Mniejszość narodowa jest to grupa o narodowości innej niż ludność dominująca na terenie danego kraju, posiadająca własne państwo. Grupa etniczna to grupa, która jest osiedlona na terytorium innej grupy etnicznej i wyróżnia się od innych zbiorowości odrębnym pochodzeniem i kulturą, a często także językiem i wyznaniem, nie posiada własnego państwa.
Po II wojnie światowej władze polskie zaczęły udawać, że mniejszości narodowe i etniczne na ziemiach polskich nie istnieją. Zróżnicowanie etniczne i narodowe ukrywano lub tłumaczono regionalnym bądź historycznym zróżnicowaniem narodu polskiego. Jeżeli jednak zróżnicowanie to było rozprzestrzenione na dość dużą skalę, wszczynane zostawały drastyczne kroki, takie jak wysiedlenie Ukraińców z południowo-wschodnich terenów Polski na ich ziemie zachodnie oraz uniemożliwienie im powrotu za pomocą różnych dekretów. Po roku 1952 sprawy przybrały lepszy obrót. Umożliwiono wtedy mniejszościom prowadzenie własnych szkół, naukę rodzimych języków i wydawanie przez nich magazynów. Następnie zezwolono na tworzenie organizacji mniejszościowych finansowanych przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Pozwolono im również na prowadzenie działalności politycznej, a także wznowiono działanie kościoła greckokatolickiego dzięki staraniom prymasa Stefana Wyszyńskiego. Po roku 1968 wszystko się zmieniło. Zaczęto ponownie mówić o jednolitym narodzie, a mniejszości znów były dyskryminowane, ponownie stały się niewidzialne, władze znów przestały je dostrzegać. Kolejnym zwrotem było powstanie „Solidarności” w roku 1980. Ludzie przestali bać się walczyć o swoje, a mniejszości rozpoczęły walkę o swe prawa. Ich członkowie rozsyłali petycje do władz państwowych w celu odzyskania swych przywilejów. 7.10.1981 roku podjęto „uchwałę w sprawie mniejszości narodowych”, nie wywołało to jednak wielkich emocji. Znów zaczęto odprawiać greckokatolickie nabożeństwa. Członkowie mniejszości wysyłali wnioski o rejestrację wydawnictw, organizacji mniejszościowych i stowarzyszeń studenckich, otrzymywali jednak odpowiedzi odmowne, a mniejszość niemiecką wręcz nakłaniano do wyjazdu do RFN. 18.12.1988 roku powstał Krajowy Komitet Obywatelski, a w jego ramach komisja ds. mniejszości narodowych. W komisji zasiadali również przedstawiciele mniejszości. W 1989 roku Lech Wałęsa wystosował list „Do wyborców w sprawie mniejszości narodowych i wyznaniowych”. Było to doniosłe wydarzenie, a odpowiednią rangę nadał mu także fakt, że list był rozpowszechniany również w językach mniejszości. Ten krótki rys historyczny pokazuje nam jak niesprawiedliwie traktowano mieszkających w Polsce członków mniejszości, odmawiając im nawet prawa do wolności wyznania, dyskryminując ich i uciskając. Po roku ’80 zaczęto dostrzegać ich problemy, wiązało się to z tym, że mniejszości rozpoczęły działania mające na celu przywrócenie ich praw, a także z powolnym wyzwalaniem się Polski z komunizmu.
W III RP mniejszości te nie mają już na co narzekać. Mają zagwarantowane wszystkie możliwe prawa i przywileje, zapisane w takich aktach jak chociażby polska konstytucja, która gwarantuje im wolność w pielęgnowaniu ich tradycji i obyczajów, ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych pozwalająca im używać języka mniejszości jako języka pomocniczego przed organami gminy, czy nawet ustawa o radiofonii i telewizji, która zapewnia im dostęp do programów publicznych uwzględniających ich potrzeby. Jest również wiele praw międzynarodowych, które Polska przyjęła, chociażby Międzynarodowa Konwencja w Sprawie Likwidacji Wszelkich Form Dyskryminacji Rasowej z 7 marca 1966 roku czy Konwencja ramowa Rady Europy o ochronie mniejszości narodowych.
Uważam, że tego typu ustawy i konwencje są niezwykle potrzebne, ponieważ dają prawną podstawę likwidowania takich zjawisk jak dyskryminacja na tle rasowym bądź religijnym. Sądzę jednak, że niektóre cele są lekko przesadzone, jak chociażby zadanie Komisji Wspólnej Rządu i Mniejszości Narodowych i Etnicznych, mające na celu finansowanie z budżetu państwa działalności zmierzającej do ochrony, zachowania i rozwoju tożsamości kulturowej mniejszości oraz zachowania i rozwoju języka regionalnego. Uważam, że to indywidualna sprawa każdej osoby czy chce zachować swe tradycje czy też przyjąć polskie, i żadne pieniądze z budżetu państwa nie powinny być na to przeznaczane. Nasz kraj ma wiele własnych potrzeb, na które nie starcza pieniędzy, by jeszcze dodatkowo finansować rozwój zagranicznych tradycji. Uważam, że nie powinno się przesadzać w żadną ze stron, a mniejszości narodowe nie powinny mieć więcej praw niż Polacy. Państwo demokratyczne to takie państwo, w którym każdy obywatel jest równy, a odnoszę wrażenie, że mniejszości są ostatnimi czasy wręcz faworyzowane. Wpadamy ze skrajności w skrajność, z dyskryminacji i tępienia w wychwalanie i zachwyt nad ich tradycjami. Myślę, że powinno się nadać im dokładnie takie same prawa jakie mają Polacy i przestać dyskutować nad tym, czy należy im się mniej czy więcej, bo dopóki mieszkają w Polsce są nikim innym jak polskimi obywatelami.