Zasada równouprawnienia kobiet i mężczyzn zagwarantowana jest we wszystkich podstawowych, międzynarodowych dokumentach praw człowieka, podpisanych i ratyfikowanych przez Polskę: w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, ONZ Konwencji o Eliminacji Wszelkich Form Dyskryminacji Kobiet, Europejskiej Konwencji Praw Człowieka oraz Europejskiej Karcie Socjalnej. Czy zasada ta jest jednak przestrzegana? Nie!!! Z dyskryminacją kobiet i mężczyzn możemy spotkać się na każdym kroku. Dotyczy to zarówno państw słabo rozwiniętych jak i krajów o wysokim poziomie cywilizacyjnym.
Dyskryminacja wynika nie tylko z różnic fizycznych i psychicznych pomiędzy kobietami i mężczyznami, ale również z przypisywania im pewnych stereotypowych cech, a co za tym idzie narzucania określonych zachowań. Jeśli natomiast ktoś nie mieści się „w ramach” nakreślonych przez społeczeństwo, tzn. przejmuje cechy i zachowania drugiej płci, postrzegany jest jako dziwak i odmieniec. Walka z dyskryminacją jest więc głównie walką ze stereotypami. Ludzie przyzwyczaili się do swoich ról, które były im narzucane przez wieki, tzn. kobieta obowiązkiem kobiety jest zajmowanie się domem i dziećmi a mężczyzna dba o ich byt. Taki podział obowiązków istniał przez setki lat, dopiero pod koniec wieku XIX pojawiły się pierwsze próby walki z tym stereotypowym myśleniem. Powstał ruch sufrażystek, walczących przede wszystkim o prawo kobiet do głosowania oraz o ich równouprawnienie. Swoją równość z mężczyznami panie zamanifestowały między innymi zmianą stroju ze spódnicy na spodnie, co w tamtych czasach było czymś tak niezwykłym jak lot na Księżyc. Minęło przeszło sto lat, Księżyc odwiedził już niemały tłum ludzi, a w tym „cywilizowanym” kraju nadal niektórzy uważają spodnie za strój niestosowny dla kobiety. Cóż, wiek to widocznie za mało, aby całkowicie zmienić nazbyt konserwatywne poglądy niektórych z nas, chociaż sytuacja znacznie się poprawiła.
Mimo iż znakomita większość Polaków deklaruje swoje pełne poparcie dla równouprawnienia kobiet i mężczyzn, i twierdzi, że nigdy nie dyskryminowali nikogo ze względu na jego płeć, to jest to nieprawda. Bardzo często robimy to bezwiednie – małej dziewczynce kupujemy lalkę, czy plastikową kuchenkę, chłopcu – samochód lub plastikowy pistolet. Z góry dokonujemy podziału już wśród dzieci, kupując im zabawki przygotowujące je do pełnienia określonych ról w ich dorosłym życiu. Co gorsza często nie potrafimy zaakceptować tego, że dziecko bawi się zabawką nieodpowiednią dla jego płci. W tym wypadku bardziej dyskryminowani są chłopcy. Dziewczynka bawiąca się plastikowym samochodem nie stanowi tak niezwykłego widoku jak chłopiec z lalką w ręku. Jemu nie wolno się tym bawić, gdyż jest to oznaka słabości i ułomności co nie pasuje do wizerunku silnego i nieustraszonego mężczyzny. Chłopcom nie wolno również płakać – ojcowie bardzo często powtarzają swoim synom, że prawdziwi mężczyźni nie płaczą.
Większość rodziców chce aby ich pierwszym dzieckiem był chłopiec. Pierworodny syn jest powodem do dumy – to on jest tym prawdziwym „dziedzicem”. Nie twierdzę tutaj, iż córka jest dla rodziców dzieckiem mniej wartościowym, niemniej jednak to syn jest tym, dzięki któremu przetrwa ród, to jego nazwisko nosić będą jego dzieci.
Tu dochodzimy do kolejnej dyskusyjnej kwestii – zmiany nazwiska. Ostatnio coraz więcej kobiet po wstąpieniu w związek małżeński zachowuje swoje nazwisko rodowe. Przyjęte jest, że po zawarciu małżeństwa kobieta zmienia swoje nazwisko na nazwisko męża. Nie jest to żaden obowiązek prawny – tak nakazuje tradycja. Sprzeciwienie się jej jest odbierane jako swego rodzaju votum nieufności wobec męża i jego rodziny. A przecież kobieta ma do tego pełne prawo. Myślę, że taka reakcja społeczeństwa wynika z utrwalonego w nas schematu, że to mężczyzna bierze (!) kobietę za żonę, a kobieta tylko wychodzi za mąż. Żona staje się, brzydko mówiąc, własnością mężczyzny. Zachowanie nazwiska panieńskiego jest jakby negacją tego faktu – kobieta staje się w pewnym stopniu mniej od niego zależna. Wspomniałam o tym problemie nie dlatego, że uważam przyjęcie przez kobietę nazwiska męża za uwłaczanie jej godności, ale dlatego, że reakcje niektórych ludzi jest niesprawiedliwa. Bo niby dlaczego kobieta nosząca swoje nazwisko ma być gorszą żoną?
