Konflikt w Irlandii - geneza, przebieg, perspektywy uregulowania oraz problem kolizyjnego rozumienia historii przez katolików i protestantów
I.Od ponad trzydziestu lat toczy się w Irlandii Północnej krwawy konflikt, przerywany jedynie krótkimi okresami negocjacji i zawieszenia broni. Wszelkim próbom rozwiązania ciągle stawały na przeszkodzie antagonistyczne dążenia dwóch zwaśnionych społeczności zamieszkujących tą brytyjską prowincję. Ataki terrorystyczne, nieustępliwość protestanckich lojalistów i katolickich republikanów oraz niesprecyzowane obietnice i chwiejna postawa Londynu przez lata nie sprzyjały pokojowemu rozwiązaniu sporu. Tymczasem prasowe i telewizyjne doniesienia wciąż mówią o kolejnych ofiarach zamachów bombowych, zamieszek ulicznych i ataków przemocy wstrząsających i paraliżujących życie w regionie. Dla przeciętnego obserwatora jest to niezrozumiała, religijna bójka - wszakże na przeciw siebie stoją protestanci i katolicy.
Wielu zadaje sobie pytanie: jak to możliwe, by ludzie modlący się do tego samego Boga, wyznający podobne - oparte na przepełnionej miłością i miłosierdziem religii chrześcijańskiej - zasady moralne, uwikłali się w konflikt, który od 1969 r. pochłonął już ponad trzy tysiące ofiar śmiertelnych.Błędem jest postrzeganie konfliktu jedynie przez pryzmat waśni religijnej. Sztuczne podtrzymywanie (głównie przez protestantów i polityków brytyjskich) tezy o religijnym podłożu konfliktu, jako głównej i jedynej przyczynie zajść w Irlandii Północnej, przysłoniło rzeczywiste problemy prowincji, co doprowadziło z kolei do wyraźnie zarysowanej polaryzacji zamieszkującej ją ludności na dwie społeczności. Powodem zajść w Irlandii Północnej nie były różnice religijno-doktrynalne, lecz istnienie mechanizmu dyskryminacji i dominacji jednej społeczności nad drugą.
Brak porozumienia między katolikami i protestantami oraz trudności w przezwyciężaniu wzajemnej nienawiści i nieufności wynikają nie tylko z religijnego, lecz przede wszystkim z kulturowego i etnicznego zróżnicowania obu społeczności. To zróżnicowanie doprowadziło do ukształtowania odmiennych kategorii związanych ze świadomością historyczną i narodową. Jako źródło konfliktu podaje się najczęściej traktat angielsko-irlandzki z 1921 r. Z jednej strony kończył on wieloletnią walkę Irlandczyków o niepodległość, z drugiej jednak zadecydował o podziale Irlandii. Po stuleciach angielskiej niewoli, południe wyspy odzyskało niepodległość i wkrótce ostatecznie zerwało ostatnie więzy łączące je z byłym imperium brytyjskim. Północno-wschodnia zaś część, w której znalazło się 6 z 9 hrabstw irlandzkiej prowincji Ulster, stała się częścią Zjednoczonego Królestwa.
II.Katolickie i protestanckie pojmowanie historii sięga dużo wcześniej niż rok 1921. Wspólna historia, miast łączyć - dzieli. Z obu stron kreowane są legendy i wyobrażenia o wrogach i zdrajcach. Odmienne pojmowanie historii przez obie społeczności wiąże się z ich poczuciem krzywdy. Protestanci mówią, że jedyną ich zbrodnią jest lojalność wobec brytyjskiej Korony, a katolicy, że jedyną ich winą jest to, że są Irlandczykami i katolikami. Począwszy od XII wieku Irlandia stała się terenem ekspansji angielskiej, tracąc w coraz większym stopniu znamiona samodzielności i stając się w rezultacie kolonią zdominowaną przez większego i bogatszego sąsiada.Rozszerzało się z biegiem czasu panowanie angielskie nad ziemią irlandzką. Rosła również nienawiść pomiędzy oboma narodami. Dzielące je od czasów najdawniejszych różnice, pogłębiły się wskutek odrębności religijnej.
