Alek to dziewiętnastoletni chłopak, mieszkaniec Warszawy, jeden z głównych bohaterów powieści Aleksandra Kamińskiego "Kamienie na szaniec". Mieszkał na Żoliborzu razem z rodzicami i siostrą Marylą. Jego ojciec był kierownikiem fabryki, a matka najprawdopodobniej zajmowała się domem.
Miał niebieskie oczy i płową czuprynę. Z powodu wysokiego wzrostu koledzy przezywali o "Glizda". Na jego twarzy zawsze widniał uśmiech. Mówił szybko, wymachiwał rękoma i przy byle okazji wpadał w zachwyt. Cechowało go zamiłowanie do sportu. O jego narciarskim zainteresowaniu autor napisał: "był najlepszym narciarzem zespołu. Narciarzem narwanym, narciarzem niepokojącym rodziców i Zeusa, narciarzem, którego nigdy nie zadowalały łagodne stoki i uczęszczane tory."
Alek ukończył jedną z najlepszych warszawskich szkół - Gimnazjum im. Stefana Batorego. Był dobrym uczniem, jednak szkoła nie była dla niego najważniejsza. Największą radość i satysfakcję sprawiała mu przynależność do drużyny harcerskiej "Buków". Było to środowisko młodzieży harcerskiej, które umiało stworzyć atmosferę i warunki, w jakich młodzi czuli się dobrze i pragnęli kształcić swoje charaktery. Dzięki drużynie Alek wyrabiał w sobie takie cechy jak opanowanie i skupienie np. podczas akcji dywersyjnych. Nie wpadał już tak łatwo w panikę.
Wokół Alka zawsze gromadziła się rzesza kolegów. Był urodzonym przywódcą. Chłopiec dobrze odnajdywał się w akcjach Małego Sabotażu. Wyróżniała go wyjątkowa szczerość, bezpośredniość i uczynność. Każdego nowo poznanego człowieka traktował przychylnie. Mimo wielu dokonań Alek był bardzo skromny. Nie lubił mówić o swoich uczynkach. Chłopak wciąż był zabiegany. Zajęty obowiązkami i pomaganiem innym. Całe życie gdzieś się spieszył.
Kiedy znalazł się na łożu śmierci nie smucił się. Wypowiedział takie słowa: "(...) jednym z powodów mego zadowolenia jest to, że wreszcie ja sam cierpię. Dotąd cierpieli inni, tyle ludzi (...) to, że mnie dotąd omijało było nieznośne." Alek zmarł 30 marca 1943 roku w wyniku odniesionej rany podczas akcji pod Arsenałem. Jako pierwszy z "Buków" został odznaczony krzyżem Virtuti Militari.
Uważam, że Aleksy Dawidowski powinien być wzorem do naśladowania dla każdego człowieka. Bardzo chciałabym mieć takiego przyjaciela jak Alek. W trudnych sytuacjach zawsze mogłabym liczyć na jego pomoc.