Dziedzina w której w większości dyskryminowane są kobiety jest praca zawodowa, mimo, iż równość kobiet i mężczyzn gwarantuje prawo. Nowa konstytucja odnosi się do równości kobiet i mężczyzn w następujący sposób : „Kobieta i mężczyzna w Rzeczpospolitej mają równe prawa w życiu rodzinnym, politycznym, społecznym i gospodarczym. Kobieta i mężczyzna mają w szczególności równe prawo do kształcenia, zatrudnienia i awansów, do jednakowego wynagradzania za pracę jednakowej wartości, do zabezpieczenia społecznego oraz do zajmowania stanowisk, pełnienia funkcji oraz uzyskiwania godności publicznych i odznaczeń". Kodeks pracy w sposób następujący ujmuje problem równości kobiet i mężczyzn: " Pracownicy mają równe prawa z tytułu jednakowego wypełniania takich samych obowiązków; dotyczy to w szczególności równego traktowania mężczyzn i kobiet w dziedzinie pracy." oraz "Jakakolwiek dyskryminacja w stosunkach pracy, w szczególności ze względu na płeć, wiek, niepełnosprawność, rasę, narodowość, przekonania zwłaszcza polityczne i religijne oraz przynależność związkową jest niedopuszczalna" Jednym z wyjątków od zasady równouprawnienia kobiet i mężczyzn w sferze stosunków pracy są przepisy "ochronne", określone w sposób szczegółowy w Rozporządzeniu Rady Ministrów dnia 10 września 1996r. Jest to wykaz prac wzbronionych, zabraniające zatrudniania kobiet przy tzw. pracach szczególnie uciążliwych i szkodliwych dla zdrowia. Podejście polskiego ustawodawcy do tzw. prac chronionych odbiega zasadniczo od standardów obowiązujących w tym zakresie w Zachodniej Europie i w Stanach Zjednoczonych. Na Zachodzie utrzymywanie zakazu pracy dla wszystkich kobiet, a nie tylko dla tych, które są w ciąży lub karmią małe dzieci, uważane jest za przejaw dyskryminacji. W Polsce, obecnie obowiązujący wykaz ograniczył wprawdzie liczbę prac niedozwolonych, w porównaniu z przepisami, które obowiązywały do września 1996 r., ale wciąż utrzymano zakazy pracy dla wszystkich kobiet. Tak więc kobiety mogą już co prawda pracować w zawodach takich jak kierowca autobusu i ciężarówki ale wciąż obowiązują je zakazy pracy pod ziemią oraz prac związanych z przenoszeniem i przewożeniem ciężarów. Zniesienie zakazu pracy kobiet na przykład w górnictwie, czy też przy pracach związanych z koniecznością dużego wysiłku fizycznego, nie spowoduje z pewnością lawinowego napływu kobiet do tych zawodów jednak nikt nie powinien mieć prawa zakazywać im wykonywania jakiejkolwiek pracy. Uważam, że kobiety, podobnie jak mężczyźni, powinny być poinformowane o możliwych skutkach zdrowotnych związanych z wykonywaniem określonej pracy. Zakazy te tłumaczone są szkodliwym wpływem określonych prac na funkcje rozrodcze kobiet. Jednak badania wykazują, że wiele prac wpływa negatywnie na czynności rozrodcze również u mężczyzn, nikomu jednak nie przyszło do głowy, by zakazywać im wykonywania określonych prac. Mężczyźnie wolno samodzielnie decydować o własnym zdrowiu, kobiety natomiast zostały tego prawa pozbawione.
Przykładem przepisów, które mają charakter dyskryminujący są również regulacje dotyczące wieku emerytalnego. To prawda, ze większość kobiet wykonujących ciężką lub nieciekawą pracę wcale nie marzy o wydłużeniu wieku uprawniającego do przejścia na emeryturę, ale wprost przeciwnie chciałyby jak najszybciej wycofać się z aktywnego życia zawodowego. Są jednak kobiety i jest ich coraz więcej, które chciałyby pracować dłużej niż ustawowo uregulowany wiek emerytalny, a prawo im to utrudnia. W funkcjonującym systemie emerytalnym, do którego w Polsce dążymy, emeryci mają po prostu wypłacane fundusze, które zgromadzili na swoim "koncie emerytalnym". Kobiety, które mają krótszy staż pracy uprawniający je do przejścia na emeryturę nie będą mogły otrzymywać więcej niż zgromadziły i stąd w interesie kobiet leży uzyskanie wyższego stażu pracy a tym samym i należną im emeryturę. W Europie zachodniej wiek emerytalny dla kobiet i mężczyzn wynosi 62 lata.
