To dlatego, że ołtarz miał być widoczny z daleka. Oczywiście, taki ołtarz musiał kosztować mnóstwo pieniędzy. Wiemy, że zapłacono za niego prawie trzy tysiące florenów, a to w piętnastym wieku równe było wartości trzech kamienic. Nie każde miasto mogło sobie pozwolić na taki ołtarz. Z ołtarzem Wita Stwosza jest związana legenda, opisana została w powieści Antoniny Domańskiej ’’Historia żółtej ciżemki’’. Otóż Witowi Stwoszowi w pracy nad ołtarzem pomagało wielu czeladników, młodych rzeźbiarzy, którzy przy tym wybitnym mistrzu uczyli się fachu. Wśród czeladników był chłopiec Wawrzynek. Pochodził z ubogiej wiejskiej rodziny, do Krakowa dostał się przez przypadek. Zabłądził w lesie i zamiast do domu trafił najpierw do grupy wędrownych cyrkowców, a w końcu do Krakowa. Tu zajęli się nim zakonnicy, później Jan Długosz, wybitny historyk kronikarz, nauczyciel królewskich dzieci. To właśnie On odkrył niezwykłe zdolności u Wawrzynka. Ten dziewięcioletni chłopiec wręcz nie mógł żyć bez rzeźbiarstwa. Bez przerwy strugał w drewnie jakieś figurki, ozdóbki. Jan Długosz zaprowadził więc chłopca do pracowni Wita Stwosza. Mały Wawrzynek miał swój wkład w pracy nad tym ołtarzem – wiele zdobień, ornamentów, a także niektóre figurki z bocznych scen zostały wykonane przez chłopca. Figurki centralne wykonał sam Mistrz, nawet najlepsi czeladnicy nie mogli tego zrobić. Największym marzeniem Wawrzynka były żółte ciżemki, piękne skórzane buty. Takie buty otrzymał od królewicza Kazimierza, śmiertelnie chorego syna króla Kazimierza Odnowiciela. Żółte ciżemki były największym skarbem dla Wawrzynka. Założył je dopiero w dniu odsłonięcia ołtarza. Ten szczególny dzień był od dawna oczekiwany. Ołtarz powstawał przez ponad dziesięć lat i wszyscy mieszkańcy Krakowa nie mogli się doczekać, kiedy zobaczą to niezwykłe dzieło. W dniu odsłonięcia ołtarza okazało się, że święty Stanisław – ten, którego widzimy tam na górze, zgubił swój pastorał. Wit Stwosz absolutnie nie chciał, aby ktokolwiek zauważył ten brak. Wawrzynek wsypią się i przymocował zagubiony pastorał, ale niestety, przy okazji tej niebezpiecznej wspinaczki, chłopak zgubił jedną ze swych ciżemek. Wpadła za ołtarz i nie było żadnych szans na wyciągnięcie jej stamtąd. Tę niewielką, skórzaną ciżemkę odnaleźli w XIX wieku renowatorzy pracujący przy odnowieniu ołtarza. Wszyscy zastanawiali się, do kogo mógł należeć ten niewielki bucik. Popatrzcie jeszcze raz uważnie na ołtarz i spróbujcie sobie wyobrazić, jak kilkaset lat temu patrzyła niego Wit Stwosz, mały Wawrzynek i szczęśliwi, bardzo dumni mieszkańcy Krakowa.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
(0) Brak komentarzy

Treść zweryfikowana i sprawdzona

Czas czytania: 3 minuty

Ciekawostki ze świata