Jaki cel przyświecał człowiekowi, który postanowił wstąpić na drogę ascezy? Na co mu to było i co w ten sposób osiągnął? Wiekuiste zbawienie? Tak! Jeżeli patrząc na to z perspektywy średniowiecza. Nie! Jeżeli patrząc z pozycji człowieka dzisiejszego.
Asceza jest to umartwianie się nad sobą, choć samo to słowo wywodzi się z języka greckiego i w dosłownym tłumaczeniu oznacza „ćwiczenie”. Asceta, człowiek który dobrowolnie wyrzeka się wszystkich rozkoszy i przyjemności życia, poddaje się nieustannym ćwiczeniom swego ciała i duszy. Po co? By, jak uważano dostąpić wspaniałego życia po śmierci.
W dniu swojego ślubu syn pobożnego Eufemiliana – Aleksy – postanawia wejść na drogę świętości. Postanawia porzucić dom i żonę i udaje się na żebraczą wędrówkę. Wszystko co ma rozdaje biednym. Sam rozpoczyna nowe życie, pod schodami domu swego ojca nieraz bity i upokarzany przez jego służbę. Żywił się odpadami, które zostały na niego wyrzucane. Gdyby nie to, pewnie nie jadłby nic. A przecież piąte przykazanie boże mówi „Nie zabijaj”. Czy człowiek, który doprowadza do własnej śmierci nie grzeszy? Łamie on jedno z praw dekalogu. Spożywając posiłki, postępuje wbrew założeniom „ćwiczenia”, bo jedzenie jest jedną z rozkoszy ludzkich. W ogóle ideologia ascezy kłuci się ze słowami zapisanymi w Biblii. Bóg nigdy nie powiedział, że człowiek ma egzystować umartwiając się nad sobą i nad życiem. Życie to jest dar od Boga i należy go wykorzystać jak najlepiej. Czy spędzenie 68 lat na słupie, jak w przypadku Szymona Słupnika, jest dobrym tego przykładem? Co to za życie? Co to za radość z niego?
Jeżeli zastanowić się nad tym logicznie, to można dojść do prostego wniosku – asceza zagrażała ludzkiemu gatunkowi. Może ktoś ze mną się nie zgodzi i uzna moje stwierdzenie za głupotę czy herezję. Jednak zważywszy na to, że większość ascetów nie współżyła ze swoimi żonami, ponieważ ich ideologia wykluczała to, pomimo nakazu Boga danego w momencie stworzenia człowieka, nie mogli oni mieć potomstwa przez co nasz rodzaj był zagrożony. To jest kolejny z przykładów, które mają na celu udowodnienie jakim błędem było zaistnienie ascezy.
Zrozumienie tego ideału nie jest rzeczą łatwą i nie wierzę by to się komuś udało. Dla mnie asceza jako ideał nie istnieje. Taki rodzaj świętości to moim zdaniem „błędne koło”. Coś co samo w sobie się wyklucza zasługuje na takie miano.
Życie nie zostało podarowane nam po to by je tracić na umartwianie się nad nim. W dzisiejszym świecie próba wprowadzenia takiej ideologii zakończyła by się niepowodzeniem. Asceza zanikła wraz z zakończeniem średniowiecza i nie powinna narodzić się na nowo. Moim zdaniem przyczyn powstania tego nurtu filozoficznego (jeżeli tak to można nazwać) należy szukać w biedzie. Biedzie oraz kontrastowym dla niej bogactwie ówczesnego Kościoła. Była to jakaś próba podważenia wiary chrześcijańskiej. Na szczęście zakończyła się fiaskiem.
Kontrowersyjną ideologią była powstała na przełomie XI i XII wieku, postawa, jaka narodziła się w Św. Franciszku z Asyżu. Filozofia jego niezwykle mi zaimponowała gdyż łączyła w sobie dobre strony ascezy jak i nie przeczyła słowom Biblii. Franciszek nie umartwiał się nad życiem, wręcz przeciwnie radował się z tego co boskie. Jego nauka była niezwykle optymistyczna. Mówiła bowiem o miłości do świata i radości życia, cieszył się tym co ma. Sam nazywał siebie „wesołkiem bożym”.
Rozumowanie Św. Franciszka byłoby odpowiednie dla naszych czasów, gdy człowiek pędzi wciąż do przodu i zapomina o podstawowych wartościach życiowych. Nie ma czasu na chwilę zastanowienia. Ludzie ciągle chcą mieć więcej i ciągle jest im mało. Ubóstwo ponownie stało się przedmiotem wzgardy i cierpienia. Wraz z pędem jaki narzuca nam rozwój zanikają powoli przekonania Franciszka. Ludzie odwracają się od Boga. Zapominają o Nim. Światem rządzi pieniądz i chciwość. Może z tego ponownie narodzi się coś na wzór ascezy?
Gdyby mi kazali żyć w ascezie myślę, że bym nie podołał. Jedno co mi imponuje w ascetach to ich wytrwałość i siła woli. Nie potrafiłbym się wystawić na takie poniżanie i udręki jak oni. Niezależnie od mojej opinii na temat „ćwiczenia” będę ich za to podziwiał.
Reasumując, ideał ascezy, jako drogi do świętości, moim zdaniem nie istnieje. Był to pewien wątek filozoficzny który prowadził do nikąd. Wszyscy ludzie poddający się ascezie zmarnowali swoje życie. Życie które mogli przebyć wspaniale mając dom i kochającą rodzinę. Asceza nie mogła być czymś co prowadziłoby do wiekuistego zbawienia. Jedynymi osobami które poznały ascezę i wiedzą do czego prowadzi i co daje są ci, którzy w niej żyli.