Akcja powieści rozgrywa się w osadzie Olszyny. Obok tej wsi płynęła rzeka Młynówka, na której po powodzi powstała wyspa połączona brzegiem jedynie poprzez przewrócone drzewo. Wyspa stała się miejscem czworga dzieci: Mariana Pietrzyka, Julka Milera (ciotecznych braci) oraz Pestki Ubyszówny i Uli Zalewskiej.
O kryjówce na wyspie nie wiedział nikt z mieszkańców wsi. Dlatego też z najwyższym zdumieniem dzieci któregoś dnia odkryły, że ktoś tam był, palił ognisko, biwakował. Pierwsze nieznajomego zobaczyły dziewczyny - spał pod leszczyną. Pestka pobiegła po chłopców, natomiast Ula obserwowała śpiącego. Był nim kilkunastoletni chłopiec: wyraźnie zmęczony, wychudzony, w podniszczonym ubraniu. Niebawem obudził się i Ula zaoferowała mu pomoc. Okazało się, że nieznajomy jest ranny w nogę, ma gorączkę. Tajemniczy przybysz nie chciał niczego mówić o sobie, każdą informację uzyskiwano z największym trudem. Zenek, bo tak miał na imię, powiedział, że przyjechał do Olszyn autostopem, podróżuje zaś do Strykowa, gdzie przy budowie mostu pracuje jego wujek.
W następnych dniach Zenek nie był bardziej skory do rozmowy. Pogarszał się też stan jego nogi, którą, mimo oporu chłopca, opatrzył ojciec Uli, miejscowy lekarz. Zenek wyruszył w dalszą drogę, ale niezagojona rana zaczęła krwawić i wrócił na wyspę. Czteroosobowa "załoga" wciąż opiekowała się nim, dzieci wynosiły z domów pożywienie, zbudowały szałas, były wobec Zenka bardzo troskliwe. Ten ostatni wciąż niewiele mówił, unikał kontaktów z kimkolwiek, czasami sprawiał nawet wrażenie opryskliwego.
Pewnego dnia Marian i Julek pojechali na rowerach do Strykowa, by odszukać wujka Zenka. Niestety, okazało się, że pana Antoniego Janicy tam nie ma, że w tej miejscowości nie budują mostu i nikt nie wie, gdzie on aktualnie pracuje. W międzyczasie Zenek powiedział nieco więcej o sobie: mieszkał we Wrocławiu, jego matka nie żyje, natomiast ojciec jest dla chłopca zły, nie chce go - stąd ucieczka z domu. Wiadomość o nieobecności wujka załamała "obcego".
Mijały dni. Zenek wciąż mieszkał na wyspie, a "załoga" nadal opiekowała się nim. Któregoś dnia Zenek dał dowód niezwykłej odwagi, ratując dziecko od śmierci w wypadku drogowym. Jednak bezpośrednio po tym pięknym czynie kradł jabłka i namówił do tego część "załogi". Mało tego, pewnego dnia Marian dowiedział się, iż Zenek na targu w Łętowie ukradł pieniądze przekupce. Gdy wydała się ta tajemnica, chłopak, po rozmowie z Ulą, do której odczuwał wyraźną sympatię, zniknął z Olszyn.
"Załoga" nie mogła zapomnieć o Zenku. Szczególnie Ula, która głęboko przeżywając dokonaną przez chłopca kradzież, postanowiła zarobić 50 złotych i zwrócić je przekupce. Tak też zrobiła.
Poszukiwania Zenka nie przynosiły rezultatu. Aż nagle Julek spotkał go na targu w Łętowie - Zenek grał w karty z grupą chuliganów. Wiadomość o tym, że Ula oddała pieniądze zrobiła na Zenku duże wrażenie, jednak nie chciał wrócić na wyspę.
Wreszcie wrócił. Zaczął pracować, by zwrócić Uli pieniądze. Jednak konflikt z miejscowymi chłopcami doprowadził do tego, że ci ostatni postanowili zainteresować milicję nieznajomym. Zenek musiał się schować w innym miejscu. Został gościem doktora. Ku zaskoczeniu Uli, której stosunki z ojcem układały się dotychczas źle, dziewczyna uważała, że ojciec jej nie kocha, nie ufała mu. Sprawa Zenka stanowiła przełom w ich życiu. Odbyła się długa rozmowa Uli z ojcem, podczas której wyjaśniono wiele spraw (matka dziewczyny nie żyła), doktor okazał się kochającym ojcem, nie zaś zimnym i surowym człowiekiem.
Zenek bardzo dobrze czuł się w domu Uli. Doktor osobiście pojechał do Tczewa, gdzie pracował pan Janica. Wujek był gotów przyjąć do siebie Zenka, z radością podjął się trudu wychowywania go.
Zenek wyjechał. Zostawił list do Uli, w którym zapewniał ją o swej miłości. Wyjaśnił też ostatecznie, dlaczego uciekł z domu - jego ojciec pił, znęcał się nad synem. W kopercie było również pięćdziesiąt złotych - zwrot długu. List kończył się zapewnieniem, że Zenek nigdy nie zapomni Uli i któregoś dnia wróci do Olszyn.
niezgoda19 Julek spotkał Zenka na targu w Strzemienicach, na który pojechał z dziadkiem panem Pietrzykiem po buty, a nie w Łętowie. To tam Zenek grał w karty.
odpowiedz
AdRox Sorki niechcacy xD Tylko pytanie czy to miasto nazywa sie tczewa czy po prostu zle napisal?
odpowiedz
Nieznajoma102928 prawda tę miasto nazywa się Tczew (w google se zobacz ;)
UczemSiemNicNowego Bardzo fajna praca no i OCZYWIŚCIE PRZYDATNA na dzień przed sprawdzianem. Tylko proponowałabym poćwiczyć trochę ortografię. Miło też jak ktoś pisze takie komentarze jak Wikus777777 bo można dowiedzięć się co najmniej kilku szczegółów pewnie przydatnych na sprawdzianie. :)
odpowiedz