Na Zielonym Wzgórzu, w małym miasteczku Avonlea, mieszkało pewne rodzeństwo. Maryla i Mateusz Cuthbert od lat żyli tylko we dwójkę i sami prowadzili gospodarstwo. Niestety z czasem Mateusza (mającego już 60 lat), zaczęły opuszczać siły. Samodzielna praca na farmie stała się dla niego zbyt trudna. Dlatego wspólnie z siostra postanowili, że wezmą do siebie dziecko z sierocińca. W ten sposób chcieli ofiarować prawdziwy dom biednemu dziecku i jednocześnie zapewnić sobie pomoc na stare lata. Niestety, zamiast oczekiwanego przez nich chłopca, na Zielone Wzgórze przybyła rudowłosa dziewczynka - Ania Shirley. Maryla chciała jak najszybciej wyjaśnić to nieporozumienie. Postanowiła, że panna spędzi z nimi tylko jeden dzień, a następnego zostanie odwieziona z powrotem do domu sierot.
Początkowo Maryla była przekonana o słuszności swojej decyzji. Chciała oddać dziewczynkę i na jej miejsce zabrać chłopca, który mógłby pomagać Mateuszowi w pracy. W drodze do miasta, żeby zabić czas Ania opowiedziała Maryli swoja historię. Kiedy kobieta wysłuchała smutnej opowieści dziewczynki, nie była już tak mocno przekonana o tym, że właściwie postępuje. Wzruszyła i zasmuciła ja opowieść o ciężkim życiu małej. Okazało się, że dziewczynka nie po raz pierwszy jest przez kogoś odsyłana. Już wcześniej kilkakrotnie zmieniała adres. W dodatku, gdy Maryla zobaczyła kobietę, która poszukując dziewczynki do pracy zainteresowała się Anią, pani Cuthbert zdecydowała, że nie odda małej. Postanowiła, że zajmie się wychowaniem Ani.
Ponieważ Avonlea było małą, senna mieściną, w której rzadko działo się coś ciekawego, przybycie nowego mieszkańca wzbudziło prawdziwą sensację. Oczywiści jako pierwsza chciała zobaczyć Anię największa plotkarka w całej okolicy - pani Małgorzata Linde. Dama udała się w odwiedziny do Maryli, ale gdy zobaczyła dziecko, nie potrafiła się odpowiednio zachować. Od razu przystąpiła do ostrej krytyki. Małgorzacie nie podobało się w Ani zupełnie nic. Kobieta skrytykowała zarówno wygląd, jak i zachowanie nowo przybyłego na Zielone Wzgórze dziecka. Ale rezolutna panienka nie pozostała dłużna okrutnej i zarozumiałej kobiecie. Również wyraziła swoją negatywna opinie na temat pani Małgorzaty. Maryla długo musiała namawiać Anią, aby ta zechciała przeprosić panią Linde. Nie mogła wymóc na niej posłuszeństwa ani groźbami, ani rozkazami. Dopiero spokojna rozmowa z opiekunka skłoniła młodą damę do wymuszonych, ale grzecznych przeprosin. Po tym zajściu Maryla zrozumiała, że wychowanie Ani Shirley nie będzie prostym zadaniem.
Ania szybciutko zaaklimatyzowała się na Zielonym Wzgórzu. Bardzo lubiła swoje codzienne zajęcia. Chętnie pomagała Maryli w domowych zajęciach, a i pomoc Mateuszowi sprawiała jej wiele radości. Maryla martwiła się jednak tym, że Ania nie zna żadnej rówieśniczki, z którą mogłaby się zaprzyjaźnić. Dlatego też postanowiła zapoznać swoją podopieczną z Dianą Barry. Dziewczynka mieszkała na Sosnowym Wzgórzu i była w tym samym wieku co Ania. Pomysł Maryli okazał się strzałem w dziesiątkę. Dziewczynki bardzo zaprzyjaźniły się. Od tej pory każdą wolną chwilę spędzały razem. Diana namówiła też Anię do udziału w zajęciach Szkółki Niedzielnej. To tam Ania zawarła wiele nowych znajomości. Z niektórymi dziećmi do razu się polubiła, z innymi nie. Ale i tak najlepsza przyjaciółką Ani pozostała Diana.
Wakacje pomału zbliżały się ku końcowi. Z tej okazji pan Bell - dyrektor szkółki jak co roku zorganizował piknik. Ania miała oczywiście wziąć w nim udział. Dziewczynka nie mogła się doczekać tego dnia. Niestety jej udział w zabawie stanął pod znakiem zapytania. A to wszystko ze względu na zaginioną broszkę. Otóż Maryli zginęła bezcenna pamiątka po jej mamie. Była to piękna, drogocenna brosza. Zrozpaczona Maryla oskarżyła Anię o zabranie i zgubienie biżuterii. Za karę zabroniła Ani udziału w zabawie. Dziewczynka czuła się paskudnie. Bolało ją to, że nie będzie mogła bawić się na pikniku, ale jeszcze bardziej cierpiała z powodu niesłusznych oskarżeń. Na szczęście cała sprawa wyjaśniła się jeszcze przed zabawą. Mateusz przypadkiem znalazł broszkę. Była ona przypięta do chusty Maryli. Kobieta zrozumiała swój błąd, szczerze przeprosiła Anię i oczywiście odwołała karę. Pyszna zabawa na pikniku pozwoliła Ani zapomnieć o niedawnych nieprzyjemnościach.
