Czy ją kochasz? Pasowałoby odpowiedzieć 'kocham szczerze!', jednak obawiam się, że takie słowa odnośnie szkoły zalatywałyby wkrętem na kilometr. Przechodząc korytarzem, zwłaszcza rano, widok ucznia tryskającego energią i szczęściem jest tak częsty jak przelot komety Halleya nad Ziemią. Zamiast tego mija się tłumy ludzi z podkrążonymi oczami, bo do 4.00 nad ranem doczytywali "Potop", bądź wkuwali się na pamięć o eozynofilach, diapedezie i cyklu Krebsa, nie rozumiejąc wprawdzie co to tak naprawdę na język polski jest, ale chodzi przecież tylko o to, żeby wrytą na pamięć regułkę słowo po słowie napisać dnia następnego na kartkówce. A pani pochwali: że mądre dzieci, że się uczą, że wyrosną na ludzi. Byłoby fajnie.. Jednak szara rzeczywistość pokazuje, że 'choćbyś ręce poranił, bosman zawsze cię zgani'. I jak tu nie kochać naszych szanownych nauczycieli? Zwłaszcza kiedy fundują nam te sekundy milczenia, gdy przesuwając wzrok z góry na dół po dzienniku, zastanawiają się 'kto, by tu może nam dzisiaj przypomniał ostatnią lekcje'. Ta cisza.. napięcie.. i trzydzieści na trzydzieści wstrzymanych oddechów - to musi być szkoła. Jednak uczucie ulgi, że dziś to jeszcze nie ja - bezcenne.
Każdy jednak z nas był kiedyś uczniem. Wiadomo, że nie zawsze jest chęć i okoliczności sprzyjające nauczeniu się na sprawdzian. Wtedy to do akcji wkraczają tzw. negocjatorzy, którzy pertraktując z belfrem podejmują ryzyko ściągnięcia na siebie jego gniewu, byle tylko przełożyć klasówkę. A cały ten mechanizm opiera się na zasadzie, że: 'dobry wkręt nie jest zły', czyli inwencja twórcza mile widziana. Życie jednak już nie raz pokazało, że ogarnięcie tematu nawet na następny termin bywa czasami niemożliwym, bo a to babcia zachorowała, a to ręka bolała, a to najzwyczajniej w świecie się nie chciało. Tutaj kreatywność i koncepty uczniowskie bywają naprawdę oryginalne. Jakkolwiek chyba lepiej będzie ich na tą chwilę nie zdradzać. Po co burzyć święte przekonanie każdego nauczyciela, że na jego lekcji nie da się ściągać...
Pomimo wielu niedoskonałości szkoły, stresu jaki często jej towarzyszy, niesprawiedliwości, której z zaciśniętymi zębami trzeba czasem stawić czoła, jest ona potrzebna. Chciałoby się wprawdzie czasami zamienić czas trwania lekcji na czas trwania przerwy, tylko czy docenilibyśmy taką przedłużoną przerwę tak samo jak normalną? To prawda - nie zawsze jest łatwo i różowo, ale szkoła to nie tylko lekcje i niezapowiedziane kartkówki. Ona uczy stawiania pierwszych kroków dorosłego życia, to tu poznajemy różnych ludzi, czasami takich, którzy wpadają do naszego życia na chwilę, a czasami takich, którzy zostają w nim już na zawsze... To w szkole najłatwiej wypatrzeć tego przystojniaka z II mg i w końcu to dzięki niej dowiadujemy się o niesamowitej historii naszego kraju, o regule śruby prawoskrętnej, której sama nazwa zachęca już do tego, by ją przyswoić i wielu innych, czasami nudnych, czasami ciekawych rzeczach.
Znając jednak życie w poniedziałek i tak co drugą osobę szlag będzie trafiał, ze poniedziałek jest poniedziałkiem, a do piątku jeszcze tak daleko...
kasiuha