Pozycja kobiet na rynku pracy jest znacznie gorsza niż mężczyzn. Dyskryminacja kobiet na rynku pracy jest aż nadto widoczna i nikt tego nie kwestionuje. Kobiecie dużo trudniej jest znaleźć pracę, nie tylko dlatego, że adresowanych jest do nich znacznie mniej ofert pracy, ale również dlatego, że mają one znacznie mniej możliwości przekwalifikowania zawodowego. Większość kursów zawodowych organizowanych przez biura pracy dotyczy zawodów uważanych tradycyjnie za męskie, niewiele zaś adresowanych jest do kobiet. Wiele zawodów wciąż jest niedostępnych dla kobiet, w innych wyraźnie preferuje się mężczyzn. Wystarczy spojrzeć na ogłoszenia prasowe, aby uświadomić sobie zakres dyskryminacji kobiet: lepiej płatne oferty pracy adresowane są do mężczyzn, kobiety poszukiwane są głównie na stanowiska sekretarek lub asystentek dyrektorów. Na porządku dziennym są pytania o to, czy poszukująca pracy kobieta ma rodzinę i dzieci. Posiadanie rodziny i dzieci stanowi poważną przeszkodę w znalezieniu atrakcyjnej pracy; wiadomo, obowiązki rodzinne wpływają negatywnie na wydajność pracy kobiet. Kobiety wciąż zarabiają średnio 30% mniej niż mężczyźni, rzadziej awansują i zajmują kierownicze stanowiska. Kobieta aby awansować najczęściej musi być znacznie lepsza od mężczyzny Kobiety częściej niż mężczyźni narażone są na łamanie ich praw pracowniczych. Zwolnienia kobiet w ciąży nie należą do rzadkości, a ochrona pracy kobiet wracających z urlopów wychowawczych staje się coraz bardziej iluzoryczna.
Niestety coraz częściej spotykamy się z problemem ciąży u nastolatek. Siedemnasto- czy osiemnastoletnia dziewczyna zachodzi w ciążę i najczęściej zostaje porzucona przez swojego partnera i pozostawiona z problemem urodzenia i wychowania dziecka. Przypadkowa ciąża jest postrzegana przez społeczeństwo polskie jedynie jako problem kobiety - to o dziewczynie, nie o chłopaku, mówi się, że „wpadła”. A przecież, jak wiadomo, kobieta sama w ciążę nie zajdzie, do tego potrzeba dwóch osób. To, że nosi w sobie dziecko nie oznacza wcale, iż jest ona całkowicie za to odpowiedzialna. Większość jednak tego nie rozumie i uważa kobietę za jedyną odpowiedzialną za swoją ciążę osobę, która sama powinna zająć się dzieckiem.
Takie myślenie, że dzieckiem powinna zajmować się jedynie matka prowadzi również do dyskryminacji mężczyzn. Rola ojca bardzo często ogranicza się do zapewnienia dziecku bytu. Powszechnie uważa się, że tylko matka wie, co dla dziecka jest najlepsze i tylko przy niej czuje się ono dobrze. Dlatego zawsze, w przypadku rozwodu, sąd przyznaje prawo do opieki nad dzieckiem matce. Ojcu wyznaczane są jedynie godziny odwiedzin, co więcej musi on płacić alimenty. Ojciec uznawany jest za gorszego rodzica tylko dlatego, że jest mężczyzną.
Sprawa równouprawnienia kobiet i mężczyzn jest bardzo delikatną kwestią. Każde słowo, każde działanie może być uznane przez drugą osobę za dyskryminację. Dyskryminacja zawsze była jest i będzie a to z tej prostej przyczyny, że kobieta i mężczyzna różnią się od siebie w dużym stopniu. Różnice są widoczne przede wszystkim w naszej budowie fizycznej. Wiadomo, że kobieta jest osobą słabszą od mężczyzny, niektórych prac nie jest więc w stanie wykonać tak dobrze jak mężczyzna i na odwrót. Kobieta jest mniejsza, ma drobniejszą budowę i jest delikatniejsza, co z kolei sprawia, iż jest ona lepsza w pracach wymagających precyzji. Kobiety i mężczyźni różnią się również cechami psychicznymi. Kobiety są bardziej cierpliwe i ostrożne, mężczyźni z kolei mają lepszą orientację przestrzenną i są bardziej powściągliwi. Dużo osób zarzuci mi teraz stereotypowe myślenie. Ale tak właśnie jest – potwierdzają to badania naukowe. Mózg kobiety i mężczyzny jest troszkę inaczej zbudowany, obie płcie wykorzystują go również w inny sposób. Owszem kobiety i mężczyźni powinni mieć takie same prawa. Powinni być również traktowani w miarę równo, ale różnice między nimi sprawiają, że jest to po prostu niemożliwe.