Film pt.:"Dekalog I" Krzysztofa Kieślowskiego jest to film pełen tajemnic. Dotyczy on przykazania - "Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną". Autor zmusza nas do myślenia, a także do własnej interpretacji pewnych elementów. Film pokazuje współczesnemu człowiekowi, że przywiązanie, czy jak w filmie, uzależnienie od dóbr materialnych, może poprowadzić do zatracenia się człowieka, a również, że istnieje nie tylko świat fizyczny, który możemy odczuć, ale także świat duchowy i to on jest w naszym życiu najważniejszy.
Jest to historia Krzysztofa, który ufa bezgranicznie komputerowi, wszelkie błędy dokonane prze z niego są wynikiem braku danych, nieuwzględnienia czegoś przez człowieka. Jego siostra Irena twierdzi, że on nie wierzy w Boga, bo dość szybko się zorientował, że wiele rzeczy można policzyć. Ona z kolei tłumaczy wszystko, czego nie rozumie boskim planem. Pośrodku tego wszystkiego jest Paweł, syn Krzysztofa. Chłopiec, który powoli dorasta i odczuwa potrzebę wiary w coś. By to wszystko miało sens, by nie kończyło się jedynie zamknięciem oczu na wieczność. Przeraża, go myśl, że nic potem nie ma. Jednocześnie widząc zaufanie ojca do maszyny, w domu i podczas wykładu jest przekonany o nieomylności maszyny. Ojciec rozumie, że maszyna nie wie wszystkiego, lecz jego syn ze swą młodzieńczą naiwnością już nie. Paweł jest rozdarty, gdyż maszyna przyzwyczaiła go do konkretów. Nie zastanawiania się, czego wymaga religia.
Bohater z wielką precyzją, z zachowaniem ogromnego marginesu bezpieczeństwa wyliczył wytrzymałość lodu na zamarzniętym, osiedlowym jeziorku, gdzie jego ukochany syn chciał wypróbować nowe łyżwy. Niestety, splot przypadków i nieszczęśliwych okoliczności doprowadził do tragedii. Lód nie wytrzymuje ciężaru młodego łyżwiarza, chłopiec się topi.
Dlaczego wybrał dla niego taką karę? Dlaczego jego syn musiał zginąć, skoro niczym nie zawinił? Przecież przez jego śmierć cierpieli także inni, zupełnie niewinni ludzie. Na te pytania nie umiem sobie odpowiedzieć. I pewnie nigdy nie będę umiała. Ale to jest jeszcze jeden dowód wielkości tego dzieła: nie pozwala ono o sobie zapomnieć i co jakiś czas powraca jak bumerang. Taki wpływ na widza może mieć tylko kino na najwyższym światowym poziomie.
Poznajemy punkt widzenia Krzysztofa w sytuacji kryzysowej. Znika jego syn. Wyczerpuje więc wszystkie metody mu znane, by go odnaleźć. Gdy to zawodzi, musi poddać się nadziei, iż jego syn nie zginął. Zatem czeka. Czy się modli? Nie wydaje mi się. Raczej wyrzuca sobie zbytnie zaufanie do maszyny i danych, że nie uwzględnił jakiegoś parametru, bo inaczej do tego by nie doszło. Gdy już nie ma wątpliwości, co do losu swego dziecka, idzie do kościoła. Najczytelniejszy przekaz jest taki, że jak trwoga to do Boga, lecz czy na pewno? Odnoszę wrażenie, iż reżyser stawia tezę. Wiara jest potrzebna każdemu do życia, niczym powietrze. Nie jest istotne w czym pokładamy nadzieję, ale to jest nasz cel w życiu. Każdy człowiek jest indywidualnością, nie powinien wierzyć, jak mu się każe, ale jak czuje. Wie, czego mu do życia trzeba, jednak należy też umieć wytyczyć granicę między fanatyzmem, a żarliwością.
Krzysztof Kieślowski to osoba, której nie można nie znać. Nie każdy interesuje się kinem, ale o jego twórczości po prostu wypada coś wiedzieć. Tak jak wielu nie interesuje się muzyką klasyczną, a wie, kim byli Chopin czy Mozart, tak nawet ci, których jedynym kontaktem z kinem jest brazylijska telenowela, powinni wiedzieć, kim był Krzysztof Kieślowski. Dlaczego? Bo to twórca wybitny, wielki reżyser i scenarzysta, prawdziwy wizjoner kina, doceniony nie tylko w Polsce ale i na całym świecie.
Moim zdaniem Kieślowski obserwuje tu ludzi wierzących w różne rzeczy. "Dekalog I" to jedna z najlepszych części wielkiego cyklu, który na stałe jest w kanonie klasyki polskiego kina.