Z chwilą ogłoszenia się przez króla angielskiego, Henryka VIII głową kościoła w Irlandii - obrona wiary katolickiej zaczęła być utożsamiana z walką narodowowyzwoleńczą. Próby sprotestantyzowania Irlandii przez władców angielskich nie powiodły się. Irlandzcy katolicy wiernie trwali przy swojej religii, a ta zaczęła urągać niepowodzeniom zaborcy. Skoro więc Irlandczycy nie chcieli dobrowolnie stać się protestantami, to należało protestantów sprowadzić do Irlandii.Najlepiej udało się to w Ulsterze, aż do XVII wieku najbardziej wojowniczym i pro irlandzkim skrawku wyspy. Od pierwszych dni kolonizacji Ulsteru przez szkockich i angielskich protestantów, linia podziału narodowego i politycznego pokryła się z linią podziału religijnego i społecznego. Ta szkocko-angielska kolonizacja stała się podłożem rozłamu, który istnieje boleśnie jeszcze do dziś.
Dzisiejsi protestanccy mieszkańcy Irlandii Północnej są w większości potomkami tych właśnie osadników. Uważają tą prowincję za swoją własność, zapominając, że wypędzili stamtąd jej prawowitych właścicieli. Zmieniały się czasy w Anglii, upadały dynastie, formy rządów, lecz los podbitej Irlandii pozostawał bez zmian. Historia Irlandii naznaczona jest smutną listą walk, powstań i towarzyszących im prześladowań, represji i odwetów. Katolicy irlandzcy zostali bezwględnie ukarani za swój upór w walce z zewnętrzną dominacją. Masowo konfiskowano ich ziemie, pozbawiono wszelkich praw, doprowadzono do demograficznego i gospodarczego wyniszczenia wyspy. Po akcie unijnym Irlandia przestała istnieć jako samodzielna jednostka polityczna.
W wyniku tępienia z wielką zaciekłością kultury i języka irlandzkiego, wyspa w silnym stopniu uzależniła się od kraju zdobywców również pod względem kulturalnym. Zbuntowanych Irlandczyków sprowadzono do kategorii podludzi. Dla Irlandczyków walka o swe prawa, niepodległość i trwanie przy wierze katolickiej, była walką o przetrwanie i obroną przed zagładą narodu. Anglia zaś zawsze uważała, że ma pełne prawo do władania wyspą, a Irlandczyków nazywała buntownikami. Podobnie myślą dominujący w północnej części wyspy protestanci, dla których przejaw niezadowolenia ze strony dyskryminowanej ludności katolickiej był i jest wyrazem nielojalności wobec brytyjskiej Korony, a co za tym idzie protestanckiej władzy w prowincji. Co miało skłaniać Irlandczyków-katolików do lojalności? Mieli być lojalni wobec głodu, praw karnych, ucisku bezwględnych landlordów, praw karnych i przymusu?
Czy w oderwanej od większości wyspy Irlandii Północnej mieli pozostawać bierni wobec dyskryminacyjnej polityki protestanckich władz? Czy mieli porzucić marzenia o wolnej i zjednoczonej Irlandii?Lecz historyczna i narodowa świadomość ulsterskich protestantów korzeniami tkwi w początkach XVII wieku, kiedy ich przodkowie pojawili się na północy wyspy. Od tamtej pory uważają ją za swoją własność i wykazujądeterminację pozostania poddanymi Korony brytyjskiej, która dała im gwarancję władania tą częścią wyspy. Po tym jak Południe odzyskało niepodległość, zdominowani przez protestantów katolicy irlandzcy w Irlandii Północnej odczuli, że znaleźli się po złej stronie granicy. Systematyczna dyskryminacja społeczności katolickiej w Irlandii Północnej spowodowała, że zaczęli upominać się o swoje prawa i marzyć o zjednoczeniu sztucznie rozerwanej ojczyzny.Znów pojawia się problem kolizyjnego rozumienia historii. To co dla Anglików i protestantów było i jest przejawem buntu i nielojalności, dla irlandzkich katolików było walką narodowowyzwoleńczą, oraz jest walką o prawa, które należą się każdej jednostce ludzkiej na świecie.
III.Przez pierwsze półwiecze po traktacie dokonującym podziału wyspy Irlandia Północna była miejscem względnego spokoju. Jaki więc był powód wybuchu tego najdłuższego i jednego z najkrwawszych konfliktów w historii dwudziestowiecznej Europy? Aby odpowiedzieć na to pytanie musimy rozpatrzyć dwie kwestie: Stanowiska stron wobec podziału wyspy. Istnienie mechanizmu dyskryminacji katolików w Irlandii Północnej. Tzw. "kwestia irlandzka" jest przede wszystkim nierozwiązanym problemem polityki Korony. Anglia prowadziła w przeszłości wobec Irlandii wyłącznie politykę ujarzmiania i wyzysku.
