W swojej pracy zastanowić mam się nad tym kto miał racje: Antygona czy Kreon. Trudno mi w tej chwili jednoznacznie sprecyzować pogląd wobec tego problemu. W poniższej pracy przedstawię swoje argumenty dotyczące sprawy.
Zacznę od argumentów przemawiających za racją Antygony. Moim zdaniem dużą rolę odegrało to, iż Polinejkes był jej bratem nie mogła więc posłuchać Kreona i pozostawić jego ciała na zbezczeszczenie, pożarcie dzikim zwierzętom i bez pochówku. Była to kochająca siostra i mimo iż wiedziała o rozkazie króla, nie bała się kary, gdyż postępowała zgodnie ze swoim sumieniem.
Po drugie, bogowie nakazywali grzebać zwłoki wszystkich zmarłych, a za niewykonanie tego groziła kara z ich strony. W innym wypadku dusze zmarłych nie zaznałyby spokoju. Antygona złamała prawa ludzkie, ponieważ postępowała według praw boskich. Uważała, że w ten sposób popełni mniejsze zło, sprzeciwiając się jedynie ludziom. Poza tym bała się, że gdyby postąpiła inaczej, nie zaznałaby szczęśliwego życia po śmierci, które było dla niej bardziej wartościowe, aniżeli życie na ziemi.
Natomiast dowodem przemawiającym za racją Kreona jest to, że jako władca musiał kierować się rozsądkiem i najważniejszym dla niego prawem ludzkim, a nie uczuciami.
Chciał, aby lud widział, że jest tak samo surowy dla wszystkich. Bał się stracić autorytet w oczach innych, więc nie mógł pozwolić sobie na litość w stosunku do Antygony. Uważał, że Polinejkes, najeżdżając Teby, popełnił czyn niewybaczalny i musi ponieść karę, nawet jeśli będzie to sprzeczne z zasadami boskimi. Kolejnym argumentem jest fakt, że Kreon musiał ukarać Antygonę, gdyż niedopuszczalne było, aby młoda kobieta w tamtych czasach sprzeciwiła się prawu oraz królowi.
Podsumowując dotychczasowe argumenty, moja odpowiedź na zawarte w tezie pytanie brzmi, iż Antygona zwyciężyła w tym konflikcie i to ona ma racje. W życiu najważniejsze jest dobro bliźnich, a Antygona postępowała właśnie w imię tego dobra. Ważny jest autorytet i niezmienność poglądów, ale nie można dążyć do nich za wszelką cenę. Oby nas wszystkich stać było na tak wielkie poświęcenie jak Antygona, która w dramacie Sofoklesa powiedziała: „ Współkochać przyszłam, nie współnienawidzić.”