Recenzja filmu "Mały Książę"

Film został wyreżyserowany przez Stanley Donen, na podstawie książki Antonie'a de Saint- Exupery. Tematyką filmu jest lądowanie pilota (Richard Kiley) na Saharze oraz podróż Małego Księcia (Steven Warner) po planetach i zdobywanie wiedzy o dorosłych.
Osoby grające w tym filmie to: wąż (Bob Fosse), lis (Gene Wilder), biznesmen (Clive Revill), róża (Donna McKechnie), historyk ( Viktor Spinetti), generał (graham Crowden) oraz król (Joss Ackland). Pozostałe osoby wyreżyserowania to: zdjęcia- Christopher Chtallis, muzyka- Frederick Loewe, scenariusz i teksty piosenek- Alan Jay Lerner. Film jest przybliżony to misicalu.
Pierwsze kadry filmu przedstawiają życie młodego pilota oraz przymusowe lądowanie pilota na Saharze. kolejne obrazy filmu dotyczyły świata Małego księcia, który poszukiwał przyjaźni. Reżyser w dość dziwny sposób pokazał przemieszczanie się księcia na kolejne planety. Ocenę efektów w tym filmie oceniam dość nisko. Mały Książę odwiedził tylko cztery planety, co nie było zgodne z treścią książki. Aktorzy bardzo dobrze wczuli się w swoje role. Dobranie kostiumów oceniam dość wysoko.
Spodobały mi się role lisa i węża, które rozbudziły moją wyobraźnię dotyczącą kontaktów głównego bohatera ze zwierzętami.
Głównym miejscem akcji filmu jest Sahara, na której spotkali się pilot z Księciem. On opowiadał mu o swoim życiu, jednocześnie było to sfabularyzowane.
W filmie dużą rolę odegrały piosenki w wykonaniu aktorów. Łatwiej można było zrozumieć i sobie urozmaicić. Muzyka łagodziła pewne niedociągnięcia, opisane wyżej przeze mnie.
Moim zdaniem produkcja tego filmu jest warta obejrzenia. Są pewne momenty według mnie nudne. Gdyby reżyser doprecyzował pewne sceny w szczegółach, to polecałbym ten film osobom, które lubią misicale. Ja czuję jednak niedosyt.