Magdalena Smyczek kl III a
Dwie lekcje łaciny. Porównaj sposoby ich przedstawiania we fragmentach „Ferdydurke” Witolda Gombrowicza i „Lekcji łaciny” Zbigniewa Herberta.
Witold Gombrowicz i Zbigniew Herbert prezentują odmienne spojrzenie na część szkolnej rzeczywistości- lekcje łaciny. U Gombrowicza groteskowy jest obraz szkoły jako instytucji, prowadzenia lekcji, nauczyciela i jego relacji z uczniami. Powieść „Ferdydurke” jest krytyką szkolnictwa, które nie rozwija w uczniach własnego zdania, a jedynie wpaja im ogólne poglądy głoszone przez nauczycieli. Szkoła jest nieprzyjazna uczniom przez co zniechęca ich do nauki. Zbigniew Herbert w odmienny sposób wspomina własną szkołę w „Lekcji łaciny” jako miejsce gdzie nauka była rozwijającą przygodą dla uczniów.
„Ferdydurke to satyra społeczno-kulturowa która w pierwszej swej części wyszydza zacofany system edukacji. Gombrowicz rysuje przed czytelnikami groteskowy obraz nauczyciela jako poczciwego człowieczka z bródką, siwego staruszka, ufnie uśmiechającego się do uczniów. Ten nieco infantylny pedagog nie budzi szacunku uczniów wręcz przeciwnie. Jego „pogodne błądzenie spojrzeniem” po dzienniku wzbudza lęk. Nie jest to jednak lęk przed jego osobą, ale przed możliwością że zapyta kogoś. Poczciwość staruszka kontrastuje tu z reakcją uczniów- zamarciem ze strachu.. Nauczyciel ufnie przepytuje uczniów dziwiąc się ich niewiedzy. Jest przekonany o swoich zdolnościach pedagogicznych i wpływie na uczniów. Stara sie narzucić im swoje zdanie „Jeżeli ja mówię, że wzbogaca, to wzbogaca”. Nie rozumie postawy uczniów.
Uczniowie są całkowicie nieprzygotowani do lekcji. Każdy boi się, że to ich właśnie go zapyta nauczyciel. Według nich roi on sobie nowe problemy. Traktują naukę jako przymus, w dodatku nudny. Jest to związane ze schematyczną i nieatrakcyjną dla młodych ludzi formą prowadzenia lekcji. Biernie i w milczeniu spędzają czas w szkole. Wbrew przekonaniu nauczyciela gramatyka i sentencje łacińskie nie rozwijają ich i nie doskonalą. Tylko Gałkiewicz ma odwagę wyrazić swoje zdanie, sprzeciwić sie mu.
Nauczyciel odwołuje się do wierszy Cezara które miały nauczyć uczniów stylu, jasności myślenia, mistycznie objawić bogactwa antycznego świata. Gramatyka łacińska według nauczyciela jest niezwykle ciekawa, odmiana form gramatycznych to problem pasjonujący, pełen finezji, „(...) kształci inteligencję, rozwija intelekt, wyrabia charakter, doskonali wszechstronnie i brata z myślą starożytną” W rzeczywistości nieprzemawiająca do uczniów forma prowadzenia lekcji zniechęca ich do nauki, powoduje ogólna niemożność tak powszechną i szerzącą się jak epidemia w tej szkole.
Zupełnie inaczej prezentuje prowadzenie lekcji, postawę nauczyciela i zachowanie uczniów Zbigniew Herbert. „Lekcja łaciny” to esej pochodzący z książki „Labirynt nad morzem” składający się ze wspomnień z czasów szkolnych autora, przeplatanych wiadomościami na temat podboju Brytanii przez Rzymian. Nauczyciel Herberta to nie poczciwy staruszek, ale „uosobienie męskości”, pełen dostojeństwa i powagi człowiek. Jawi się on uczniom jako Rzymianin w todze lub dowódca legionów. Również jego zachowanie odpowiada tej charakterystyce. On nie wchodzi do klasy, ale wkracza, jak generał przegląda swoje wojsko. Uczniów traktuje jak dorosłych, odpowiedzialnych ludzi. Nie zmusza do nauki nie narzuca swojego zdania, ale swoją osoba stara się ich do niego przekonać. Sposób bycia i postępowanie wzbudza respekt i szacunek młodzieńców. Rozumie, że nauka nie zawsze jest łatwa i często budzi niemożność jak u Gombrowicza dlatego też pomaga w krytycznych momentach przezwyciężyć uczniom słabość ducha. Jest on nie tylko nauczycielem, ale bardziej wychowawcą który kształtuje swoich uczniów pomagając im wyrosnąć na wykształconych, porządnych ludzi.