Dokonując zaś podziału Irlandii według kryterium narodowo-religijnego, uważała, że kwestia "niesfornego" narodu została załatwiona raz na zawsze. Stulecia angielskiej, a później brytyjskiej kolonizacji spowodowały wytworzenie się na Zielonej Wyspie swoistego konglomeratu różnych grup ludności, podkreślających swą historyczną, kulturową i religijną odrębność. Narzucenie podziału wyspy doprowadziło do sztucznego przekształcenia mniejszości protestanckiej na wyspie, w większość w nowo utworzonej Irlandii Północnej. Zarówno strona brytyjska jak i lojaliści ulsterscy bronią statusu konstytucyjnego Irlandii Północnej jako części Zjednoczonego Królestwa. Protestanci ulsterscy, bojąc się utraty swej uprzywilejowanej pozycji w Irlandii Północnej, odrzucają wszelkie żądania republikanów katolickich, którzy nieustannie dążą do przywrócenia jedności wyspy.
Protestanci w Irlandii Północnej stanowią większość zaś w skali całej wyspy byliby w mniejszości. Zjednoczenie Irlandii oznaczałoby dla nich konieczność podporządkowania się katolickiej większości. Niesie to za sobą likwidację związku z Koroną i państwowością brytyjską, z którymi czują się jako obywatele Zjednoczonego Królestwa kulturowo i emocjonalnie związani. Z pewnością obawiają się również możliwości odwetu ze strony katolików za lata prześladowań. Południe wyspy, Republika Irlandzka, jest krajem przesiąkniętym katolicyzmem. Może to tłumaczyć nieufność większości protestantów wobec idei zjednoczenia Irlandii. Ich zdaniem ustawodawstwo Republiki jest zbytnio oparte na moralności katolickiej.
Dotyczy to w szczególności prawa rodzinnego i zagadnień socjalnych. Rzeczywiście po dziś dzień w Republice nie ma np. instytucji rozwodów, istnieje restrykcyjne prawo aborcyjne a sprawa powszechnej dostępności środków antykoncepcyjnych budziła do niedawna spore kontrowersje. Wśród protestantów ulsterskich przetrwał stereotyp irlandzkiego katolika, jako ślepego niewolnika papieża. Należy pamiętać jednak, że prześladowania katolików w Irlandii w przeszłości i w Irlandii Północnej w dzisiejszych czasach, sprawiły, że irlandzki katolicyzm na trwale wpisał się w ducha narodu. Irlandia Północna od samego początku dzieliła się na protestancką większość i katolicką mniejszość. Tę granicę podtrzymywał brak małżeństw mieszanych, oddzielne szkolnictwo i segregacja mieszkaniowa.
Protestancka dominacja w prowincji i funkcjonowanie systemu dyskryminacji katolików spowodowały, że ci zaczęli uważać się za obywateli drugiej kategorii. Katolicy stali się upośledzoną pod względem politycznym, społecznym i ekonomicznym grupą ludności. Prowincja rządzona była przez protestancką większość wedle jej uznania, ze szkodą dla bezsilnej katolickiej mniejszości. Dyskryminacja polityczna katolików wiązała się z wyborami do lokalnego parlamentu i władz terenowych. W miastach obie społeczności żyją w zwartych, terytorialnie wyodrębnionych skupiskach etnicznych. Pozwalało to administracji unionistycznej na dokonywanie oszustw wyborczych, polegających na manipulowaniu granicami okręgów tak, by zdobyć jak najwięcej mandatów dla rządzącej większości.
Kolejnym przykładem dyskryminacji ludności katolickiej była metoda rozdziału mieszkań. Miała ona przede wszystkim podłoże polityczne, gdyż pozwalała przez przyznawanie bądź odmawianie prawa do własnego mieszkania wpływać na liczbę uprawnionych do głosowania w danym okręgu. Skutkiem długotrwałej dyskryminacyjnej polityki władz lokalnych stało się zróżnicowanie statusu społecznego i ekonomicznego obu społeczności. Władza polityczna została zmonopolizowana przez protestantów, a co za tym idzie zajęli oni również dominującą pozycję ekonomiczną. Dokonał się również rozłam na rynkach pracy, a wynikiem dyskryminacji w dziedzinie zatrudnienia było uprzywilejowanie robotników protestanckich kosztem ich katolickich kolegów. Nierozwiązane problemy społeczności katolickiej i nawarstwione od lat sprzeczności między dwiema społecznościami przybrały w końcu formę ostrego konfliktu.
