„Każdy człowiek potrzebuje stale, nawet
pewnej ilości trosk, cierpień lub biedy
tak, jak okręt potrzebuje balastu
by płynąć prosto i równo. ”
Myslę, iż słowa Shopenhauer’a pokrótce wyjaśniają sens cierpienia. Jednak za nim rozwinę tę myśl, zastanowię się nad odpowiedzią na pytania: Czym jest cierpienie? Z jakich powodów cierpimy? I w jaki sposób je przezwyciężamy?
Nie ma człowieka na ziemi, który by w swoim życiu nie cierpiał, nie doznał smutku, łez i bólu.
Można więc powiedzieć, że cierpienie jest „przyjacielem”- odwiecznym towarzyszem człowieka w jego ziemskiej wędrówce.
Jest wiele rodzajów cierpienia, lecz jedno pochodzenie- MIŁOŚĆ. To właśnie z niej i przez nią rodzi się cierpienie. Jak mówiła św. Faustyna Kowalska : Miłość mierzy się termometrem cierpień. Tak więc te dwie rzeczy nie mogłyby istnieć bez siebie.
Możemy wyróżnić miłość do Boga, ojczyzny, czy tez do drugiej osoby. Ta ostania najczęściej sprawia największy ból. Gdyż czasem jest ona po prostu nieodwzajemniona. Cierpimy także, gdy ktoś już bezpowrotnie odchodzi. Ciężko nam się pogodzić z utratą ukochanej żony, dziecka, czy też rodziców. To wszystko rodzi głęboki żal i smutek.
Ale istnieje także, już wcześniej wspomniana miłość do ojczyzny. Ileż to razy spotykaliśmy się z bohaterami- banitami. Oni także cierpią, skazani na banicję nie mogą się cieszyć swoim ojczystym językiem. Zmagają się z niemocą przebywania w ojczyźnie, w kraju dzieciństwa.
Wyżej wymienione cierpienia powodują ból duszy. Ale istnieją także cierpienia spowodowane chorobą może to być np. trwałe kalectwo. Wtedy już fizycznie „na własnej skórze” odczuwamy ten ból.
Tak więc widzimy już, że ludzie cierpią ale czy każdy potrafi przebrnąć przez ten ciemny i ponury tunel? Czy potrafimy przezwyciężyć te ciężkie chwile w naszym życiu? Na pewno nie wszyscy! Niestety wielu się poddaje. W środku, na końcu, a nawet już na początku, można powiedzieć, że składają broń i mówią NIE- nie chcę już tak dłużej. Ale dlaczego tak robią? Dlaczego nie mają siły, aby iść dalej? Odpowiedź może być tylko jedna, gdyż nie widzą sensu cierpienia. A nawet często nie dostrzegają sensu życia. Właśnie dlatego się poddają i rezygnują.
Inni znowu trwają w tym stanie i nic z nim nie robią. Nawet nie próbują swego położenia zmienić. Zdawałoby się, że mówią: ...... skoro mam cierpieć, to niech tak będzie, będę cierpiał... Już im to zobojętniało, uważają, że taki jest ich los i nic nie da się już zrobić. W pełni zgadzam się ze stwierdzeniem Alberta Schweitzer’a : „ Ludzie wiedzą, że są nieszczęśliwi, ale mało kto wie, że mógłby być szczęśliwy. ”
Zamykając oczy...... pierwszym bohaterem, którego widzę jest Wertter. Młodzieniec bezopamiętania, do szaleństwa zakochany w swej wybrance. Nie widzący świata poza nią. Jednak ta miłość okazała się zgubną, gdyż doprowadziła go do jakże starsznego czynu. Wertter nie mogąc dłużej znieść bólu, popełnia samobójstwo. Cierpienie i bezsilność wzięły górę nad rozsądkiem i rozumem.
......... skoro nie mogę z moja ukochaną odkrywać piękna tego świata, nie chcę w ogóle tego doświadczać.... - takie myśli mogły się piętrzyć w głowie naszego bohatera. Ale jakże błędne!!!Kobieta przez, którą tak strasznie cierpiał nie była ostatnią kobietą na ziemi. Jego czynu w żaden sposób nie można usprawiedliwić. Nie ma takiej rzeczy, której człowiek nie zdołałby przetrzymać. Wszystko można przezwyciężyć, ale oczywiście, to wymaga wysiłku.
Człowiek nie powinien, wręcz nie może decydować o końcu swojego życia. Nie on decydował o początku, tak więc tym bardziej nie może decydować o jego końcu. To nie jest naszym zadaniem, nasza rolą. Augustyn z Hippy mówi: Zrozum człowiecze, jak wiele znaczysz.
Każde ludzkie życie jest bezcennym skarbem, jest to cud - dlatego musimy o nie dbać. Nie wolno się poddawać, tak jak to zrobił Werter. Wybrał on najprostszą, najłatwiejszą drogę. Postanowił uwolnić się od swojego cierpienia, raz na zawsze.
