Etos pracy to jedna z zasadniczych wartości pozytywistycznego światopoglądu. Jego rozumienie związane jest z filozofią epoki, a ściślej mówiąc, z propagowanymi przez nią ideami utylitaryzmu, rozumianego jako służba dobru powszechnemu i społeczeństwu. Duże znaczenie miał także dynamiczny rozwój stosunków społeczno-ekonomicznych na świecie i szukanie sposobu na zapewnienie ludziom dobrobytu. Zarówno fizyczna, jak i intelektualna praca miały się przyczynić do wytworzenia dóbr materialnych mogących ten dobrobyt urzeczywistnić.
W Polsce przytłoczonej niedawną klęską powstania styczniowego hasła te nabrały szczególnego znaczenia. Przede wszystkim stanowiły opozycję (przeciwstawienie, przeciwdziałanie) wobec romantycznego idealizmu i wiary w odzyskanie niepodległości dzięki walce. Młode pokolenie pragnęło służyć swoimi zdolnościami i wiedzą w odbudowanie polskiej gospodarki i upowszechnieniu polskiej kultury. W realizacji tych zadań miał pomóc program pracy organicznej i pracy u podstaw.
Hasła pracy organicznej propagowały przede wszystkim unowocześnianie przemysłu, rolnictwa i handlu. Było to bardzo ważne ze względu na usilne starania zaborców, zmierzające do zrujnowania polskiej gospodarki i w konsekwencji do przejęcia jej we własne ręce. Praca u podstaw miała natomiast podnieść poziom ludowej oświaty i życia uboższych warstw społecznych. Wzywano do zakładania szkółek i bibliotek. Do rozpropagowania nowych idei przyczynili się zwłaszcza pisarze, z których należy wymienić przede wszystkim Bolesława Prusa, jako twórcę Lalki oraz Elizę Orzeszkową, jako autorkę Nad Niemnem.
Nad Niemnem to panoramiczna opowieść o dworze Korczyńskich i zaścianku Bohatyrowiczów, o konfliktach między różnymi środowiskami i pokoleniami. Krąg spraw społeczno-rodzinnych obraca się w powieści nieustannie wokół najistotniejszego problemu – ziemi, którą próbuje Polakom odebrać zaborca. Jest to drugi, obok pamięci o powstaniu styczniowym, czynnik zapalający bohaterów utworu. Z nim nierozerwalnie związana jest praca.
Praca jest w powieści najważniejszą wartością, której istnienie stanowi o moralnym ładzie świata. To ona decyduje o społecznej przydatności jednostki, według niej dzieli się bohaterów na postacie pozytywne i negatywne. Do tych pierwszych zaliczyć należy Benedykta Korczyńskiego(opowiedz coś o nim), jednego z tych, którzy próbowali powstańczy zapał przekształcić w czynną realizację programu pracy organicznej i pracy u podstaw. Utrzymanie ziemi w polskich rękach stanowi dla niego podstawowy obowiązek, toteż nie żałuje on sił, aby go wypełnić. Podobnie myśli syn Benedykta, Witold. Wychowany na pozytywistycznych już ideałach powraca jednak do porzuconej przez ojca romantycznej wiary i nadziei, rozumując już je nieco inaczej. Jego myśl o przyszłości związana jest z pracą, która ma dopomóc polskiemu społeczeństwu w jego konsolidacji(połączenie, zjednoczenie, umocnienie), będącej warunkiem osiągnięcia niepodległości. Praca wypełnia życie mieszkańców zaścianka w Bohatyrowiczach, będąc dla jego mieszkańców sposobem na udowodnienie własnej wartości oraz niezbędnym warunkiem godnego życia. Istotny wydaje się przy tym fakt, że o ile Martę Korczyńską pokazała Orzeszkowa zmęczoną, narzekającą na wszystko, o tyle dla Bohatyrowiczów praca jest przyjemnością, daje radość. Mieszkańcy zaścianka śmieją się i śpiewają przy pracy. Nie traktują jej jako ciężki, żmudny, codzienny obowiązek, ale jako źródło nieustannej satysfakcji.
