profil

Artysta – zła profesja

poleca 84% 12 głosów

Villon zapoczątkowuje linię pisarzy, którzy kreowali się na wyrzutków społecznych albo faktycznie nimi byli. Autor Wielkiego testamentu, złodziej, uczestnik morderczych bójek, odsiadujący wyrok w więzieniu, a potem skazany na śmierć (wyrok ten zamieniono na wygnanie) niewątpliwie miał powody, by czuć się wyobcowany. Młodopolscy poeci i symboliści nie byli rozpieszczani przez mieszczańskie społeczeństwo, jednak w ich postawie możemy również odnaleźć liczne elementy autokreacji (na „tych złych”). Ich tryb życia, często opisywany w utworach i pokazywany w innych dziełach sztuki mocno drażnił (i chyba miał drażnić!) obłudny tłum filistrów, mieszczuchów. Eksponowali swój nihilizm (Nie wierzę w nic czy Koniec wieku XIX Kazimierza Przerwy-Tetmajera), poczucie nudy i zwątpienia, poświęcali swe wiersze nałogom (Absynt Antoniego Langego z tomu Ballady pijackie). Obnosili się ze swoim ubóstwem („my,artyści/My którym często na chleb braknie suchy”, „możemy z głodu skonać gdzieś pod progiem” – pisał Kazimierz Przerwa-Tetmajer w Evviva l’arte). Lubowali się w pokazywaniu omijanych zaułków, brudu życia, poruszaniu szokujących tematów (Padlina Charlesa Baudelaire’a). Równocześnie jednak podkreślali, jak wielka jest wolność artysty – Baudealaire porównywał go do albatrosa– szpetnego z bliska, pięknego w locie; Tetmajer do orłów „z skrzydły złamanemi” i liści, Paul Verlaine pisał o statku pijanym – „wiecznym pielgrzymie”. Ubóstwu i poczuciu krzywdy poetów towarzyszyły nonszalancja, umiłowanie wolności i przekonanie o własnej wyższości nad tłumem zaczerpnięte z poezji romantycznej.
Kreacja poetów młodopolskich na ubogich, złych, zbuntowanych i wyobcowanych, stojących na marginesie społeczeństwa znalazła swą kontynuację w twórczości poetów dwudziestolecia. Oni jednak w odróżnieniu od modernistów deklarowali, że nie wywyższają się nad tłum: wręcz przeciwnie, podkreślali, że są jednymi z wielu, równymi innym. Na przykład Konstanty Ildefons Gałczyński w wierszu Serwus, madonna deklarował,że wyrzeka się sławy, pozycji wieszcza i wszelkiej wyjątkowości (jakież to antyromantyczne i antymłodopolskie: „ja ksiąg pisać nie umiem, a nie dbam o sławę”, „byli inni przede mną, przyjdą inni po mnie”). Po młodopolanach i zwłaszcza po Villonie został Gałczyńskiemu „wianek poety, łotra i łobuza”, czyli identyfikacja ze światem brudu i występku („znają mnie redaktorzy, zna policja konna”) oraz swoiste zblazowanie, nonszalancja, skłonność do efekciarstwa, a nawet... bluźnierstwa (tylko poecie wolno mówić: „serwus, madonna”). No i może jeszcze antymieszczańskość.

Podoba się? Tak Nie