Nauczyciel łaciny jest wzorem dla swoich uczniów, szanują go i pragną stać się takimi ludźmi. Z pokorą znoszą jego gniew rozumiejąc, że nie wynika z kaprysu, ale jest przejawem zainteresowania pedagoga, chęci skutecznego przekazania im swojej wiedzy. W odróżnieniu do uczniów w „ Ferdydurke” wymigujących sie od nauki i stale nieprzygotowanych, pragną zdobywać wiedzę. Poświęcają na to swój wolny czas, nad łóżkami zawieszają sobie pomoce naukowe, robią powtórki nawet przed snem. Lekcje łaciny były przygodą, obcowaniem z kulturą starożytnej potęgi jaka był Rzym. Przy wzrastającym poziomie trudności pojawiała się „męka” i „zgrzytanie zębami”. Herbert wspomina: "Skłamałbym, jeślibym powiedział, że nauka była łatwa i że oddawaliśmy się jej z radosnym zapałem”. Ciężka praca w pocie czoła przynosiła jednak rezultaty tak, że z biegiem czasu łacina zaczęła ich wciągać i fascynować.
Lekcje w klasie Herberta miały też odmienną formę niż w powieści Gombrowicza. Nauczyciel systematycznie zwiększał stopień trudności zaczynając od dziecinnie prostej odmiany rzeczowników, przez trudniejszą odmianę czasowników kończąc na dziełach mówców, filozofów i poetów. Lekcje poświęcano też kulturze i cywilizacji antycznej ukazując tętniące życiem imperium w blasku swej potęgi. Lekcje były tu rzeczywiście ćwiczeniem umysły i zaprawą charakteru. „W tych czasach nikt (albo prawie nikt) poważny nie podważał celowości uczenia języków klasycznych w szkole. Nikt także nie obiecywał nam materialnych korzyści, jakie mogą płynąć z czytania Platona czy Seneki w oryginale. Było to po prostu ćwiczenie umysłu, a także zaprawa charakteru". Nauczyciel ukazywał uczniom ”Rzym cnót obywatelskich, surowego męstwa” co kształtowało ich charaktery i ukazywało im wzorce godne naśladowania. Przywłaszczanie sobie cudzej pracy, oszustwo było hańbą która „(...) z kandydata na obywatela Rzymu(...) strącała nieuczciwego do rangi niewolnika. Uczyło to uczniów uczciwości i poszanowania prawdy. Sposób traktowania uczniów jako młodzieńców rzymskich był dla nich niewątpliwie bardziej fascynującą przygoda niż forma lekcji zaprezentowana przez Gombrowicza. Nagrodą za ciężką pracą miała być poezja Horacego i Katullusa. Szczególnie interesująca mogła być dla dojrzewających, młodych chłopców poezja Katyllusa obfitująca w obsceniczne fraszki, wyrafinowane erotyki i obrazków z życia zakochanych, których nieprzyzwoite słownictwo w większości tłumaczeń było łagodzone lub pomijane. Uczniowie nie doczekali się jednak tego w następnym roku gdyż jak wspomina Herbert „(...) wtedy wkroczyli barbarzyńcy”. Wkroczeniem barbarzyńców nazywa atak III Rzeszy Niemieckiej na Polskę 1 września 1939 co zapoczątkowało II wojnę światową.
W „Ferdydurke” Gombrowicza groteska realizuje się też przez język. Do karykaturalnego opisu nauczyciela używa zdrobnień: człowieczek, gołąbek. Przedstawiając opinie i wypowiedzi uczniów używa słownictwa jakim wtedy posługiwała się młodzież: sztyk, postawił mu kica, uroił sobie. Żartobliwe są nazwiska uczniów: Mydlakowski, Gałkiewicz, Bobkowski. Stosowane przez nauczyciela wtrącenia wyrazów łacińskich kontrastują z językiem Gałkiewicza i jego „Tra, la, la, mama, ciocia!”. Gombrowicz poprzez narracje trzecioosobowa prezentuje swój dystans do świata przedstawionego.
Dystansu takiego nie ma Zbigniew Herbert gdyż wypowiedź ma formę jego wspomnień na co wskazuje narracja pierwszoosobowa i zwroty: pamiętam dobrze. Wypowiada się również w imieniu zbiorowości: staliśmy, znosiliśmy, dla nas. Autor łączy poetycką formę, wspaniałe porównania i metafory z potocznym językiem i kolokwializmami co jest efektem spisywania wspomnień z młodości po latach.
Witold Gombrowicz i Zbigniew Herbert całkowicie różnie prezentują szkołę i sposób prowadzenia lekcji. Szkoła Gombrowicza nie wychowuje i nie kształtuje uczniów. Jest sformalizowaną instytucją, która nie przygotowuje swoich wychowanków do życia. Odmienność obu spojrzeń na szkołę zapewne wynika po prostu z różnych doświadczeń autorów z ich okresu edukacji. Zbigniew Herbert z perspektywy lat inaczej wspomina okres edukacji. Dla niego był to czas ciężkiej pracy, która jednak zaowocowała. Z pozoru wydawać by się mogło, że odmiana łacińskich wyrazów nie przygotowała ich na okrutną wojnę, którą przyniosła przyszłość. To jednak dzięki wzorom rzymskich mężów stanu czy nawet nauczyciela łaciny mieli własny kręgosłup moralny, który pomógł im odróżniać dobro od zła i postępować jak należy. Sam autor „Lekcji łaciny” w czasie II wojny światowej był żołnierzem Armii Krajowej walczącym o wolność Polski tak jak rzymscy legioniści walczyli z barbarzyńcami chcącymi zniszczyć ich kraj.