Odmiennie niż orzeszkowa traktuje zagadnienie pracy Bolesław Prus w swojej Lalce- powieści o społeczeństwie, społeczeństwie miłości i o ludzkiej psychice. Zasadnicza różnica polega na tym, że Prus chciał przekazać w powieści rozczarowanie wobec idei pozytywizmu, a nie zachwyt nad nimi. Rzeczywistość końca XIX w. przedstawia pisarz jako czas upadku wielkiego idealizmu, ogromnych różnic społecznych, bezwzględności układów ekonomicznych i handlowych.
W takim środowisku rozgrywają się losy Stanisława Wokulskiego, romantyka i pozytywisty jednocześnie , który przez całe życie uparcie piął się po drabinie społecznej i dzięki pracowitości oraz umiejętności odnalezienie się w nowych czasach pomnażał swój majątek. Był on także entuzjastą(pełen wiary) rozwoju nauki i wynalazczości. Podczas wędrówki po Powiślu, warszawskiej dzielnicy nędzy, rozmyśla o „obowiązkowej i słusznie wynagradzanej pracy”, która pozwoliłaby zwalczyć nędzę. Snuje też marzenia o „nowych źródłach pracy” i „tanich towarach” dla tysięcy biedaków. Łoży ogromne sumy na towarzystwo dobroczynne, na przytułki i szpitale, opiekuje się ludźmi z marginesu społecznego. Wszystkie te starania dowodzą zrozumienia znaczenia uczciwej pracy dla rozwiązania problemów socjalnych dla formowania ideału człowieka epoki pozytywizmu.
Dzieje bohaterów Lalki dowodzą jednak, że program pozytywistyczny ze swoją centralną wartością – pracą - nie sprawdzał się w rzeczywistości. W literaturze kryzys ideologii organicznikowskich znalazł wyraz co najmniej równie silny, jak i tendencje do ich gloryfikacji(wychwalanie). Te dwa przeciwstawne bieguny reprezentuje właśnie Lalka i Nad Niemnem, dając przez to czytelnikowi pełny i bogaty obraz zarówno ówczesnej sytuacji społecznej i historycznej, jak i sposobu rozumienia i oceniania pracy jako najważniejszej wartości etosu(realizowany i obowiązujący w grupie społecznej, społeczności czy kategorii społecznej zbiór idealnych wzorów kulturowych) polskiego pozytywizmu."Ludzie bezdomni" kończą cykl utworów rozrachunkowych. We wszystkich poprzednich utworach Żeromski pokazał podobnych bohaterów do Tomasza Judyma. Wszyscy walczyli o zrealizowanie swoich ideałów. Spotykali się z oporem i sprzeciwem ze strony społeczeństwa, byli gotowi zginąć, ponosili klęskę. Doktor Judym jest pogłębieniem i poszerzeniem poprzednich tego typu bohaterów.
Judym jest dwudziestokilkuletnim absolwentem Akademii Medycznej w Warszawie. Pochodzi z nizin społecznych - jest synem szewca z ulicy Ciepłej. Wychowany przez ciotkę - prostytutkę, pokonuje wiele przeszkód aby zdobyć wykształcenie. Wykształcenie to, pozwala mu uświadomić sobie to, czego nie uświadomiły sobie jeszcze przeciążone ciężką pracą masy społeczeństwa. Jest to świadomość niesprawiedliwości społecznej i krzywdy ludzkiej. Jego pochodzenie dało mu wrażliwość, która stała się sensem jego pracy i życia. Jego postawa wobec ludzkiej niedoli budzi podziw i szacunek. Wyrzeka się kariery dobrze zarabiającego lekarza i poświęca wszystkie swoje siły aby ulżyć doli pokrzywdzonych. Tak powinien zachować się każdy lekarz. Nie można przecież pozwolić umrzeć człowiekowi tylko dlatego, że nie ma on pieniędzy na opłacenie lekarza. Postawa Judyma powoduje konflikty z obojętnym i egoistycznym środowiskiem lekarzy - dorobkiewiczów. Jest także przyczyną dotkliwej samotności, braku towarzystwa i lęku przed życiem. Pomimo tej samotności Judym nie rezygnuje z podjętej walki. Jest człowiekiem o wysokim morale i poczuciu sprawiedliwości. Sam nigdy nie zaznał dobrobytu, ale jako lekarz był o krok od zdobycia go. Jednak nie zapomniał o swoim pochodzeniu, o swojej klasie. To również budzi szacunek, że poświęcił dostatnie życie dla ciężkiej walki o poprawę warunków życia klas najuboższych. Praca dla niego była najwyższą wartością.