IV.Pierwszy znaczący zwrot w sytuacji nastąpił wraz z utworzeniem Północnoirlandzkiego Stowarzyszenia Praw Obywatelskich (NICRA) w 1967 r. Ta pokojowo nastawiona organizacja stosowała taktykę zaczerpniętą z działalności Martina Luthera Kinga. NICRA powstała jako stowarzyszenie ponadwyznaniowe, jednoczące w jednym szeregu przedstawicieli obu społeczności. Stała się trzonem nowej aktywności politycznej, której celem było zwrócenie uwagi na rzeczywiste problemy mniejszości katolickiej.
Nowością było to, że nie walczono w imię ideałów republikańskich (czyli o zjednoczenie Irlandii), lecz o prawa obywatelskie, których pozbawiono ludności katolickiej w Irlandii Północnej. Oznaczało to żądania pracy, mieszkań, uczciwego traktowania katolików. Najważniejsze żądanie dotyczyło praw politycznych. W Irlandii Północnej głosować mogli ci, którzy płacili podatki. Katolicy byli znacznie biedniejsi od swych protestanckich sąsiadów, nie mogli zdobyć mieszkania, ani znaleźć pracy. W rezultacie część z nich nie mogła płacić podatków i coraz mniej katolików miało głos w wyborach do władz lokalnych, a co za tym idzie byli pozbawieni wpływu na decyzje dotyczące prowincji.Serię wystąpień ruchu praw obywatelskich rozpoczął zorganizowany 20 czerwca 1968 r. protest dotyczący niesprawiedliwości w rozdziale mieszkań. Północnoirlandzcy urzędnicy odmówili licznej rodzinie katolickiej przydziału pustego domu i przyznali go samotnej protestantce (sekretarce działacza unionistycznego i siostrze miejscowego policjanta).
Fale demonstracji domagających się gwarancji praw dla katolików zalały wkrótce całą Irlandię Północną. Od początku marsze protestacyjne były utrudniane przez kontrdemonstracje protestantów i policję. Wreszcie w październiku 1968 r. demonstranci w Derry zostali zaatakowani przez policję ulsterską. W centrum miasta wyrosły barykady i protestujący starli się z siłami bezpieczeństwa. Była to pierwsza bitwa w rodzącym się konflikcie. To co w rzeczywistości było małą potyczką w pojedynczym getcie katolickim, stało się bitwą, która rozprzestrzeniła się na całe terytorium Irlandii Północnej.
V.Marsze ruchu praw obywatelskich coraz częściej stawały się cele prowokacyjnych ataków fanatycznych zwolenników pastora Paisleya. Ten prezbiteriański pastor jest wyrazicielem skrajnie antykatolickiej i antyrepublikańskiej orientacji wśród prawicy protestanckiej. Jego sprzeciw wobec żądań katolickiej mniejszości a organizowane przez niego kontrdemonstracje i prowokacje jego bojówek paramilitarnych stały się trwałym elementem północnoirlandzkiej sceny politycznej.
Uważa się, że wrogość między obiema społecznościami byłaby mniejsza gdyby nie działalność tego demagoga, który rozbudził fanatyzm religijny wśród protestantów. Na eskalację konfliktu w niespotykanym dotąd wymiarze wpłynęły kolejne gwałtowne wydarzenia w Derry. 12 sierpnia 1969 r. doroczny pochód oranżystów zamienił się we wspólny atak protestantów i policji na katolicką dzielnicę Bogside. Co roku tego dnia protestanci z Zakonu Orańskiego urządzają prowokacyjne marsze przez dzielnice katolickie. Świętując w ten sposób kolejne rocznice zwycięstwa Wilhelma Orańskiego nad katolickim królem Jakubem II nad rzeką Boyne w 1690 r., przypominają o swojej wyższości i dominującej władzy w prowincji.
