Wojna nikogo nie pozostawiła obojętnym. Zwłaszcza jednak zdecydowane stanowisko musieli zająć ci, którzy reprezentowali ważne grupy zawodowe, czy byli na świeczniku. Oni wcześniej czy później musieli zająć stanowisko i nic ich przed tym nie chroniło. Tak było w przypadku wielu znakomitych ludzi, którzy wyrazili zdecydowany sprzeciw wobec ideologii nazistowskiej. Nie wahali się, a przecież taka postawa mogła ich drogo kosztować. Wielu zapłaciło nawet własną krwią. Jak na tym tle prezentuje się profesor Sonnenbruch i Antoni Kossecki? Czy należy ich tylko oskarżać czy też bronić? Aby odpowiedzieć na te pytania, należy dokładnie przeanalizować ich losy.
Antoni Kossecki to bohater utworu Jerzego Andrzejewskiego pod tytułem „Popiół i diament”. Jest on sędzią, który do czasów wojny sumiennie wykonywał swoje obowiązki, toteż wszyscy go szanowali. Pomimo iż pochodził z bardzo biednej rodziny, to przez swój upór, ciężką pracę doszedł do tego, co zawsze chciał osiągnąć, a więc założył rodzinę i uzyskał dobrą pracę. Jednak wojna zburzyła mu ład i porządek istnienia. W czasie okupacji Kossecki przebywał w obozie Gross-Rozen.
Profesor Sonnenbruch to bohater „Niemców” Leona Kruczkowskiego. Jest on wybitnym uczonym. Reprezentuje typ Niemca, który nie akceptuje polityki Niemiec, a system hitlerowski budzi w nim opory etyczno-moralne. Lecz jest zarazem lojalnym obywatelem swojego kraju. Sprzeciw jego jest sprzeciwem prywatnym, jako porządnego człowieka. Profesor stara się odgrodzić całkowicie od otaczającej go rzeczywistości wyłącznie dla nauki, jak gdyby nie zdawał sobie sprawy z tego, że ta nauka, w której miał tak wielkie osiągnięcia może posłużyć władzom wojskowym do zagłady ludzkości. Kiedy Peters uświadamia go, jak okrutnym celom mogą posłużyć jego wynalazki, jeśli odsunie się od rzeczywistości. Profesor twierdzi:
„To nie moja rzecz. Ja służę nauce…
Reszta mnie nie obchodzi.”
Jakie okrutne słowa wypowiada, dają one poznać, jaki jest jego stosunek do ludobójstwa. Nie wie, a raczej nie chce wiedzieć w jakich celach wykorzystywane są jego naukowe odkrycia. Sonnenbruch jest człowiekiem biernym, niezaangażowanym, zezwalającym na zło. Nie udzielił pomocy Petersowi, swemu byłemu uczniowi, który uciekł z obozu:
„Czego pan chce ode mnie Joachimie?”
Bał się głosić swojej ideologii. O jego poglądach wiedziała tylko rodzina. Nie był w stanie walczyć, jak Peters. Od początku odgrodził się od zła, jak stwierdził:
„Gdyby pan wiedział, ile wysiłku, ile męki kosztowało mnie, zanim zdołałem się odgrodzić od zła, od szaleństwa, które nas otacza! Sporządzić sobie szczelny, nieprzenikalny płaszcz dla moich myśli, dla moich marzeń…”
Nic nie robił, aby temu złu zaradzić. Kiedy mógł okazać pomoc , nie uczynił tego, gdyz bał się o swoje życie:
„Czy wolno narażać człowieka – dla ratowania innego człowieka?”
Wprawdzie potępiał swego syna, Willego, ale nic nie robił, aby go zmienić. Sonnenbruch „załamuje się zupełnie”, pod wpływem argumentów Joachima Petersa i dokonuj się w jego duszy przełom.
Bohater Andrzejewskiego, również załamał się. Przebywając w obozie początkowo był bity i poniżany jak inni, lecz wkrótce skorzystał z okazji, by zmienić swój los. Został sztubowym, bił współwięźniów, wysługiwał się Niemcom, przyczynił się do śmierci wielu ludzi. Mimo ze był inteligentem, człowiekiem wykształconym, a przede wszystkim sędzią, dopuszczał się przestępstw, choć wiedział najlepiej, że powinien za nie ponieść karę. Chciał przeżyć za wszelka cenę, nawet za cenę życia drugiego człowieka, towarzysza niedoli, potrafił wydać kogoś na śmierć, aby zachować własne życie, nie umiał jednak zachować człowieczeństwa:
„…Wyjść cało z życiem, to jeszcze nie wszystko. To bardzo mało. Spytał pan, czy to jest ludzkie spojrzenie? Ależ tak? Cóż bardziej ludzkiego, gdy się chce, aby wbrew wszystkiemu człowiek mógł ocalić własne człowieczeństwo.”
W obozie przebywało wiele milionów ludzi, a tylko pewna grupa poddała się presji hitlerowców i mechanizmowi obozowemu. Ale przecież różna jest granica ludzkiej wytrzymałości. I nie każdy wie, jak postąpi w danej sytuacji dopóki się w niej nie znajdzie”
„…Widziałem ludzi, którzy uważali się za odważnych. Tchórzyli haniebnie. Innych, myślących, że są zdolni do jak najdalej idących poświęceń. Okazywali się twardymi egoistami. I odwrotnie – tchórzów zdobywających się na czyny, nie jeden czyn, lecz wiele czynów wymagających hartu i niezwykłej odwagi […] Dopóki człowiek nie musi siebie sprawdzić w czynie, może oszukiwać bez żadnych ograniczeń…”.
Podgórski oświadcza otwarcie, że nie jest pewien jak postąpiłby, gdyby znalazł się w sytuacji, w której musiałby dla ocalenia siebie poświęcić drugiego człowieka. Bo przecież gdyby nie było wojny i hitlerowskiej zagłady, Kossecki pozostałby dobrym człowiekiem:
„…Cała groza, widzi pan, obozowego systemu na tym właśnie polegała. Załamać ludzi, podeptać ich, odebrać im wszelką godność, wszelkie człowieczeństwo, wydobyć z nich najgorsze instynkty.”
Kossecki był ofiarą systemu obozowego stworzonego przez hitlerowców.
Bohatera „Niemców” nie możemy także tylko oskarżać, gdyż był człowiekiem, i jak każdy bał się poświęcić życia. Przez cały czas wierzył, że Niemcy upadną i chciał przechować swe idee do końca.
Moim zdaniem, zarówno Kossecki, jak i Sonnenbruch są winni. W przypadku tego pierwszego wina jest mniejsza, gdyż przebywał w obozie, którego warunki zmieniły go , padł ofiarą systemu faszystowskiego. Wina Sonnenbrucha jest znacznie większa, gdyż jako „uczciwy Niemiec” był bierny, nie oparł się, a raczej przyzwalał na zło, które w znacznym stopniu mógłby zmniejszyć.