W dzisiejszych czasach coraz rzadziej spotyka się ludzi, którzy chcą pomagać innym bezinteresownie. Każdy myśli tylko o sobie i o swoich problemach. Jednak są nieliczni, których można porównać do mitologicznego Prometeusza. Uważam, że jedną z takich osób jest Matka Teresa z Kalkuty.
Urodziła się 26 sierpnia 1910r. w Skopje, w Albanii. W jej domu zawsze panowała religijna atmosfera. W wieku 12 lat odczula w swym sercu głos Boga, wzywający do poświęcenia na Jego wyłączną służbę. Z tego powodu wstąpiła do Zgromadzenia Loretańskiego. Po pięciu latach przełożeni wysłali ją do Indii, na dalszą naukę. W 1937r. złożyła na całe życie zakonne śluby: posłuszeństwa, ubóstwa i czystości. W latach powojennych Indie stały się miejscem nędzy i głodu. Matka Teresa zorganizowała dla potrzebujących pomoc materialną i duchową, narażając swoje życie. W 1948r.opuściła zaciszny klasztor i znałazła się wśród biedaków, umierających wprost na ulicy. Była bardzo wrażliwą osobą, przerażał ją ogrom nędzy, jaką spotykała na ulicach Kalkuty. Nikt nie miał tam "pasterza", ani nikogo, kto mógłby nieść odrobinę nadziei. Tak więc za zgodą przełożonych opuściła mury klasztoru, zamieniła zakonny habit na proste wełniane sari i zamieszkała wśród tych, którym miała służyć do końca swego życia. 07.10.1959r. otrzymała zgodę na założenie specjalnego Zgromadzenia (Kongregacja Misjonarek Miłości), które później w 1965r. uzyskało pozycję zgromadzenia na prawie papieskim. W 1952r. Matka założyła pierwszy dom opieki. Dzięki niej powstało także 50 innych domów w Iniach i niektórych krajach. W latach 50-tych rozpoczęła pomoc dla ofiar trądu. Matka Teresa zmarła na skutek choroby serca, 5 września 1997r. mając 87 lat w Kalkucie. Otrzymała wiele nagród, m.in.: pokojową Nagrodę Jana XXIII, pokojową Nagrodę Nobla, Klejnot Indii.
Matka Teresa była niezwykłą osobą.
Tylko nielicznym udaje się osiągnąć w życiu tak wiele. Jednak nie robiła nic na swoją korzyść. Poświęcała siebie, czas i pracę dla ludzi chorych, potrzebujących i zagubionych. Wspierała ich nie tylko materialnie, ale i duchowo. Dawała im nadzieję i sens życia. Umiała zniżyć się do poziomu innych ludzi i pomóc im. Miała w sobie dużo empatii, radości, ciepła, dobroci, wyrozumiałości i wytrwałości. Prometeusz także miłował i kochał ludzi. Pomagał im bezinteresownie. Zarówno Matce Teresie i Prometeuszowi radość sprawiało szczęście i uśmiech na twarzy innych. Dlatego uważam, że Matkę Teresę można nazwać dzisiejszym Prometeuszem.