Pierwsze ofiary pojawiły się, gdy policja otwarła ogień do demonstrantów. Setki domów zostało splądrowanych bądź zniszczonych. Wkrótce walki przeniosły się do innych ulsterskich miast. Całe dzielnice niektórych miast stały się "strefami zakazanym", do których siły bezpieczeństwa obawiały się wchodzić. Do akcji wkroczyły wojska brytyjskie wnosząc jeszcze większy zamęt do i tak niespokojnej prowincji VI.Społeczność katolicka początkowo przychylnie odnosiła się do decyzji zastąpienia skompromitowanej policji ulsterskiej żołnierzami brytyjskimi. Wkrótce jednak i wojsko zaczęło niepokoić dzielnice katolickie.
Obrony ludności katolickiej przed atakami ulsterskiej policji, żołnierzy brytyjskich i fanatyków protestanckich podjęła się Irlandzka Armia Republikańska (IRA). Rozpoczął się terror, a strzelaniny i wybuchy stały się codziennością na ulicach północnoirlandzkich miast.IRA wyszła naprzeciw nastrojom i oczekiwaniom katolików, przejmując rolę obrońcy uciskanej mniejszości. Celem była walka zbrojna, a stosowana przemoc miała być odpowiedzią na antykatolickie pogromy i postępowanie policji i armii brytyjskiej. Pierwsze starcia IRA z wojskiem nastąpiły dopiero wtedy, gdy brytyjska armia coraz wyraźniej traciła pozycję rozjemcy. Ludność katolicka potrzebowała ochrony, dlatego IRA włączyła się w i tak już trwający konflikt.
Media chętnie wychwytują informacje o kolejnych zamachach bombowych. Często zapominają jednak, że za atakami terrorystycznymi nie stoi tylko IRA. Przemoc jest dziełem obu stron konfliktu. Ekstremistyczne ugrupowania protestanckie szybko przeszły od zakłócania demonstracji ruchu praw człowieka do fizycznych prowokacji i zbrojnych aktów terroru. Za przelaną krew w Ulsterze współodpowiedzialność z IRA ponoszą zarówno protestanckie Komando Czerwonej Ręki, Stowarzyszenie Obrony Ulsteru (UDA), Ochotnicze Siły Ulsteru (UVF) jak i wiele innych bojówek paramilitarnych skupionych wokół pastora Paisleya. Władze brytyjskie na postępującą falę przemocy z obu stron zareagowały rozpoczęciem działań jedynie przeciwko IRA. W sierpniu 1971 r. podjęto decyzję o przeprowadzeniu masowych aresztowań wśród ludności katolickiej w celu internowania członków i sympatyków IRA.
Zdarzały się wprawdzie przypadki aresztowania protestanckich ekstremistów, jednak było ich zawsze kilkanaście razy mniej niż więzionych republikanów. Polityka internowania nie tylko nie wpłynęła na zmniejszenie napięcia, lecz znacznie je zaostrzyła, przekształcając oddziały brytyjskie w armię okupacyjną.Rząd brytyjski z jednej strony demonstrował dążenie do pokojowych rozstrzygnięć, a z drugiej prowadził politykę rozwiązań militarnych. Działania armii brytyjskiej miały przywrócić porządek i bezpieczeństwo w Irlandii Północnej. Po brutalnych atakach na dzielnice katolickie, zamieszkująca je ludność szybko utraciła wiarę w bezstronność armii.Rosnąca fala antykatolickich represji i stronniczość wymiaru sprawiedliwości zwiększała tylko stosowanie terroru przez IRA. Rezultatem była rosnąca liczba ofiar wśród ludności cywilnej. Zwiększał się również zasięg terytorialny akcji terrorystycznych, a zamachy bombowe zaczęły mieć miejsce również w Republice Irlandzkiej i angielskich miastach.
Desperackie i bezsensowne akty terroru były dziełem ludzi po obu stronach barykady. Kampania przemocy wpływała tylko na wzrost napięcia w prowincji i na rozbudzenie nacjonalistycznych i radykalnych postaw obu społeczności VII.Rząd brytyjski prowadził politykę opartą na wzmaganiu akcji wojskowych i wciąż wierzył w rozstrzygnięcie militarne. Pełną kompromitacją tej pozbawione wyobraźni polityki stały się kolejne tragiczne wydarzenia w Derry. Wydarzenia, które rozegrały się tam 30 stycznia 1972 r. przeszły do historii ulsterskiego konfliktu pod nazwą "Krwawej Niedzieli". Od salw brytyjskich spadochroniarzy zginęło wówczas 13 ludzi. Pogrzeb ofiar stał się potężną manifestacją polityczną, a wzburzona reakcja międzynarodowej opinii publicznej zmusiły Londyn do podjęcia bardziej zdecydowanych kroków w celu zapewnienia bezpieczeństwa w Irlandii Północnej.