Czuł potrzebę dawania ludziom tego co dał mu los. Niósł nie tylko pomoc lekarską, lecz walczył także o potrzeby materialne biedoty wiejskiej i robotników. Prowadzi tę walkę samotnie i bez zwycięstw, ale to w jakimś stopniu budzi wśród społeczeństwa świadomość konieczności zajęcia się najbiedniejszymi i cień niepokoju, a to jest już początek jakiejś drogi. Dla tej idei i walki wyrzekł się własnego szczęścia, domu i rodziny. Judym jako jeden z nielicznych ludzi, poświęcił nie tylko swoje przeznaczenie, swój los innym ludziom ale oddał im całego siebie. Można by rzec, iż postąpił tak ponieważ nie rodzina, miłość ale dobro innych było jego szczęściem. dzięki tym ludziom był w centrum, to on był tym najważniejszym dla nich człowiekiem, to on był ich światełkiem w tunelu. pomagając innym realizował się, spełniał życiowo. Ta postawa nie o końca była właściwa pomimo tego, że pragnął pomagać najuboższym i oddać im wszystko, był on egoistą. Uważał, że sam poradzi sobie w tej trudnej walce, że to właśnie on musi doprowadzić do zmian, on sam. Chciał być jedynym triumfatorem, nie chciał z nikim dzielić swojego zwycięstwa. To właśnie go zgubiło. Potraktował pracę, konieczność pracy nie jako realizację siebie, spełnianie siebie, ale jako obowiązek.
Natomiast w powieści „Germinal” - głębokiej i poruszającej epopei górniczej, przedstawiona jest panorama XIX-wiecznego społeczeństwa w naturalistycznej, i przez to bardzo realnej otoczce.Opowieść zaczyna się od przybycia do małego miasteczka Montsou bezrobotnego maszynisty Stefana, który otrzymuje pracę w miejscowej kopalni. W miarę upływu czasu poznajemy codzienne życie górników i ich zwyczaje(daj przykład). Nie są to jednak nudne i monotonne opisy pewnej społeczności, lecz barwna i pulsująca życiem historia ludzi tkwiących w nędzy i niedostatku. Bieda i głód to nieodłączne elementy egzystencji pracowników kopalni le Voreux. Stefan, który posiada rozleglejszą wiedzę od swych towarzyszy i wrażliwość romantyka, doprowadza do buntu przeciwko wyzyskującym ich posiadaczom i organizuje strajk…
Koniec XIX wieku to okres budzenia się wśród pewnych warstw społecznych świadomości klasowej i przysługujących im praw. Proces ten w bardzo obrazowy sposób przedstawia nam Zola, który wplata w powieściową fabułę żywy i bardzo silny w tamtym czasie etos pracy górnika. Mimo że akcja książki rozgrywa się sto dwadzieścia lat temu, to wciąż wyraźne są tam podziały na stany i niemalże brak ruchliwości społecznej – relikt (przeżytek kulturowy) systemu feudalnego. Autor negował ten system i przewidywał, że są to jego ostatnie tchnienia. Pogląd ten świadczy o przenikliwości Zoli i jego ogromnej wiedzy dotyczącej rzeczywistości, w której dane mu było żyć, bo kilkadziesiąt lat później dawny porządek społeczny i kulturowy załamał się.
