Niekiedy stosunki społeczne zostają skarykaturalizowane, wyolbrzymione na groteskowym balu. Literatura ma wielkie możliwości odkształcania. Wypróbował je np. Julian Tuwim w swym poemacie Bal w Operze (1936), w którym pokazał w krzywym zwierciadle stosunki społeczne i rzeczywistość polityczną lat trzydziestych. W utworze zawarte są zarówno elementy prześmiewcze, jak i katastroficzne (przeczucie zbliżającej się wojny). Efekt osiągnięty został dzięki poetyce groteski oraz zabiegom językowym, podobnym nieco do praktyk futurystów:
Admirały, generały,
Bojarowie,
Bambirały, grubasowie,
Am!
Ba!
Sado!
Rowie!
Raz!
Dwa!
Hurra, panowie!
Hurra, panowie!
Hurra, panowie!
(Julian Tuwim, Bal w Operze)
Innym groteskowym balem jest zabawa pokazana w Operetce Witolda Gombrowicza. Ten bal to okazja do zdemaskowania gry i pokazania jałowości, pustki świata arystokratów, kleru, dyktatorów mody. Bohaterowie nie wychodzą poza nic nieznaczące, konwencjonalne dialogi i formułki grzecznościowe („Ach,ach, ach, ach, bal więc bal!”, „Ach, ach, ach, ach, witam, witam!”, „Z Panem Bogiem!”). Żyją w świecie pozorów, starają się za wszelką cenę utrzymać klasę,za którą nie kryje się nic („Cóż by było, gdyby gmin odkhył, że nasza dupa taka sama?!” – mówi Księżna). Ohyda sąsiaduje z nadzwyczaj wyszukanymi formułkami grzecznościowymi („Ale nie bahdzo hozumie w jakim chahakterze sphowadzasz tutaj tę sklepikarzównę. Chyba w chahakterze, dohozumiewam się, kokoty”). Słowa i zasady właściwie już nic nie znaczą („Phoszę, tiu, tiu, tiu, phoszę, jeżeli ta kokota jest modelką, to jako modelka może być kokotą, tiu, tiu, phoszę, phoszę na wysokościach, tiu, tiu!”). Dodanie paru formułek, nazwanie czegoś paroma okrągłymi słówkami legalizuje nawet największą ohydę. Wszystkich łączy nic nieznaczący kod porozumiewawczy (krzesełka lorda Blottona to wystarczająco elegancki temat rozmowy dla wtajemniczonych– rozmowy banalnej i o niczym). Arystokracja nudzi się, jedyną rozrywką jest zabawa z workami, wprowadzenie złodziejaszków czy pomysły dyktatora mody– mistrza Fiora. Bal kończy się szaleństwem złodziejaszków i rewolucją, która doprowadza do zagłady i tak pozornych tylko wartości.