Nie było to dawno temu, wręcz przeciwnie. Historia ta działa się w XXI wieku. Po ulicy kroczył wysoki mężczyzna. Spieszył się, jak wszyscy. I tak samo jak inni nie zwrócił uwagi na siwego pana siedzącego na ławce w parku. Był to Grzegorz Góralczyk, pseudonim G.G. Staruszek trzymał na kolanach swój szkicownik i rysował. Kolejne dzieło miało szansę ujrzeć światło dzienne. Jednak zgnieciona kartka wylądowała w śmietniku obok. Staruszek obserwował przechodniów od szóstej rano, szukał natchnienia. Żadna osoba nie przyciągała jego uwagi. Wszyscy, choć tak różni, byli do siebie podobni. Identycznie zabiegani, zmartwieni, zmęczeni. I każdy taki...sztuczny. Kobiety z kilogramami pudrów i cieni na twarzach. Mężczyźni zaś z kremami na zmarszczki, bo nikt nie zechce faceta wyglądającego jak stary piernik. Grzegorz potrzebował kogoś spokojnego, opanowanego. Osoby, która nie spieszyłaby się nigdzie, z lekkim uśmiechem szła przed siebie. Niestety, nie było łatwo znaleźć kogoś takiego.
Grzesiek rysował codziennie, z tego się utrzymywał. Poza tym kochał to. Wielu ludzi miało już w swych domach jego obrazy. Posiadały one głębię, drugie dno, jakieś szczególne znaczenie. Niestety, teraz G.G spotkał się z przytłaczającym brakiem weny. "Nie mogę tu siedzieć przez kolejne sześć godzin, bo i tak żadnego natchnienia nie znajdę. Trzeba wrócić do domu. Może po drodze kogoś zauważę?"-pomyślał mężczyzna, wziął szkicownik, ołówki i ruszył do siebie.
Mijał przeróżne szyldy, stare kamienice i wiele innych budynków. I tak jak w parku wszyscy szybkim krokiem pędzili przed siebie. Staruszek westchnął tylko i szedł dalej, spokojnie i powoli. Nagle dojrzał na jednej z wystaw książkę pod tytułem "Stoik". Wszedł przez oszklone drzwi do starego budynku. Na początku w oczy rzuciły mu się wielkie regały, potem biurko i sprzedawca. Na koszulce miał napisane "Karol Nowakowski".
-W czym mogę pomóc?-spytał mężczyzna zza biurka.
-Chciałbym zobaczyć książkę pod tytułem "Stoik".
-Dobrze.
Nowakowski zniknął wśród regałów. Cały ten budynek był bardzo dziwny. Wyglądał na starszy nawet od Góralczyka. Emanowało też spokojem, brakiem stresu i pośpiechu. G.G miał wrażenie, że czas płynie tu znacznie wolniej. Jakby znalazł się w czarnej dziurze, czy czymś takim.
Po chwili sprzedawca wrócił z książką pod pachą.
-Che pan ją przejrzeć czy kupić od razu?
-Przejrzeć.
Grzegorz wziął do ręki ten połączony stos kartek i zerknął na pierwszą lepszą stronę. "Stoik jest w każdym z nas. Opanowany, przyjmujący ze spokojem szczęście i nieszczęście. Jednak nie wszyscy potrafią znaleźć w sobie stoika, albo nie chcą..."-przeczytał G.G. Uśmiechnął się pod nosem i oddał książkę Karolowi, przyglądając mu się dokładnie.
-Dziękuję bardzo. Do widzenia.-powiedział i wyszedł.
-Do widzenia.-odparł lekko zdziwiony Nowakowski i odniósł książkę na swoje miejsce. Tymczasem Grzegorz z wielkim nakładem weny szedł do domu. Cieszył się, że znalazł to, czego szukał. Ten mały fragment z książki bardzo mu się przydał. G.G wiedział już, kogo narysuje.
Po dojściu do domu ściągnął płaszcz, buty i zamknął się w salonie. Spojrzał na wiszące przed nim lustro. Ujrzał siwą czuprynę, lekki uśmiech, spokojne, błękitne oczy. Usiadł na fotelu i rozpoczął szkic.
Po kilku godzinach dzieło było gotowe. Góralczyk z dumą patrzył na szkic i właściwy obraz na płótnie. Widniał tam starszy człowiek, podobny do Grzegorza i Karola Nowakowskiego. Ze stoickim spokojem siedział na ławce w parku i rysował, wśród pędzących ludzi.
-Zawsze zachowywałem się jak stoik. Byłem pełny spokoju, powagi, nie ingerowałem w działanie czasu i matki natury. Szukałem stoika, zapominając, że sam mogę nim być.-zaśmiał się G.G. Był szczęśliwy i nie miał zamiaru tego ukrywać, nie tym razem. Po chwili wziął obraz pod pachę i zaniósł na wystawę, by ktoś przez resztę czasu mógł go podziwiać.