Całościowe ujęcie problemów epoki to tylko jeden z aspektów „Germinalu”. Innym, i wydaje mi się, że ważniejszym, jest opis wzajemnych relacji mieszkańców osiedla dwieście czterdzieści w Montsou. Przed oczami jak żywy pojawia się obraz rodziny wielodzietnej, tradycyjnej; pod jednym dachem zamieszkują aż trzy pokolenia. Kobiety traktowane są jak własność mężczyzn, a dzieci to po prostu pracownicy gospodarstwa domowego, utrzymujący starszych członków rodziny. Zdarzało się, że mężowie, ojcowie lub bracia wysyłali kobiety do miejscowego sklepikarza, aby ten udzielił im kredytu lub odstąpił bochenek chleba w zamian za usługi seksualne – prostytucja(rodzaj pracy) była na porządku dziennym.
Czytając książkę odniosłem wrażenie, ze Zola skłaniał się ku idei socjalizmu i widział w niej szansę odrodzenia społecznego w duchu podstawowych i uniwersalnych wartości. Autor w swej powieści konfrontuje agresywny wschodni socjalizm uosobiany przez Suwarina z łagodnym i wchodzącym na drogę konsensusu socjalizmem zachodnim, reprezentowanym przez Stefana. To zabieg literacki potwierdzający tylko geniusz Zoli.
„Germinal” to wielowątkowa powieść poruszająca masę problemów i tematów tabu. Jednym z nich jest niewątpliwie stosunek Francuzów do Kościoła. Okres, w którym toczy się akcja powieści to schyłek potęgi instytucji kościelnych w tym państwie. Był to czas, kiedy w szybkim tempie postępowała sekularyzacja(przejęcie majątku, urzędów lub innych sfer życia publicznego spod władzy lub kontroli władzy kościelnej na rzecz władz świeckich). wielkich mas społecznych, a autorytet Kościoła tracił na znaczeniu. Jest jeszcze jedna rzecz, która przykuła moją uwagę – mianowicie zaczątki globalizacji i świadomości istnienia tego zjawiska.
Ważnym elementem powieści jest klimat. Najbardziej znaczące wydarzenia dzieją się jesienią i późną zimą, kiedy jest ciemno, wilgotno i zimno. „Germinal” to może nie mroczna, ale trochę przytłaczająca (nie wiem, czy to dobre określenie) opowieść o degradacji człowieka – dogłębnym zepsuciu arystokracji i zezwierzęceniu prostych robotników, którzy, sfrustrowani, uzewnętrzniają najciemniejsze strony ludzkiej osobowości. Według mnie Emil Zola traktował człowieka jako istotę nieszczęśliwą i tragiczną, tkwiącą w marazmie(wyniszczenie, apatia, bezwład) istniejącego porządku cywilizacyjnego. Jednakże tytułowy Germinal to proces, kiełkowanie, które pozwala optymistycznie patrzeć w przyszłość.
Z kart książki emanuje(wydziela z siebie, promieniuje, wpływa) jakiś rodzaj magii, który przyciąga, a następnie wchłania czytelnika w świat przedstawiony przez Zolę. Mimo że jest to powieść naturalistyczna, tchnie ona mistycyzmem(kierunek filozoficzny, polegający na bepośrednim porozumiewaniu się z Bogiem) oddziałującym na wyobraźnię i zmysły – trudno jest określić wrażenia towarzyszące mi w trakcie jej czytania. Cenię sobie „Germinal” także dlatego, że ta powieść obdarzyła mnie wiedzą:..............................................................................................................
W tym utworze uwydatniona jest szczególna filozofia egzystencji, dzięki której można było żyć- dosłownie. Nie ważne wtedy było kim się jest, jakie się posiada wykształcenie czy status społeczny bądź które miejsce w hierarchii. Każdy był sobie równy- każdy wówczas mógł być i był człowiekiem dla którego wartość stanowiła ich własna praca. Myślę, iż powieść ta wskazuje właściwe miejsce w świecie człowieka jako egzystencji poddanej wpływom ludzi i środowiska. Autor przedstawia nam, że w samym człowieku ważna jest jego myśl. Opowiedz coś-np. o hasłach "woda"
Jest wiele książek o obozach koncentracyjnych – powieści, pamiętników, nowel, opracowań historycznych czy wreszcie dokumentów opublikowanych po Procesie Norymberskim. Pisane z pozycji kata lub ofiary, obiektywnego świadka, powściągającego emocje i słowa rzeczowego historyka. Na tym tle autobiografia Grzesiuka jest utworem niezwykłym. Co składa się na tę szczególność?
