Według mnie Ebenezer Scrooge - główny bohater "Opowieści wigilijnej" Karola Dickensa nie był złym człowiekiem, chociaż samym wyglądem zewnętrznym wzbudzał strach w mieszkańcach Londynu, gdzie mieszkał i pracował. Nie przejmował się losem innych ludzi ale w głębi duszy pewnie czuł się samotny i nieszczęśliwy.
Ebenezer nie miał lekkiego życia. W dzieciństwie został odrzucony przez ojca, a jedyną, bliską mu i życzliwą osobą była siostra - Fan. Miała ona dobre serce i w trudnych chwilach, zawsze go pocieszała. Niestety nie trwało to długo, gdyż przedwcześnie zmarła zostawiając jednocześnie swego syna, Freda, siostrzeńca Scrooge'a. Przeżycia z dzieciństwa uczyniły z Ebenezera człowieka pracowitego i konsekwentnego w dążeniu do celu. Został kupcem i jednocześnie właścicielem kantoru, który założył i prowadził wraz ze swym wspólnikiem - Jakubem Marley'em. Po śmierci przyjaciela mógł liczyć tylko na siebie. W końcu stał się bardzo bogatym ale samotnym starcem. Był chudy, wysoki, lekko zgarbiony. Miał ostre rysy twarzy, długi nos, a na policzkach widoczne głębokie bruzdy. Wąskie, zaciśnięte wargi miały siny odcień. Rzadko na nich gościł uśmiech. Nie lubił przebywać w towarzystwie innych, a szczególnie młodych i zadowolonych z życia ludzi. "Twardy był i ostry jak krzemień, z którego żadna stal nie zdołałaby wykrzesać ani jednej iskierki szlachetnego ognia, skryty, zamknięty w sobie i samotny jak kołek". Dopiero wydarzenie, które miało miejsce podczas wigilijnego wieczoru całkowicie zmieniło jego życie.
Święta Bożego Narodzenia Scrooge zamierzał spędzić tak, jak to czynił już od wielu lat - siedząc w swoim kantorze i pogrążając się w ponurych myślach. W opustoszałym pomieszczeniu pojawił się duch zmarłego wspólnika, Marleya, aby w siódmą rocznicę śmierci udzielić Ebenezerowi przestrogi. Marley przekonywał go, że "miast interesom powinien był życie całe poświęcić ludzkości". Były wspólnik również uprzedził dawnego przyjaciela, że odwiedzą go trzy zjawy, i być może dzięki temu uniknie po śmierci męczarni. Pierwszy był Duch Wigilijnej Przeszłości. Następnie zjawił się Duch Tegorocznych Świąt. Trzeci-Duch Przyszłych Wigilii. Dzięki odwiedzinom duchów bohater przeżył wielką przemianę. Stopniowo Scrooge uświadamiał sobie, że to, co robi i jak postępuje jest niewłaściwe. Zrozumiał ile zła uczynił innym. Świat w jego oczach nabrał blasku. Scrooge po pamiętnej nocy wigilijnej wesoły i rześki wyskoczył z łóżka wykrzykując: "Jestem szczęśliwy niczym anioł niebieski. Wesołych świąt życzę wszystkim ludziom na ziemi! Pomyślnego Nowego Roku życzę całemu światu!" Ofiarował olbrzymią część swojego majątku na potrzeby ubogich. Nawiązał serdeczne stosunki z rodziną swego siostrzeńca, Freda. Z człowieka oschłego i opryskliwego zamienił się w serdecznego, hojnego i dobrodusznego oraz współczującego staruszka. Był towarzyski, rozważny i szczęśliwy z tego, co posiada.
Wydaje mi się, że często oceniamy ludzi nie znając przyczyn ich postępowania. Uważam, że to właśnie brak miłości w dzieciństwie uczynił Scrooge'a człowiekiem bezwzględnym. W głębi duszy był on samotny, a jego zachowanie wyrażało wołanie o pomoc. Dopiero magia Świąt Bożego Narodzenia spowodowała duchową przemianę. Zrozumiał, że dawać dobro znaczy otrzymywać je w zwielokrotnionej postaci. Tylko tak postępując można być szczęśliwym.