Małego Księcia, tytułową postać książki autorstwa Antoine’go de Saint-Exupery'ego, widzimy po raz pierwszy na Saharze, kiedy prosi pilota samolotu tam rozbitego o narysowanie mu baranka. Dowiadujemy się także, iż chłopiec pochodzi z asteroidy o nazwie B-612.
Mały Książę jest istotą o wątłej budowie. Jest blondynkiem z kręconymi włoskami, a sympatia, jaka na pierwszy rzut oka wzbudza jego prześliczna twarz, jest obrazem jego niewinności i ufności.
Chłopiec ten nie znał kłamstwa i nie mógł też pojąć, jak ktokolwiek inny mógłby mówić coś, co nie jest prawdą. Wiele rozmawiał z bardzo różnymi postaciami i od każdego rozmówcy umiał wyciągnąć jakieś cenne informacje.
Książę uwielbiał oglądać zachody słońca, a że planeta, na której przebywał, była malutka, mógł robić to właściwie na okrągło... Oprócz tego prowadził bardzo długie rozmowy ze swoja przyjaciółką, Różą. Nasz bohater, ponieważ był jednak dzieckiem, uwielbiał zadawać pytania - zwłaszcza trudne i niewygodne. Kiedy jednak ktoś pytał jego, nie lubił odpowiadać. Był bardzo żywiołowy i zawsze szczerze reagował. Przykładowo, kiedy raz pilot zlekceważył go, mając, w swoim mniemaniu, ważniejsze sprawy, chłopak był zły, a zaraz potem płakał.
Największym uczuciem książę darzył różę, jedyną roślinę na swojej planecie. Nigdy jednak nie uzyskał odpowiedzi na pytanie, czy ona także go kocha. Dlatego zaczął podróżować - miał zamiar znaleźć w ten sposób odpowiedź na pytanie o miłość. Najpierw wydawało mu się, że w jego wieku za wcześnie na miłość, potem jednak zmienił zdanie i wiedział, że kocha różę.
Dzięki podróży ten chłopiec zrozumiał, iż miłość czy przyjaźń pociągają za sobą odpowiedzialność i trzeba dbać o to, co się pokochało. Pojął także, jak ważne jest szanowanie drugiej osoby - zawsze i wszędzie. Dlatego musiał wracać i znów opiekować się różą.
Dla mnie ten bohater to przede wszystkim idealista i marzyciel. Miał same zalety, umiał odkryć w ludziach ich własne marzenia. Dorośli, ucząc się od niego, byliby lepsi i piękniejsi. Wzruszyła mnie jedna z ostatnich myśli księcia, który stwierdził, że przyjemnie jest wiedzieć, iż ma się bliską osobę, nawet w chwili śmierci.