Rozpoczął się nowy rok szkolny. Już w pierwszy dzień Ania narozrabiała i została wyproszona z sali lekcyjnej. A wszystko za sprawą jednego z uczniów - Gilberta. Chłopiec, gdy tylko zobaczył Anię, zaczął jej dokuczać. Stwierdził, że jej włosy przypominają marchewkę i od tej pory tak właśnie nazywał nową uczennicę. Rozwścieczona Ania nie wytrzymała i uderzyła Gilberta tabliczką. To właśnie za ten incydent dziewczyna została ukarana. Od tego momentu zaczęła się prawdziwa wojna pomiędzy Anią i Gilbertem. Para rywalizowała we wszystkim: sporcie, zabawach i nauce w szkole. Każdy z nich chciał udowodnić, że we wszystkim jest lepszy od drugiego.
Prawdziwą tragedią dla Ani stał się zakaz widywania z Dianą. Była to kara za nieodpowiedzialne zachowanie przyjaciółek. Pewnego dnia Ania została sama na Zielonym Wzgórzu. Maryla pozwoliła jej zaprosić Dianę na podwieczorek. Niestety dziewczynka zamiast soku podała przyjaciółce wino. Diana wypiła go zbyt wiele i pijana wróciła do domu. Po tym incydencie mama Diany kategorycznie zabroniła córce kontaktów z Anią. Dziewczynki próbowały się ze sobą potajemnie widywać, ale ich plany nie skutkowały. Nie wiadomo jak długo przyjaciółki nie miałyby ze sobą kontaktu, gdyby nie choroba młodszej siostry Diany - Minnie. W czasie, gdy nikogo z dorosłych nie było na Sosnowym Wzgórzu, Minnie dostała ataku choroby zwanej krupem. Przerażona siostra nie wiedziała co ma zrobić i pobiegła po pomoc do Ania. Ania, która też akurat była sama w domu, od razu pobiegła ratować chore dziecko. Ponieważ przed przyjazdem do Avonlea często piastowała małe dzieci, wiedziała jak poradzić sobie w takiej sytuacji. To szybka interwencja Ani uratowała dziewczynkę. Mama Diany nie wiedziała jak ma się odwdzięczyć przyjaciółce córki i od razu cofnęła swój zakaz.
Sytuacja z winem nie była niestety ostatnią z kulinarnych wpadek Ani. Podobną gafę popełniła podczas podwieczorku, na który zaprosiła nowego pastora i jego żonę. Ania bardzo polubiła pastorową i za wszelka cenę chciała wywrzeć na niej jak najlepsze wrażenie. Dla tak wspaniałych gości postanowiła upiec tort. Niestety zamiast aromatycznego olejku dodała do ciasta kropli walerianowych. Skutków takiej pomyłki nie trudno się domyślić.
Nadeszły kolejne, znowu pełne przygód wakacje. Ania niechcący przedłużyła je sobie o cały miesiąc. Pewnego sierpniowego dnia Ania z koleżankami grała w ,,Wyzywankę". Jedna z dziewczynek poleciła Ani przejść po dachu domu. Ponieważ dla młodej panny była to sprawa honoru, Ania bez namysłu podjęła wyzwanie. Niestety tuż przed końcem tej karkołomnej drogi poślizgnęła się i spadła. Efektem zakładu była złamana i unieruchomiona na sześć tygodni noga Ani.
Nadeszły święta Bożego Narodzenia. Z tej okazji wychowawczyni klasy - pani Stacy zorganizowała koncert. Jako jedna z solistek występowała Ania. Specjalnie na tą okazje Mateusz kupił Ani jej wymarzoną sukienkę. Prezent miał dodać jej otuchy podczas występu i ułatwić pozbycie się tremy. Trzeba przyznać, że był to doskonały pomysł. W nowej kreacji Ania wyglądała prześlicznie, jak prawdziwa młoda dama, a i sam jej występ powiódł się. Dziewczynka otrzymała prawdziwą burzę oklasków, a tamte Święta uznała za najwspanialsze w jej dotychczasowym życiu.