W marcu 1972 r. rząd brytyjski zawiesił prace parlamentu Północnoirlandzkiego i wprowadził w Ulsterze rządy bezpośrednie (direct rule). Zawieszenie autonomii Irlandii Północnej i przejęcie bezpośredniego zarządzania z Londynu miało być rozwiązaniem tymczasowym, pozwalającym uniknąć chwilowych, zdaniem Brytyjczyków, niepokojów w prowincji. Rządy bezpośrednie jednak nie zapewniły natychmiastowej poprawy. Decyzja o czasowym tylko zawieszeniu niesprawdzających się przez kilka dziesięcioleci struktur politycznych nie rokowała raczej nadziei na lepsze. Przez lata próbowano więc znaleźć sposób na rozwiązanie tego problemu.
Politycy brali jednak pod uwagę jedynie powrót do sytuacji sprzed wybuchu konfliktu, przy jednoczesnym niedokonywaniu zmian charakteru rządów. Oznaczało to w rzeczywistości utrzymanie władzy unionistów w prowincji z nieznacznymi ustępstwami na rzecz katolickiej ludności.Dążenia katolików do współuczestniczenia w zarządzaniu prowincją były skazane na niepowodzenia za sprawą rosnących wpływów prawicowych ugrupowań protestanckich. Każde posunięcie władz mające na celu poprawę sytuacji w prowincji było skutecznie torpedowane przez działalność protestanckiej ekstremy. Wydawało się, ze nie ma nadziei na pojednanie między dwiema społecznościami.
Winę ponosili nie tylko terroryści po obu stronach, ponieważ legalnie działające partie również były niechętne kompromisowi. VIII.Od lat osiemdziesiątych sytuacja w Irlandii Północnej zaczęła zmierzać w kierunku normalizacji poprzez podjęcie pierwszych kroków mających na celu przywrócenie pokoju w Irlandii Północnej oraz możliwość przywrócenia jakiejś formy samorządu w Ulsterze.W ciągu wielu miesięcy 1985 r. toczyły się poufne rozmowy na temat zawarcia porozumienia między Wielką Brytanią a Republiką Irlandzką w celu zacieśnienia współpracy dla znalezienia skutecznego rozwiązania problemu ulsterskiego.
15 listopada na zamku Hillsborough podpisano tekst układu angielsko-irlandzkiego. Porozumienie zagwarantowało niezmienność statusu Irlandii Północnej jako części Zjednoczonego Królestwa, a jednocześnie dawało możliwość zjednoczenia Irlandii jeśli w przyszłości większość z Północy wyraziłaby taką wolę. Układ dawał również Republice możliwość głosu w sprawach dotyczących Irlandii Północnej. Porozumienie spotkało się z ostrą krytyką zarówno ze strony unionistów jak i republikanów. Podważyło to jego znaczenie. Od początku lat dziewięćdziesiątych czyniono wysiłki, by biorąc pod uwagę stanowisko wszystkich głównych partii, doprowadzić do porozumienia w trakcie rozmów z udziałem ich przedstawicieli.
Mimo dużych trudności, głownie wynikających z ostrego sprzeciwu unionistów, którzy nie chcieli rozmawiać z przedstawicielami katolików, kampania na rzecz pokojowego rozwiązania konfliktu zaczęła przynosić rezultaty.Kierownictwo Sinn Fin (partii uważanej za polityczne skrzydło IRA), za silną namową stojącego na jej czele Gerry'ego Adamsa, zrezygnowała ze starej tradycji bojkotowania posiedzeń brytyjskiej Izby Gmin i zapragnęła osobiście włączyć się w proces pokojowy. Adams po raz pierwszy potępił te zamach IRA, w których ginęli przypadkowi ludzie i zaproponował, by w zamian za zawieszenie broni przez IRA doszło do rozmów przedstawicieli rządu brytyjskiego i jego partii. W 1990 r. Sekretarz Stanu do Spraw Irlandii Północnej, Peter Brooke, zadeklarował, że Wielka Brytania "nie ma strategicznych ani ekonomicznych interesów w Irlandii Północnej".