Romantyzm jest epoką pisarzy cierpiących. W utworach miłość romantyczna jest miłością nieszczęśliwą. Bohaterowie kochali, wzdychali ale nigdy nie zaznali szczęścia w miłości. Ich życie bardzo często kończyło się samobójstwami lub próbami samobójstwa. Dziś na szczęście ludzie zmądrzeli i nie podejmują tak drastycznych kroków.
Rozumiem, że miłość to najpiękniejsze uczucie na świecie, ale romantycy wręcz kochali cierpieć.
Może właśnie w tym tkwi cały problem romantyków, że ich miłością było cierpienie?
W literaturze spotykamy się z wieloma bohaterami, którzy borykają się z przeróżnymi problemami, jednak nie zawsze potrafią dokonać słusznego wyboru. Gdyż czasem jest, to wręcz niemożliwe. I tak na przykład Antygona, jakiej drogi by nie wybrała, nie zadowoliłaby nią wszystkich. W jej przypadku, zawsze zostaje pewna grupa osób , którzy nie zgadzają się z jej decyzją. Jest to postać tragiczna, dlatego zasługuje na uwagę.
Antygona przeżywała katusze- jaką drogę ma wybrać. Czy pochować brata? Oddać jego ciału hołd, a jednocześnie sprzeciwić się królowi? Czy też sprzeciwić się Bogu, swojej wierze, tylko po to by zadowolić krola? Cały czas rozważała wszystkie wady i zalety jednej i drugiej decyzji. Jednak dzięki temu, że była to kobieta „twarda”, odważna, nie bała się sprzeciwić królowi, i postępować według swych obyczajów i przekonań, choć wiedziała, że spotka ją za to sroga kara. Tak więc wybrała drogę, która wydawała jej się słuszna, a nie tę, którą wymuszali na niej inni.
Pochowała brata zgodnie ze swoim sumieniem. Wypełniła swoją siostrzaną powinność, ale nie tylko siostrzaną, gdyż pochówek jest obowiązkiem każdego człowieka. Za ten czyn człowieczeństwa została skazana na śmierć.
Jedną z bohaterek literackich, która poświęca się niesieniu bezinteresownej pomocy jest Stanisława Brzozowska z „Siłaczki” Żeromskiego. Rzuciła wielkie miasto i przyjaciół by wyjechać na wieś i rozwijać oświatę wśród biedoty. Pełna energii i wiary w swoje posłannictwo rezygnuje ze spraw osobistych, szczęścia. Mimo iż musi żyć w trudnych warunkach materialnych, kontynuuje nauczanie. Swoją działalność traktuje jako obowiązek moralny. Uważa, iż konieczna jest walka z zacofaniem, ciemnotą i krzywdą wiejskiego ludu. Konsekwencją jej poświecenia i bezinteresownej pomocy ludziom jest cierpienie osobiste, samotność, a także życie w biedzie i przedwczesna śmierć.
........ a może cierpienia jako kara? Przekleństwo? Osobiście nie zgadzam się z tymi określeniami. Gdyż, to właśnie cierpienie skłania człowieka do zastanowienia się nad swoim życiem, zasadami, którymi się kieruje. Człowiek cierpiąc, uświadamia sobie czasem bolesną prawdę o sobie samym. Zadaje sobie pytanie o sens cierpienia, a zatem poszukuje celu i sensu życia. Problem cierpienia jest nieodgadnięty i towarzyszy człowiekowi przez całe życie. Musimy więc akceptować cierpienie, jako składnik życia i nadać mu sens.
Jaki jest sens mojego cierpienia? To pytanie zadaje sobie każdy cierpiący człowiek. Niektórzy doszukują się w cierpieniu Bożej kary za popełnione grzechy. Jednak Pan Bóg nie karze ludzi zsyłając na nich cierpienie. Gdyż On sam powiedział, że cierpienie jest tajemnicą i żaden rozum ludzki tej tajemnicy nie pojmie. Bóg poucza nas także, abyśmy nie buntowali się przeciwko cierpieniu, ponieważ ono uświęca i wzmacnia człowieka . Wiara w Boga nie przynosi wolności od cierpienia, ale daje spokój w cierpieniu. Najlepszym przykładem bezgranicznego zaufania wobec Boga może być dla nas Hiob. Bogaty, zdrowy, szczęśliwy sługa nagle traci cały swój majątek, rodzinę oraz choruje na trąd. Wszyscy odwracają się od niego, lecz on trwa nadal w wierze w Boga. Powinniśmy brać z niego przykład.
Zrozumienie sensu cierpienia jest dla nas ludzi niemożliwe, tak więc powinniśmy zaakceptować je, jako część naszej egzystencji. Problem cierpienia jest obecny i towarzyszy nam przez całe życie. Nie ma więc sensu buntować się przeciwko niemu. Jedyne, co możemy zrobić to nabrać siły i godnie przejść przez życie z wiarą i nadzieją
Praca naprawde wartosciowa. Bongo..... Gratuluje!
ts_b no, no … zrobiła na mnie wrażenie. Jest to naprawdę dobra praca. Pozdro.
odpowiedz
Dziękuję Ci dobry człowieku.Potrzebuje tego tematu do ustnej matury w maju a ta praca bardzo mi w tym pomoże.Dzięka.