Sprzeczki Ani z Gilbertem stały się już codziennością. Chłopiec ciągle wołał na Anię ,,Marchewka". Przez jego zachowanie i to okropne przezwisko Ania postanowiła zmienić kolor włosów. Ponieważ wiedziała, że Maryla jej na to nie pozwoli, postanowiła sama sobie poradzić z tym problemem. U wędrownego sprzedawcy kupiła fiolkę z farbą. Miała nadzieję, że po zabiegu jej włosy będą kruczoczarne. Niestety efekt koloryzacji był przerażający. Ania co prawda nie miała już rudych włosów, ale nowy, zielony kolor był jeszcze gorszy. Na domiar złego farby nie dało się zmyć. Trzeba było ściąć piękne włosy dziewczyny. Od tego momentu Ania raz na zawsze przestała eksperymentować z ich kolorem. Tym bardziej, że odrastające włosy przybrały nieco inny, znacznie ciemniejszy odcień. Teraz można je było nazywać kasztanowymi, co bardzo cieszyło dziewczynę.
Pomimo tego, że dziewczyna była już coraz starsza, jej pomysły nadal przerażały Marylę i Mateusza. Na przykład któregoś dna, Ania zafascynowana przeczytanym niedawno wierszem, postanowiła odegrać jego bohaterkę. Tak jak Eleine - położyła się w łodzi i udając martwą wypłynęła na jezioro. Kiedy była już dość daleko od brzegu, ze zgrozą stwierdziłam, ze jej łódź przepuszcza wodę. Dziewczyna słabo pływała, a prąd zaniósł ją już dosyć daleko od brzegu. W ostatniej chwili uczepiła się pala wystającego z wody. Nie wiadomo jak zakończyłaby się przygoda dziewczyny, gdyby nie pomoc jej śmiertelnego wroga Gilberta. Chłopiec, widząc co się dzieje, podpłynął do przemoczonej Ania i zabrał ją na brzeg. Zaproponował też zawieszenie broni. Jednak dumna Ania nie chciała o tym słyszeć. Czuła się upokorzona i nie potrafiła spokojnie rozmawiać z Gilbertem. Dodatkowo zdenerwował ją fakt, że to właśnie on był świadkiem jej porażki.
Przez ostatni rok nauki w szkole w Avonlea, rywalizacja o miano najlepszego ucznia w klasie jeszcze bardziej się nasiliła. Oczywiście głównymi pretendentami do tego miana byli Ania i Gilbert. Oboje chcieli ukończyć szkołę z jak najlepszym wynikiem i dostać się do seminarium umożliwiającego pracę w charakterze nauczyciela i otwierającego drogę na studia.
Pod koniec roku Ania postanowiła wziąć udział w konkursie recytatorskim. Finał artystycznych zmagań odbywał się w Białych Piaskach. Anna Shirley została na niego zaproszona. Pojechała tam wraz ze swoją przyjaciółka Dianą i Billim. Obecność bliskich osób miała pomóc Ani w zwalczeniu tremy. Początkowo dziewczyna myślała, że nie będzie miał dosyć odwagi, żeby wyrecytować wiersz przy tak licznej, nieznanej jej publiczności. Panna zwalczyła jednak tremę i ujawniła swój kolejny, wielki talent. Została nagrodzona długimi i głośnymi brawami.
Oczywiście i Ania i Gilbert podjęli dalszą naukę w seminarium. Tu konkurencja miedzy nimi jeszcze bardziej się nasiliła. Jednak tym razem nie była to wyłącznie sprawa honoru. Najlepszy uczeń miał dostać medal i stypendium na studia. Rok upłyną bardzo szybko, końcowe egzaminy były trudne, ale i Ania i Gilbert zdali je celująco. Po raz pierwszy w historii szkoły postanowiono też rozdzielić nagrodę pomiędzy dwoje uczniów. W ten sposób Gilbert otrzymał złoty medal, a Ania zdobyła stypendium. Po raz pierwszy doszło do prawdziwego pojednania między dwojgiem odwiecznych rywali.
Wspaniale zapowiadające się wakacje przyniosły jednak najstraszniejsza w życiu Ani chwilę. Niespodziewanie zmarł ukochany Mateusz. Jego śmierć uświadomiła Ani, że od tej pory nie jest już małym dzieckiem, które może beztrosko bawić się i spełniać swoje wszystkie marzenia, ale jest już dojrzałą kobietą, która powinna poważnie myśleć o dalszym życiu. Wyjazd na studia do odległego Redmond był jej wielkim marzeniem, ale Ania wiedziała, że nie może zostawić Maryli samej na całe cztery lata. Podjęła trudną decyzję. Postanowiła na razie zrezygnować ze stypendium i wyjazdu na uczelnię. Dziewczyna rozumiała, że teraz, bardziej niż kiedykolwiek, jest potrzebna swojej opiekunce, którą zresztą kochała jak rodzoną matkę. Ania postanowiła pozostać na Zielonym Wzgórzu i podjąć pracę w miejscowej szkole.
O dalszych losach rudowłosej, szalonej, ale i szlachetnej panny opowiadają kolejne tomy książek autorstwa Lucy Maud Montgomery.