Dobro to Bóg, miłość i wybaczenie. Zło natomiast jest charakteryzowane przez Szatana, rozum oraz pychę. Są to dwa różne światy. Jednak niekiedy siły te, ścierają się współistniejąc w jednym środowisku. Manicheizm jest aktem zarówno starożytnym, nawet biblijnym, jak i współczesnym, po prostu istnieje od zawsze. Może dlatego stał się tematyką wielu ogromnych sukcesów literackich.
Również w „Zbrodni i karze” nie omieszkano przedstawić tej kwestii. Już na początku, po dokładniejszej analizie nazwy utworu można, a nawet należy zauważyć, iż pojęcia zawarte w tytule nie są jednoznaczne. Dobro i zło przedstawione są w powieści w taki sposób, że bardzo trudno jest się w stanie zorientować, co tak naprawdę jest pożytkiem, a co niegodziwością.
W lekturze tej, zaobserwować można różne rodzaje walki dobra i zła. Jednym z ukazanych przykładów jest gra psychologiczna w głównym bohaterze - Rodionie Raskolnikowie. Został on pod wpływem nędzy zmuszony do zrezygnowania z kontynuowania nauki, która była dla niego najważniejsza. Zabija bogatą i powszechnie znienawidzoną lichwiarkę Alonę Iwanownę, w myśl sformułowanej przez siebie teorii na temat ludzi wyjątkowych. Mianowicie, reprezentował on pogląd, iż jednostki wybitne, genialne mają prawo decydować o losie swoich „zwykłych” bliźnich. Sądził on również, że ci pospolici ludzie nie są w stanie zmienić, a więc i polepszyć świata oraz, iż „przypominają zwierzęta, które idą tam, gdzie się im każe”. Wyznawał on zasadę rozsławioną przez Niccolo Machiavelliego. Według niego ten, kto chce posiąść władzę, bądź ją otrzymać powinien stosować dewizę „cel uświęca środki” oraz powinien stosować ją bez skrupułów. Tak też, zdaniem Raskolnikowa, „wybitni” mogli odbierać życie „zwyczajnym”, jeśli rzeczywiście odbywało się to w imię powyższej maksymy.
Według Rodiona, morderstwo starej kobiety nie było zbrodnią. Wręcz przeciwnie – uważał, iż zbrodnią było wykorzystywanie ubogich przez Alonę, a śmierć była dla niej zasłużoną karą. Jak sam mówił: „pozbawił życia jedynie wesz żerującą na biedakach”.
Mimo wszystko nie do końca wiadomo, co tak naprawdę kierowało Raskolnikowem i czy można z góry osądzić, że było to morderstwo z premedytacją. Możemy przypuszczać, iż został opętany przez Szatana. Świadczą o tym słowa wypowiedziane przez bohatera w pewnym momencie: „W braku rozwagi dopomógł diabeł”. A co jeśli był on jedynie marionetką w rękach diabła? Czy można mu wtedy stawiać zarzut świadomego popełnienia zbrodni?
Jednak człowiek jest istotą racjonalną, ma zatem prawo wyboru i może decydować o własnych czynach i swoim losie. Zdaniem Raskolnikowa wszystkie jego czyny można łatwo zinterpretować. Są one dobrem, i tyle. Reszta się nie liczy. Niemniej jednak postąpił on niezgodnie z zasadami moralnym prawdziwego chrześcijanina. Bóg nie uznaje makiawelicznej dewizy. Dla Boga zło to zło, a odebranie komuś życia jest zbrodnią, i takową pozostanie. Rodion popełnił jeszcze oszustwo wobec samego Boga oraz przeciwko zasadom moralnym zawartym w Ewangelii. Próbował on polegać jedynie na sobie, a wypowiadając słowa, iż „nie Bóg stworzył człowieka, ale człowiek Boga” wykroczył jakby przeciwko chrześcijanizmowi, jego zasadom i normom.
