Akropol, to wzgórze w centrum Aten, na którym znajdują się świątynie najważniejszych bogów starożytnej Grecji. Bogowie pochodzą z greckiej mitologii, która, wraz z biblią, stanowiła podwaliny do powstania współczesnej kultury europejskiej. Nic więc dziwnego, że zachwyca on wielu, w wielu wzbudza refleksję. Zarówno dziś, jak i w przeszłości. Znalazł się tam również Zbigniew Herbert, a swoje obserwacje i refleksje opisał w eseju Akropol, wydanym w zbiorze podobnych utworów, pt. Labirynt nad morzem. Co takiego właściwie chciał nam przekazać i do jakich doszedł wniosków?
Fragment ten, to tekst epicki, opisujący podróż narratora na Akropol. Jej początki były niezwykle trudne, bowiem w rzeczywistości Polski Ludowej niełatwo było dostać pozwolenie na wyjazd z kraju. Te pierwsze starania narrator przedstawia tak, jakby znalazł się w labiryncie urzędów, a urzędników utożsamia do cerberów, mitologicznych psów o trzech głowach. Porównani są oni również do mojr, trzymają bowiem nitkę przygody narratora, mogąc ją w każdym momencie przerwać ? tak jak mojry mogły w każdym momencie, przędąc nasz los, przerwać go. Pokazana zatem jest ich wszech władność. Narrator zadaje sobie pytanie, czy w ogóle warto przez to wszystko przechodzić, skoro można ?poprzestać na relacji innych?? Skoro ten zbiór świątyń nie może zaoferować czegoś ponad to, czym jest w rzeczywistości. Narrator stwierdza jednak jednoznacznie istnienie niewytłumaczalnej niezwykle silnej chęci fizycznego się do Akropolu zbliżenia. Podkreśla również mentalne zbliżanie się do tego magicznego dla niego miejsca. Następnie opisuje swoje dotarcie do Aten i drobne czynności, typowe dla turysty będącego pierwszy raz w obcym mieście. Zdaje sobie sprawę, że w rzeczywistości mają one na celu odwleczenie spotkania z Akropolem, być może celem zwiększenia siły doznania wypływającego z tego momentu. W końcu, w nocy, dociera jednak do wzgórza ? ale traktuje je niezwykle rzeczowo i racjonalnie, po prostu licząc kolumny. Wtedy odzywa się w nim Akropol ?dzienny?, czyli ten zapamiętany z przewodnika. Następnie opisuje kolejne budynki kompleksu. Podkreśla ich piękno i harmonię, ale zwraca również uwagę czytelnika na fakt, iż sporo z tych zabytków jest oszpeconych za sprawą człowieka i nieubłagalnego czasu. Narrator opisuje doznania związane z nocną obserwacją miasta. Ma tutaj miejsce synestezja, bowiem odbiera on bodźce wszystkimi niemal zmysłami: węchem, wzrokiem i słuchem. W ironiczny sposób odnosi się do przedstawianych w mieście utworów Sofoklesa, które wykorzystywane są do celów komercyjnych. Porównuje Akropol do rzeźby, która wzbudza w nim niezwykłe uczucia. Wtedy na myśl nasuwa się mu historyczny kontekst akropolu. Rozważając nad tym odrzuca jednoznaczność tego miejsca i przypomina sobie niechlubne fakty z jego historii. Podkreśla jego wieloznaczność. Na końcu, w ramach pointy, mówi o swoim najważniejszym przemyśleniu: cieszy się, że zdążył przed końcem swojego istnienia, a także istnienia akropolu, obejrzeć i przeżyć to niezwykłe miejsce. Jest to esej, a więc forma dająca ogromną swobodę autorowi. Widać to w osobistym charakterze wypowiedzi. Jest niezwykle subiektywny, opisuje bowiem bardzo osobiste przemyślenia i doznania autora. Styl jest różnorodny. Interpretacja opisywanego miejsca jest niezwykle swobodna. Bardzo wyraźna jest asocjacja. Jego forma jest niezwykle luźna. Połączone są różne konwencje, takie jak wspomnienie, reportaż, czy też refleksja.
Esej to forma niezwykle sprzyjająca własnym, subiektywnym, osobistym przemyśleniom i na przykładzie wyżej omówionego tekstu widać to bardzo wyraźnie. Pozwolił on bowiem autorowi wyrazić swoje własne poglądy i przemyślenia obudzone w nim podczas podróży na Akropol. Dał możność ocenienia sposobu podejścia do tak znamienitego i ważnego dla kultury zabytku. Daje też do myślenia czytelnikowi, skłania go do refleksji. Pomógł też zestawić postawę swoją, z postawą innych.