Autor ukazuje obozową gehennę jako piekło, które można oswoić. Nie przestaje być ona piekłem, ale dzięki znajomości reguł rządzących w kacecie, psychiki więźniów oraz mentalności esesmanów, kapo czy prominentów można w niej przetrwać nie żerując na współwięźniach, zachowując godność i nie pozwalając się upodlić. Jest to balansowanie nad przepaścią i zapewne trzeba niezwykle silnego charakteru, by to okazało się możliwe.
Stasiek Grzesiuk, warszawski cwaniak i "charakterniak", szkołę życia przeszedł na Czerniakowie, gdzie nie dawał sobie w kaszę dmuchać. Uliczne bójki, swoisty kodeks honorowy, który nie pozwalał "odpuścić" silniejszemu i nie pozwalał bić słabszego, przydał się doskonale w obozowej "dżungli", gdzie okazanie słabości często było tożsame ze śmiercią. Autor przeszedł w hierarchii kacetu drogę niezwykłą - od muzułmana(człowiek całkowicie zniszczony psychicznie i fizycznie) do prominenta(ktoś bardzo ważny). Był czas, gdy do niego wyciągnięto pomocną dłoń; kiedy sytuacja się zmieniła – to on pomagał niezaradnym i słabym, nie bacząc na to, czy to Polak, Żyd, Hiszpan czy Rosjanin.
Główną, choć ogromnie niebezpieczną, receptą Staszka na przetrwanie było unikanie pracy. Zdawszy sobie szybko sprawę, że solidne wykonywanie poleceń kapo przy głodowych racjach żywnościowych to skrócona droga do krematorium, obmyślał najróżniejsze wybiegi, dzięki którym symulował wysiłek, "urywał" się z komanda(podstawowa komórka z więźniami w obozach gdzie na czele stał kapo) czy markował zleconą mu czynność. Pod koniec pobytu w Gusen został przez współwięźniów okrzyknięty "królem obiboków". Mimo ciągłej czujności wiele razy za uchylanie się od pracy został dotkliwie pobity, wielokrotnie cudem uniknął śmierci. Tu mamy odpowiedź na pytanie, dlaczego inni nie szli w jego ślady. Taka "zabawa" wymagała odwagi, determinacji i tej typowo polskiej fantazji, która każe z szabelką uderzać na czołgi. Staśkowi nawet tego nie stało: miał tylko spryt, zadziorność i hart ducha. To jednak wystarczyło, by na kłamstwo "Praca czyni wolnym", odpowiedzieć kłamstwem rzekomej wydajności.
Wiele stron poświęca Grzesiuk obozowym przyjaźniom, które nie zawsze jednak wytrzymywały próbę głodu. Tak, głodu, bo to on właśnie potrafił kolegów uczynić wrogami, prowadził do donosów, kradzieży, udzielania posługi kapłańskiej za kromkę chleba, a młodych chłopców do świadczenia usług seksualnych prominentom. Prawdziwa przyjaźń, która łączyła Staszka ze Stefkiem Krukowskim, zadziwia lojalnością wprost niewyobrażalną, gdy ciągle głodny człowiek oddaje drugiemu sprawiedliwie na pół podzieloną skórkę chleba, obierki kartofli, ogryzek jabłka czy niedopałek papierosa. Takich przyjaźni nie było wiele, ale te, które zahartowały się w piekielnym ogniu kacetu, przetrwały także na wolności.
Jednak najwierniejszym druhem Staszka był jego optymizm i poczucie humoru. Dzięki nim właśnie nie tylko potrafił sam wielokrotnie wyjść z opresji, ale podtrzymywał na duchu tych, którym nadziei już nie stało. Umiejętności aktorskie i muzyczne z czasem pozwoliły mu wybić się w szarej masie więźniów i radykalnie poprawić sytuację własną i "podopiecznych", których w okresie prosperity stworzonego przez niego zespołu zebrała się spora grupa.