Ostateczną karą dla Raskolnikowa okazało się nie osiem lat katorgi na Syberii, lecz rozterki wewnętrzne, które powoli „wyjadały” jego duszę. Kara nie miała mieć charakteru zemsty, tylko tak jak małemu dziecku daje się karę, aby je nauczyć, żeby już więcej się tak nie sprawowało, tak i ten wyrok miał mieć charakter wychowawczy. Miał on spowodować refleksję nad własnym życiem i postępowaniem, co miało doprowadzić do duchowego odrodzenia.
Kolejnym przykładem walki dobra ze złem, jest obraz Soni Marmieładowej, młodej i pięknej dziewczyny, głęboko wierzącej w Boga. Jest ona swoistą ofiarą świata, w którym przyszło jej żyć. Przez biedę rodziny została zmuszona do sprzedawania własnego ciała. Zarobione pieniądze skrupulatnie oddawała rodzinie, by wspomóc ją w ubóstwie. Sonia, w odróżnieniu od Raskolnikowa, od początku wiedziała, że to co robi jest złem. Nie miała jednak innego wyjścia. To macocha namówiła ją do uprawiania prostytucji. W ten sposób dziewczyna straciła czystość i kobiecą godność. Reprezentuje jednak realizatorkę najważniejszych nakazów Ewangelii, przez co jest uosobieniem dobra. Za łamanie nakazów moralnych ludzie wyznaczyli jej karę, w postaci odrzucenia i pozbawienia szacunku. Jednak Sonia wewnętrznie zachowała czystość.
Marmieładowa to przykład dualizmu – filozofii świętego Augustyna. Jest to stanowisko teologiczne, przyjmujące istnienie dwóch różnych, czynnych zasad. Mowa jest tu oczywiście o dualizmie człowieka, który jako istota składa się z duszy i materii. Pauperyzacja Soni jest tylko fizyczna. Wewnętrznie pozostała ona bez skazy. Czytając Biblię, wierząc w Boga i bezgranicznie mu ufając, przechodzi przez swoje życie poświęcając siebie dla dobra rodziny i przyjmując z pokorą cierpienia.
W świetle walki dobra ze złem, możemy również zauważyć inne postacie „Zbrodni i kary”. Oto Marmieładow, ojciec rodziny, który wszystkie zarabiane przez jego córkę Sonię pieniądze, wydaje na zaspokojenie swojego nałogu, jakim jest alkoholizm. Popada on w skrajności. Raz rujnuje domowe ognisko uzależnieniem, a następnym razem, można zauważyć ogromne przypływy rodzinnej czułości. Jego śmierć pod kołami wozu na ulicy można uznać za karę.
Swidrygajłow zaś zamordował kiedyś własną żonę. Obył się jednak bez kary. Teraz, dowiedziawszy się o przestępstwie Raskolnikowa, daje mu wskazówki jak ma postępować, by nie zostać złapanym. Czyni to tylko po to, by zaspokoić wyrzuty sumienia i utwierdzić się w przekonaniu, iż to co czynił było objawem dobra. Jego karą mogła być wewnętrzna pustka, którą chciał zabić. I nawet mu się to udało, tyle tylko, że musiał zabić i siebie.
Zdaniem Fiodora Dostojewskiego „w każdym człowieku, nawet takim, który dopuścił się najgorszych czynów, nadal tkwi zdolność czynienia dobra i uzyskania odkupienia za popełnione zbrodnie.” Tak też z ostatnich stron lektury, dowiadujemy się, o przemianie wewnętrznej Raskolnikowa spowodowanej miłością Soni. Najlepiej świadczą o tym następujące słowa: „Naraz obok niego ukazała się Sonia (...). Sam nie wiedział, jak to się stało, lecz nagle coś jakby poderwało go i rzuciło go do jej stóp. (...) Ale zmartwychwstał i wiedział o tym, czuł to w pełni, całym odnowionym jestestwem, ona zaś – ona przecież żyła tylko jego życiem”.
„Zbrodnia i kara” to historia upadku i odrodzenia człowieka. Dzięki takiej lekturze, możemy nauczyć się rozróżniać dobro od zła, co w dzisiejszych czasach stałe się coraz trudniejsza sztuką.
„Życie podsuwa różne pokusy, ale nawet ten, który upadnie, ma szansę na zmartwychwstanie. Dobro wymaga trudu”