Od tej pory próbowano doprowadzić do konsensusu między partiami. Zakładano trzy płaszczyzny prowadzenia rozmów: porozumienie między północnoirlandzkimi partiami konstytucyjnymi, negocjacje między rządem Republiki a tymi partiami (stosunki Dublin-Belfast), oraz rozmowy między rządem irlandzkim i brytyjskim (na linii Dublin-Londyn).15 grudnia 1993 r. premierzy Irlandii i Wielkiej Brytanii, Albert Reynolds i John Mayor, podpisali Wspólną Deklarację (tzw. Deklaracja z Downing Street), w której potwierdzono deklarację Petera Brooke'a z 1990 r. Stwierdzono również, że tylko sami Irlandczycy mogą egzekwować swe prawo do samostanowieniai od woli większości będzie zależeć czy północna część wyspy pozostanie w ramach Zjednoczonego Królestwa albo czy stanie się częścią zjednoczonej Irlandii. Rząd brytyjski przyznał potrzebę pełnego respektowania praw i tożsamości obu tradycji w Irlandii.
Zasady dialogu irlandzko-brytyjskiego zostały jasno określone: podjęcie rozmów w zamian za odrzucenie przemocy. W sierpniu 1994 r. IRA ogłosiła zawieszenie broni na czas nieokreślony. Po raz pierwszy w swej historii IRA postanowiła dla osiągnięcia swego celu (zjednoczenie Irlandii) spróbować metod politycznych. Należało teraz nakłonić protestantów do zawieszenia ognia i przekonać ich, że strategia pokojowa jest skuteczniejsza niż zamachy i skrytobójcze morderstwa. Najbardziej nieprzejednani przeciwnicy procesu pokojowego nie złożyli jednak broni. W lutym 1996 r. IRA zapowiedziała koniec zawieszenia broni i na nowo podjęła akcje zbrojne, a ekstremiści protestanccy wciąż uderzali w zupełnie przypadkowych katolików.Kampania przemocy nie przeszkodziła jednak tym razem w rozpoczęciu dawno zapowiadanych rozmów międzypartyjnych. W dyskusji wzięło udział wiele partii o bardzo różnych poglądach i stanowiskach wobec konfliktu.
W gronie debatujących znalazły się zarówno partie umiarkowane, np. SDLP (Socjaldemokratyczna Partia Pracy) Johna Hume'a, jak i największa partia ulsterskich lojalistów UUP (Ulsterska Partia Unionistyczna) Davida Trimble'a i skrajnie antykatolickie DUP (Demokratyczna Partia Unionistyczna) pastora Paisleya. Gdy w lipcu 1997 r. IRA ponownie ogłosiła przerwanie działań zbrojnych umożliwiono również Sinn Fin przyłączenie się do rozmów. Od tej pory Sinn Fin stała się pełnoprawnym partnerem w procesie pokojowym i zaczęła odgrywać w nim dominującą rolę. Rozpoczęły się trudne rozmowy, w których udział wzięli republikanie i lojaliści, rząd brytyjski i irlandzki, oraz zagraniczni mediatorzy (amerykański senator George Mitchell, fiński premier Harri Holkeri oraz były kanadyjski generał, John de Chastelaine).
Wreszcie 10 kwietnia 1998 r. doprowadzono do podpisania porozumienia pokojowego, które sygnowali przedstawiciele wszystkich głównych partii oraz obu rządów. Układ był wynikiem kompromisu i ustępstw ze wszystkich stron: republikanie pogodzili się, że Ulster pozostanie częścią Zjednoczonego Królestwa, zyskali za to proporcjonalny udział w nowo powstałych instytucjach i władzach, Republika Irlandzka uzyskała wpływ na decyzje dotyczące Irlandii Północnej za cenę wykreślenia ze swej konstytucji roszczeń do panowania nad całą wyspą, rząd brytyjski zgodził się natomiast na utworzenie ogólnoirlandzkich instytucji, proporcjonalne wybory do lokalnego parlamentu i wyłonienie reprezentacyjnego rządu złożonego z przedstawicieli głównych partii w Ulsterze.
