Istnieje wiele rodzajów miłości,bo jak wiemy ma ona niejedno imię. Trudno wyobrazić sobie świat bez tego uczucia,bez miłości macierzyńskiej,małżeńskiej,braterskiej,do Boga i ludzi.
Ja chciałabym się zająć tą,która w literaturze określana jest jako miłość kochanków. NIesie ona radość, jeśli jest spełniona, a smutek,ból i rozpacz,gdy jest nieodwzajemniona i nieszczęśliwa.
Historia ta wydarzyła się w małym, prowincjonalnym miasteczku.
Dominika była wzorową ucziennicą 1 liceum ogólnokształcącego. Wyróżniała się nie tylko urodą i wdziękiem,ale też wysoką kulturą osobistą. Była lubiana przez nauczycieli i swoich rówieśników. Łatwo nawiązywała kontakty,miała wielu przyjaciół.
Pewnego razu została zaproszona na uroczystość urodzinową do swojej koleżanki. Zwróciła uwagę sympatycznego,ale nieśmiałego chłopca, który nie tańczył,lecz uważnie się jej przyglądał. Sądziła,że już wcześniej gdzieś go widziała. Nie wiadomo dlaczego opuściła rozbawione towarzystwo i podeszła do niego.
Bez trudu nawiązała rozmowę.
Marek okazał się bardzo miłym i interesującym mężczyzną. Od razu przypadli sobie do gustu,mieli tak wiele wspólnych zainteresowań. Oboje fascynowali się muzyką młodzieżową,uprawiali podobne sporty (tenis,pływanie), lubili nawet tych samych poetów.
Od tego spotkania zaczęła się ich znajomość. Marek mieszkał w Krakowie,w akademiku,ponieważ studiował tam historię na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Mimo odległości,która ich dzieliła,znajomość stawała się coraz bliższa,serdeczniejsza. Cieszyli się każdą chwilą spędzoną razem.
Dominika uświadomiła sobie,że jest to silniejsze uczucie niż tylko przyjaźń. Otrzymywała od Marka piękne listy, w których opisywał jak bardzo jest do niej przywiązany i jaką radość sprawia mu każda myśl o niej. Była bardzo szczęśliwa.
Po pewnym czasie ich kontakty urwały się;
Marek przestał przyjeżdżać,wysyłał tylko kartki z krótkimi pozdrowieniami. Któraś z koleżanek doniosła jej,że widziała go w nieciekawym towarzystwie.Dominika zaniepokojona postanowiła pojechać do Krakowa. Z wielkim trudem odnalazła Marka na stancji,bo już nie mieszkał w akademiku. Przyjaciel wskazał jej adres. To co ujrzała, przeraziło ją. Nowe mieszkanie jej chłopca było obskórne,zaniedbane i zimne. Marek i jego koledzy zażywali narkotyki. Nagle uświadomiła sobie przyczynę osłabienia się ich kontaktów.
Wyjechała. Postanowiła zapomnieć. Szukała nowego towarzystwa. Ale wieczorami, w samotności rozpamiętywała wszystkie spotkanie i przeżyte wsólnie chwile. Płakała. Wiadomość o problemach Marka szybko dotarła do miasteczka. Rodzice domagali się zerwania tej znajomości. Nawet wychowawczyni poprosiła ją na rozmowę i odradzała podtrzymywania tego beznadziejnego związku.
Dominika jednak nie mogła wymazać z pamięci przeżytych wspólnie dni i wyrzucić z serca tego uczucia.
Przełamała się,chciała walczyć o swoją
miłość. Zdecydowała się napisać list, w którym uświadomiła swemu chłopcu,że nadal go kocha i chce być z nim,mimo tego,co zaszło. Usilnie prosiła, by nie rezygnował ze studiów.
Otrzymała odpowiedź. Marek zapewniał ją o swoim wielkim uczuciu. Zwierzył sie z kłopotu - nałogu, nad którym nie zdoła sam zapanować. Oświadczył, iż zdecydował się podjąć leczenie i prosił ją o pomoc w tym trudnym momencie życia.
Dominika na przekór wszystkiemu zaufała mu. W końcu "Serce nie sługa..."