Długa przerwa... To pora, na którą czekają wszyscy uczniowie z Publicznego Gimnazjum nr 4 w Warszawie. W tym roku w województwie Mazowieckim mająca zacząć się niesamowicie wcześnie. Już po tygodniu nauki zaczęto rozprawiać o prawdopodobnym miejscu wyjazdu. Nie ma i nie było, jak okiem sięgnąć osoby, dla której wymarzonym finiszem semestru nie byłaby dwutygodniowa wolność i zakosztowanie odrobiny swobody. Te kilkanaście dni odpoczynku po stresujących pięciu miesiącach ?Syzyfowych Prac? stały się błogosławieństwem dla tych młodszych jak i tych starszych wiekiem i oraz doświadczeniem uczniów.
To właśnie podczas długiej przerwy miałam najwięcej okazji do zaobserwowania interesującego życia ludzi ze szkolnego korytarza, tym razem widzianych zupełnie z innej perspektywy. Jak się okazało zachowanie niektórych uczniów różni się diametralnie w murach szkoły i poza nimi. Ciekawą przygodą okazało się obserwowanie niektórych z nich, wybranych poprzez surową selekcję, aby ukazać różnorodność preferowanych przezeń typów spędzania wolnego czasu.
Pierwszy tydzień Ferii. Los nie próbował przeszkadzać mi w moim postanowieniu obserwowania a wręcz śledzenia potencjalnych zabawowiczów, nudziarzy a także inteligentów, mimo przerwy doskonalących swoją wiedzę.
Pierwsza pokazała się Kasia. Szara, przeciętna dziewczyna raczej bez cech szczególnych. Zawsze tylko nurtowało mnie skąd bierze się u niej tyle niewymuszonej gracji i delikatności ruchów.
Jej sposób poruszania można by porównać wręcz z frunięciem, żaden z jej kroków nie wydawał ani jednego dźwięku, zdradzającego, że dziewczyna porusza się na przód. Jednak nawet to nie przeszkodziło mi w obserwacjach. Szłyśmy dalej zaśnieżonym, świątecznie przyozdobionym Nowym Światem. Odbijając się we framugach luksusowych sklepów, brnąc w srebrzystym śniegu ujrzałam całkiem inne oblicze Kasi.
Szła teraz zaróżowiona i uśmiechnięta, wyglądająca niczym Królewna Śnieżka. Tak, z tym uśmiechem na twarzy wyglądała naprawdę zjawiskowo. Przyciągając ogrom spojrzeń dotarła do gmachu Teatru Wielkiego. To wzbudziło jeszcze bardziej moją czujność. Czyżby występowała? A może tylko idzie obejrzeć spektakl? Moje spekulacje okazały się być tylko niezbyt trafnymi domysłami. Dziewczyna szła dalej. Jej kolorowa torba dyndała wesoło w rytm jej ruchów. Pomyślałam:
Dziewczyna ma dryg! I w tym momencie z czymś mocno się zderzyłam. To była Ona. Już zaczęłam szykować sobie alibi, co do mojej pogoni za nią, wtedy uśmiechnęła się do mnie promiennie ukazując wszystkie zęby bielutkie jak perełki. Musiałam przyznać w duchu, że nie takiej reakcji się spodziewałam. Postanowiłam jednak nie pokazywać swojego zdumienia oraz zażenowania. Jej perlisty śmiech rozbrzmiewał jeszcze długo wśród nocnej zamieci. Stałam tak i patrzyłam z otwartą buzią na kogoś, kogo dotychczas miałam za niezbyt przyjaznego. Moje rozmyślania przerwał mi Jej delikatny prawie szepczący głos:
- Cześć. Chyba nigdy nie rozmawiałyśmy prawda? Ale znam Cię z widzenia z Gimnazjum, chyba się nie mylę?
- Chodzisz do równoległej klasy? - Widząc moją skonsternowaną minę, dodała jeszcze.
-Taaak? - Zdołałam wydukać, pomimo guli narastającej w gardle.
-Wiesz, idę właśnie na balet. - Powiedziała. Ja za to stałam z buzią rozwartą już teraz na oścież. Musiałam przyznać, że nie mogła mnie bardziej zaskoczyć.
- To, dlatego jest w tobie tyle gracji!!
Wyrwało mi się mimowolnie.
-Hahaha. ? Roześmiała się Kaśka. ?
Ty też możesz spróbować, to naprawdę nic trudnego. I myślę, że to jest właśnie coś dla Ciebie. -Powiedziała uśmiechając się promieniście i nie czekając na odpowiedz pociągnęła mnie w stronę ogromnych mosiężnych drzwi. Już po kilku minutach oczekiwań wyszła na korytarz po raz kolejny zupełnie odmieniona. Teraz stała przede mną w różowym trykocie, tego samego koloru paczce oraz pointach.
-Ta dziewczyna wzbudza we mnie tyle skrajnych emocji, co nikt inny do tej pory. - Pomyślałam, ale już nie ze wstydem, nowe odkrycie było wręcz ekscytujące. Ta dziewczyna miała w sobie coś, co nie pozwalało przejść obok niej obojętnym krokiem.
Powędrowałam, więc za nią dalej nie mogąc oderwać wzroku. Moim oczom ukazała się ogromna sala pełna luster, w której wzdłuż każdej ze ścian ciągnął się rząd drążków. Rozpoczęły się zajęcia. Zgodnie z przypuszczeniami Miśki (poprosiła mnie, aby właśnie tak się do niej zwracać). Pokochałam ten taniec od pierwszego wejrzenia, może, dlatego, że w wykonaniu Kasi wyglądał pięknie niczym preludium deszczowe.?
Długo jeszcze wspominałam to jednorazowe spotkanie z moją przyszłą przyjaciółką, wprowadzającą mnie w tajniki największej przyjemności, jaką jestem w stanie czerpać z życia i dzięki której odnalazłam się w tym zwariowanym świecie. Ta "przeciętna, szara myszka" nauczyła mnie jak korzystać z tego, co dał mi los, dała też niesamowitą nauczkę i lekcję życia. Długa przerwa okazała sie nie tylko czasem nudy oraz samotnego przesiadywania przed ekranem telewizora (komputera). Stała się czymś znacznie ważniejszym. Dała mi czas na mimowolne odnalezienie swojego powołania i zrozumienia samej siebie. Więc Ferie wbrew pozorom nie są czasem straconym czy zapomnianym. Dają szansę na chwilę oderwania się od szarej uczniowskiej rzeczywistości.
Moje postanowienie obserwacji kilku osób legły w gruzach, cały wolny czas zajęła Miśka. Rozszyfrowanie jej zaabsorbowało mnie całkowicie. Okazała się, nie tylko niezwykle piękną, utalentowaną, ale także nieprzeciętnie inteligentną młodą osobą.
Ostatni dzień Ferii: wynurzam się z objęć Morfeusza. Wychodzę jeszcze nie do końca świadoma, co się ze mną dzieje..., Obracam się i... No tak młodzież wraca do szkoły. Wszyscy kierują sie gdzieś w kierunku szatni i klas lekcyjnych.
Przez kolejne dziesięć minut w szkole panuje ogromny gwar. Nie ma się, czemu dziwić na przywitanie ze wszystkimi zostało już tylko niespełna dziesięć minut. I dzwonek..., Czas wrócić do szarej rzeczywistości. Przed nami kolejne miesiące siedzenia w nudnych klasach oraz pilnego wytężania umysłu, a potem... Kolejna przerwa!