No i stało się. Doczekałam tego, co musiało nastąpić. Czekam na własną śmierć. Ja, młoda dziewczyna. Ta, która niedługo miała wychodzić za mąż.
Mój Braciszku, dlaczego to zrobiłeś? Władza władzą, ale czym zawiniło Ci państwo, Ismena i ja? Po co było Ci całe królestwo skoro miałeś nas, swoje ukochane siostry? Kochałyśmy…, nadal kochamy Cię ponad wszystko. Jak widzisz, nawet ponad własne życie. Tyle, że słowami świadczyć miłość, to nie miłość. Dlatego też nie mogłam pozwolić, aby Twoja dusza włóczyła się, gdzieś po ziemi. Nie nam, ludziom należy osądzać to, zrobiłeś. To dla nas powinno być ważne, jak odprawiamy zmarłych. Złamałam prawo ludzkie. I co z tego? Kim jest Kreon, żeby rządzić naszymi duszami? To przecież tylko nic nie warty, ziemski król. Ocenią go ci, którzy są ponad nim.
Nie żałuję tego, co zrobiłam, ale przykro mi, tracić przyjaciół i rodzinę. Źle, że muszę opuszczać ten świat. Boję się śmieci, ale nie tak, ile bałabym się gdybym wiedziała, że nie zrobiłam, tego, co należy.
Dlaczego Ismena mi nie pomogła? Przecież razem, dałybyśmy radę…, Gdybyśmy działały wspólnie, może udałoby się zrobić to bez ponoszenia, tak strasznej kary. Tak mi przykro, że nie mogłam liczyć swoje własne rodzeństwo… Być może teraz, czekałabym na uroczystość własnych zaślubin, a tak? Odliczam minuty do śmierci.
Mam nadzieję, że Hajmon mi kiedyś wybaczy. O bogowie! Tak bardzo bym chciała żeby zapomniał o miłości do mnie i znalazł szczęście przy boku innej kobiety. Nie chcę, żeby był sam przez całe życie…
Czy gdybym mogła cofnąć czas, zrobiłabym coś innego? Hm, może porozmawiałabym z bliskimi, pożegnała się w jakiś sposób… Podziękowała za ich obecność w moim życiu, za to, że mogłam z nimi je dzielić.
Kochany Pamiętniku… To, co zrobiłam, uczyniłam dla brata. Z miłości, do niego. I w sumie, to również dla udowodnienia sobie i innym, że słowami świadczyć miłość, to nie zawsze znaczy naprawdę kochać. Liczą się czyny.