Po ukończeniu gimnazjum postanowiłem uczyć się dalej w szkole średniej. Przystąpiłem do egzaminu wstępnego do wybranej szkoły. Razem z kolegami oczekuję na ogłoszenie wyników sprawdzianu. Cała ta sytuacja robiła na mnie ogromne wrażenie. Czułem jakby czas zatrzymał się a wokół mnie nic nie istniało. Słyszałem jak kołacze mi serce i zaczynał boleć żołądek. Mimo to starałem się trwać w spokoju. Mijały minuty, kwadranse a ja wraz z kolegami w napięciu czekałem na ogłoszeniu wyników. Co chwila przez głowę przelatywały mi różne myśli, czy zdałem i czy będę uczniem tej szkoły. Im dłużej czekałem tym wyraźniej zaczynałem się denerwować, którego nie udało mi się ukryć nawet przed kolegami.Gdy tak trwałem w tym napięciu w pewnej chwili ze sekretariatu wyszła pani, która była dyrektorem tej szkoły trzymała w rękach kartkę i powiesiła ja na tablicy informacyjnej. Była to lista z wynikami egzaminu. Najpierw rozległ się szmer, a potem zrobiło się cicho jak makiem zasiał a po chwili słyszałem głośne okrzyki radości kolegów. Natomiast ja nie mogłem zdobyć się na to żeby podejść do listy z wynikam na samą myśl podskoczyła mi adrenalina. W końcu podeszłem i odszukałem swoje nazwisko i z niedowierzaniem już spokojnie przeczytałem, że jestem uczniem szkoły średniej a mój wynik egzaminu jest pozytywny. Serce podskoczyło mi do gardła, czułem jak twarz mi promienieje, na przemian robi mi się gorąco i zimno, a mój głos nagle uwiązł mi w gardle. Po chwili przyszło odprężenie, udało mi się wydobyć z siebie głos i z całej siły krzyknąłem hura! Czułem się jak mały chłopczyk, który na swoje urodziny dostał wymarzoną zabawkę. Zacząłem się oswajać ze swoją radością i poczułem się tak, jakby ktoś do ramion przypiął mi skrzydła.
Byłem z siebie zadowolony (niestety jestem tylko średnim uczniem) z największym trudem, udało mi się opanować ogromne wzruszenie. Chciałem jak najszybciej znaleźć się w domu i podzielić się tą radością z moimi rodzicami.