To właśnie humor i ironiczny dystans pozwolił Grzesiukowi opisać obozowe realia tak zwyczajnie, bez patosu(wzniosłość), bez stwarzania poczucia wszechogarniającej zgrozy. Nie zmienia to przecież faktu, że jest to książka wstrząsająca w obrazach sposobów katowania, uśmiercania na tak różne sposoby, że zdumienie budzi skala wynaturzonej "inwencji" oprawców.
Wszędobylski Staszek, przemierzając obozowe dróżki i zakamarki w swej ustawicznej ucieczce od pracy i poszukiwaniu jedzenia, widział znacznie więcej, niż zwykli więźniowie. Choćby taką oto scenę:(opowiedz ją)
"Zabawa ta trwała dość długo. Więzień musiał z dużym kamieniem na ramieniu szybko przebiegać niedużą odległość, dwadzieścia–trzydzieści metrów. Na dwóch końcach stali kapowie z kijami, a gdy więzień stawał przed którymś z nich, ten bił go po głowie i plecach, goniąc za nim kilka metrów w kierunku drugiego, a tam znów to samo. I tak w kółko, w kółko, aż goniony więzień już prawie nie mógł chodzić. Wtedy dla odmiany nie mógł uciekać i otrzymywał więcej uderzeń. Cały czas musiał jednak biegać z dużym kamieniem w rękach. W końcu upadł i już nie mógł się podnieść. Wtedy kapowie obłożyli go słomą i podpalili. Człowiek ten już nie krzyczał, a wył. Kapowie widząc, że naprawdę nie może się podnieść, zaczęli gasić go, sypiąc na niego szuflami żwir. Ugasili, wyciągnęli go spod żwiru, wrzucili na taczki i wiozą w naszą stronę. Z początku nie wiedzieliśmy, po co. Za chwilę już jednak wiedzieliśmy. Przy końcu baraku, który skrobaliśmy, była zwyczajna cembrowana studnia, z której wiadrem wyciągało się wodę".
To jeden z etapów "drogi przez mękę" katowanego Żyda, nie ostatni bynajmniej. Finał tej przerażającej sadyzmem "zabawy" pozostawiam dociekliwości czytelnika.
Grzesiuk, rejestrując różne przejawy lagrowego życia, mówi prawdę o ludziach, ich instynktach, małości i wielkości, szlachetności i podłości. Ale mówi przede wszystkim o sobie, bo to on jest w centrum prezentowanych zdarzeń, ujawnia swój system wartości, nie przemilcza także kwestii wstydliwych. Tych dostrzeganych w kacecie i tych dostrzeganych w samym sobie. Nie ukrywa się w zbiorowości, nie tworzy żadnej literackiej maski. To zarazem kolejny dowód, że Stanisław Grzesiuk pozostał sobie wierny także pisząc "Pięć lat kacetu", książkę, w której nie ma tematów tabu. To jej ogromna zaleta decydująca - wg mnie - o sile i autentyzmie zawartego w niej przekazu.
Jest wiele prawd o obozach, chyba tyle, ile straconych tam lub okaleczonych (fizycznie czy duchowo) istnień ludzkich. Książka Grzesiuka jest głosem ważnym, który warto poznać i warto przemyśleć. Na pewno nie jest to lektura typowo wakacyjna, ale jeśli po nią sięgniecie, trudno Wam będzie ją odłożyć. Gorąco polecam!
NADMIENIAM, że książka "Pięć lat kacetu" jest autobiografią Grzesiuka. Grzesiuk, będąc więźniem, świadkiem wydarzeń, opisuje w najprawdziwszy sposób warunki, jakie panowały w obozie, tzn. głód, pracę, bicie. Pisze, w jaki sposób radzili sobie więźniowie. Sztuką przeżycia wg niego było wymigiwanie się od pracy, a także organizowanie jedzenia. Człowiek, który słuchał poleceń i ciężko pracował, nie miał szans na przeżycie.