Po przyjęciu porozumienia w osobnych referendach w Republice i Irlandii Północnej odbyły się wybory do zgromadzenia autonomicznego. Wygrała partia Trimble'a, socjaldemokraci zajęli drugie, a Sinn Fin trzecie miejsce. Powstało forum dyskusji i podejmowania decyzji dotyczących Irlandii Północnych, jedynie polityka zagraniczna i obronna pozostała w gestii rządu centralnego w Londynie. Mieszkańcy Irlandii Północnej wreszcie mogli rządzić się sami i to na nowych, bardziej demokratycznych warunkach.Euforia nie trwała jednak długo. Niewielkie grupy radykałów po obu stronach próbowały storpedować porozumienie. Prowincję znów zalała fala bezsensownej przemocy i wzrosło napięcie między protestantami, siłami bezpieczeństwa i katolikami. Do tego dokonał się rozłam wśród lojalistów: skrajni protestanci pod wodzą Paisleya zdecydowanie odrzucili porozumienie, podzieliła się również największa partia unionistyczna - UUP.
Przewidziane w porozumieniu pokojowym utworzenie północnoirlandzkiego rządu okazało się niemożliwe za sprawą sprzeciwu unionistów. Protestanci odmówili wpuszczenia do rządu przedstawicieli Sinn Fin. Argumentowali, że najpierw terroryści z IRA powinni złożyć broń. Po wielotygodniowych negocjacjach unioniści zgodzili się jednak na utworzenie rządu z udziałem Sinn Fin, a przywódcy IRA wydali oświadczenie, w którym zapowiedzieli gotowość do likwidacji swoich arsenałów broni. IX.Porozumienie pokojowe i utworzenie rządu z udziałem katolików i protestantów miało wymiar historyczny i było znaczącym krokiem na rzecz pojednania i pokoju w Irlandii Północnej. Przyszłość pokaże, czy nie jest to tylko pojednanie pozorne i czy nie rozbije się ono o jakieś nowe trudności.Wszystko wskazywało na to, że tak właśnie się stanie. W lutym 2000 r. Londyn zawiesił autonomię Irlandii Północnej po 72 dniach działania wspólnych instytucji (rządu i parlamentu północnoirlandzkiego) ze względu na impas w sprawie rozbrojenia IRA.
W maju IRA dała jednak do zrozumienia, że kampania terroru została definitywnie zakończona i na dowód jej pokojowych zamiarów zgodziła się na kontrolę swego rozbrojenia. W kilka dni po tej deklaracji media ogłosiły likwidację baz policji i wojska górujących nad katolickimi dzielnicami północnoirlandzkich miast. Kolejna szansa, kolejne nadzieje.
Mieszkańcy Irlandii Północnej są już zmęczeni trwającym od ponad trzydziestu lat konfliktem. Większość opowiada się za pokojem i oburza się na groźby ekstremistów, którzy próbują obalić porozumienie. Po każdej stronie pozostała garstka tych, dla których porozumienie między katolikami i protestantami jest zdradą ich "jedynie słusznej sprawy". Czas pokaże, czy okres tradycyjnych letnich marszów lojalistów nie będzie dla nich okazją do kolejnej prowokacji. Ważne jest również, by zasiadający we wspólnym rządzie katolicy i protestanci potrafili ze sobą współpracować. Choć, gdyby nawet dochodziło między nimi do nieporozumień, to i tak lepiej, że będą ścierać się na forum parlamentu a nie na ulicach.
W historii północnoirlandzkiego konfliktu i związanego z nim procesu pokojowego wiele już było przełomowych momentów i wiele razy świat z nadzieją witał kolejne porozumienia, zawieszenia broni i deklaracje o pojednaniu.Wierzę, że pewnego dnia pokój na stałe zagości w Ulsterze. Należy jednak pamiętać, że nie spełnione jest życzenie wielu republikanów dotyczące zjednoczenia wyspy. Dopóki będzie istnieć społeczność silnie akcentująca swe związki z Koroną oraz społeczność, która marzy o zjednoczonej ojczyźnie, trudno jest mówić o pełnym i satysfakcjonującym wszystkich porozumieniu.Wierzę również, że pewnego dnia Szmaragdowa Wyspa stanie się jednością, i że będzie to kraj, który pojedna katolików i protestantów. Aby tak się stało, katolicy i protestanci muszą najpierw nauczyć się zgodnie żyć w Irlandii Północnej.