Akcja opowiadania rozgrywa się w zatłoczonym mieście. W centrum trudno znaleźć miejsce do zaparkowania, dlatego słychać hałas klaksonów i zgrzyt hamulców. Samochody parkują na trotuarze dla pieszych lub szukają okazji, by gdzieś się wcisnąć. Kiedy w pewnym momencie zwalnia się jedno z miejsc, podjeżdża mały fiat i kierowca usiłuje zaparkować. Robi to jednak niezbyt udolnie – zajeżdża zbyt daleko, czym odsłania część miejsca do zaparkowania. Za nim natychmiast pojawia się wielki, lśniący ford, którego kierowca staje zaledwie kilka centymetrów od „malucha” i nie pozwala mu wjechać w upatrzone miejsce. Kierowca małego fiata próbuje powiadomić kierowcę forda o swoim zamiarze, używa klaksonu, potem wychyla głowę i na migi pokazuje, że chce wjechać, ale ten nie zamierza się ruszyć i absolutnie na to nie reaguje. Za nimi ustawia się kolejka samochodów, kierowcy denerwują się i protestują przeciwko blokowaniu ulicy. W końcu kierowca małego fiata rezygnuje i posuwa swój samochód o kilka metrów. Kierowca forda natychmiast wjeżdża na wolne miejsce. Kierowca fiata, chuderlawy inteligent, wychodzi z auta i próbuje jeszcze upominać się o swoje słowami: „Panie, jak tak można?”. Kierowca forda, masywny, wysoki, tęgi mężczyzna w skórzanej kurtce nawet nie widzi kierowcy fiata. Wysiada z auta i idzie do bramy z tabliczkami firm i przedstawicielstw handlowych.