Hiob przeżywa chwile szczęścia. Ma wielodzietną, kochającą się rodzinę. Jest bogaty, posiada liczne stada trzody. Ma też dobre serce. Pomaga biedniejszym, służy dobrą radą i wsparciem duchowym. Uczy rodzinę właściwej postawy wobec Boga. Sam zaś jest bogobojny i oddany. Tymczasem w Niebie toczy się narada. Pojawia się na niej szatan. Kiedy Bóg wymienia nazwisko Hioba, ten kwestionuje jego nieskazitelność. Twierdzi, że Hiob dlatego jest prawy, bo jest bogaty. Bóg pozwala szatanowi boleśnie doświadczyć swego sługę. Na Hioba zaczynają spadać liczne nieszczęścia. Jego wielki majątek zagarniają łupieżcze plemiona. Wichura uśmierca wszystkie dzieci. Pomimo tych ciężkich prób Hiob nie odwraca się od Boga. Trwa przy Nim nadal. Ale szatan nie daje za wygraną. Sugeruje Bogu, że Hiob „zmięknie”, kiedy zaczną się choroby jego ciała. Mając zgodę Najwyższego zsyła trąd na sługę. Ciało Hioba pokrywa się strupami, a skóra rozchodzi się i pęka. Zaczyna śmierdzieć. Żona i krewni odczuwają wstręt. Małżonka proponuje mu rezygnację z upartego trwania przy Bogu, ale ten stanowczo odmawia. Pozostaje niezłomny. Zjawiają się przyjaciele Hioba. Są to Elifaz, Bildad i Sofar. Nie chcą uwierzyć temu, co widzą. Hiob podejmuje z nimi rozmowę. Z jego słów przebija ogromny ból spowodowany nieludzkim cierpieniem. Elifaz sugeruje, iż Hiob cierpi, gdyż Bóg karci go za grzechy. Pociesza przyjaciela mówiąc, że jeśli będzie wierny Bogu, to nic złego mu się nie stanie. Powinien wszystko wyznać. Hiob nie rozumie tego. Przecież każdy w jego sytuacji krzyczałby w niebogłosy z powodu tak wielkiego cierpienia. Zatem, bardziej potrzebuje współczucia i zrozumienia, a nie kolejnego upominania i pouczania. Bolą go takie słowa przyjaciela. Następnie swoje argumenty przedstawia Bildad. Radzi zwrócić uwagę na to, co robili przodkowie. Jego zdaniem człowiek cierpi, bo grzeszyły zarówno jego dzieci, jak i wszyscy żyjący i nieżyjący krewni. Hiob coraz bardziej jest zasmucony. Twierdzi, że Bóg nie jest niesprawiedliwy. Nie musi też tłumaczyć się przed człowiekiem. Bolą go słowa przyjaciela. Do dyskusji włącza się Sofar. Podpowiada, by odrzucił zło, sugerując, że Hiob nie może być prawy, skoro spotkało go takie nieszczęście. Ten bardzo krytycznie i jednoznacznie negatywnie ocenia swych przyjaciół. Nie znajduje u nich żadnych przejawów mądrości. Ponownie daje wyraz swemu cierpieniu. Opisuje jednak mądrość Bożą wszędzie widoczną. Pragnie odzyskać dawne zażyłe stosunki z Bogiem i z ludźmi. Tej sytuacji przygląda się Elihu, daleki krewny Abrahama. Wskazuje, że Hiob jest bardziej zainteresowany usprawiedliwieniem siebie niż Boga. Poucza Hioba, że wbrew pozorom Bóg nie milczy. Trzeba mieć tylko otwarty umysł na Jego głos. Hiob nie powinien zatem koncentrować się na cierpieniu, ale raczej spróbować zrozumieć pouczenie, jakie przez cierpienie Bóg chce mu przekazać. Hiob prosił Boga, by do niego przemówił. I oto Jahwe w swym majestacie odpowiada mu z wichru. Zadaje Hiobowi szereg pytań, za pomocą których podkreśla swe dostojeństwo, wyższość i siłę. Ten całkowicie pokornieje i przyznaje, że się mylił i mówił bez rozeznania. Potem Jahwe odmienia stan Hioba i błogosławi mu w dwójnasób. Jego bracia, siostry oraz dawni przyjaciele wracają do niego z darami, a dzięki błogosławieństwu Bożemu jego stada owiec, wielbłądów, bydła i oślic są dwa razy liczniejsze niż poprzednio. Znowu ma dziesięcioro dzieci, przy czym jego trzy córki są najpiękniejszymi kobietami w całej tej krainie. Życie Hioba zostaje cudownie przedłużone o 140 lat.