Makbet jest tytułowym bohaterem jednej z największych literackich pereł europejskiego romantyzmu. Główny bohater dzieła Williama Shakespeara to postać obdarzona wyjątkowymi cechami – siłą, walecznością, odwagą. To także, przy wielu wspaniałych cechach jego osobowości, postać tragiczna, zagubiona, to symbol zatracenia się wobec potęgi rządz targających marzeniami wszystkich ludzi. Makbet stanął oko w oko z pokusą władzy, ceną której była straszna zbrodnia, zbrodnia która niczym huragan spustoszyła i zburzyła ład poczciwego żywota jaki bohater Shakespeara wiódł. I choć sam początek dramatycznej historii Makbeta nie wskazywał na jego ostateczną klęskę, to przez jego późniejsze, stopniowe poddanie się mrocznej stronie własnych pragnień, bohater przemienia się w potwora rządnego krwi i władzy, w człowieka z jakimi niejednokrotnie walczył na polach bitewnych.
Makbeta poznajemy w obliczu zagrożenia jakie krainie króla Dunkana niosła ekspansja sił norweskich dowodzonych przez króla Swena. Dzielny bohater w losy bitwy wsławił się pokonując zastępy wrogów, w tym zdrajcę na rzecz Norwegii tana Kawdoru. W ustach posłańca zdającego raport z walk królowi, Makbet i Banko byli niczym „dwa działa podwójnie ostrym ładunkiem nabite”. Już na początku widzimy przed sobą obraz walecznego dowódcy, wojownika nie bojącego się śmierci, zdolnego oddać życie dla zwycięstwa. Król postanowił, w zamian za okazaną odwagę na polu bitwy, nadać Makbetowi tytuł, który poprzez swą zdradę utracił poprzedni tan Kawdoru.
Następną sceną, w której łatwo zaobserwować można charakterystyczne cechy Makbeta, jest spotkanie wracających z bitwy rycerzy z czarownicami. Wiedźmy, na które Makbet i Banko natknęli się na drodze powrotnej wróżą krewnemu króla Dunkana przejęcie korony i władzy królewskiej. Makbet broni się przed przepowiednią, nie daje wiary słowom wróżby. Objawia niecierpliwość, nakazuje odpowiadać na wszystkie jego pytania, rozjaśnić to wszystko co owiane tajemnicą przekazały mu czarownice. Nie wierzył w awans na tana Kawdoru a którym mówiły do momentu rozmowy z Rossem, który przekazuje mu dobrą nowinę. Makbet cieszy się z awansu, ale w głębi duszy tli się chęć większej władzy. Mówi do siebie: „ Glamis i Kawdor! Najważniejszej jeszcze brakuje rzeczy”.
Makbet reprezentuje jeszcze swoją postawą jakże pozytywną cechę – dziękuje za trud włożony w walce przez jego braci w orężu. Wie, ze sam nie osiągnął by tego wszystkiego – jest im wdzięczny za włożoną pracę w zwycięstwo. Duszę i sumienie Makbeta gryzie jednocześnie problem proroctwa – rozważa idące za nim konsekwencje – boi się, ze słowa wiedź mogą być zgubne dla niego samego.
Makbet, jawi się w VI Scenie I Aktu, jako posłuszny woli króla sługa, pełen pokory i skruchy przed obliczem władcy. Jego mottem są „służba i honor”. Jego najważniejszym celem jest dobro kraju i posługa monarsze. Dunkan docenia postawę Makbeta, pozdrawia go i szanuje jako sługę, a także jako przyjaciela. W rozmowie z królem, Makbet dowiaduje się o tym że Malkolm ma otrzymać tytuł księcia Kumberlandu. W tym momencie w jego umyśle zaczyna kiełkować ziarno pychy i dążenia do władzy. To ten moment prowokuje Makbeta do działań mających na celu likwidację wszystkich zagrożeń na drodze do władzy. Do ziarenko zła i chciwości jaką Makbet ujawnia względem poszerzania własnych kompetencji, z czasem będzie rosło aż całkiem zdominuje duszę w głębi serca, dobrego człowieka. Dużą rolę w tej przemianie będzie miała jego żona, Lady Makbet, kobieta ambitna, zdecydowana i okrutna. Nie zawaha się przed najgorszym czynem, byle dopomóc mężowi w realizacji własnego przeznaczenia. Tylko gdy Makbet powraca do rodzinnego domu, Lady Makbet kusi go występkiem przeciwko władcy – mianowicie namawia go do królobójstwa. Ma na niego zgubny wpływ, dobrze wie przy tym, ze sam nie byłby w stanie w nieuczciwy sposób koronę królewską objąć – „Znam Ciebie. Rad byś być wielkim, nie wolnyś od dumy, ale uczciwie chciałbyś cel posiąść (…)” – proponuje mu znać się na nią. Makbet czuje się skołowany, nie wie co myśleć. Nie potrafi skutecznie przeciwstawić się namowom żony. Przeżywa rozterki związane z poznaną przepowiednią i zastanawia się, czy jego małżonka nie ma racji – czy nie osiągnie celu bez zdecydowanego kroku. Jednak sumienie podpowiada mu odłożenie zamiarów morderstwa – król jest wszakże jego krewnym. Ponadto jeszcze niedawno mówił o swoich zasadach – posłudze, honorze. Planowany występek byłby całkowitym zaprzeczeniem słów Makbeta. Próbuje przekonać żonę o szkodliwości wyboru, o dyshonorze i o grzechu jaki zbrodnia ta przyniesie. Ta zarzuca mu w odpowiedzi tchórzostwo. Po dialogu obojga małżonków pełnym obaw przyszłych zbrodniarzy w Makbecie zwycięża jego pociąg do władzy oraz uległość wobec żony. Wygłasza pewnego rodzaju przysięgę czy też hymn buntowników, mówiąc: „Idźmy i szydźmy z świata jasnym czołem; fałsz serca i fałsz lic muszą iść społem”.
Makbeta mimo podjętej decyzji nadal męczą wyrzuty sumienia. Widzi widmowy sztylet – proroctwo mordu. Rzeczywistość miesza się z nocnymi marami, z ciemnością która towarzyszy całemu utworowi. Otoczony mrokami Makbet doznaje poplątania zmysłów – myli mu się to co prawdziwe z tym, co istnieje tylko w jego podświadomości. Od tej chwili sen będzie największym cierpieniem Makbeta – „Zdało się mi, ze słyszałem głos wołający: Nie zaśniesz już więcej! Makbet zabija sen, niewinny sen, które związane węzły trosk rozplata(…)”. Ostatecznie decyduje się na popełnienie przestępstwa. Makbet popełniwszy zbrodnie wie, ze to był najgorszy czyn w jego życiu. Zdaje sobie sprawę z ciężaru jaki będzie musiał teraz nosić na swoich barkach. Jednocześnie czuje przed sobą odrazę, gardzi tym co zrobił w przeciwieństwie do Lady Makbet, kobiety o lodowym sercu, która z zimną krwią dokańcza plan zbrodni wrabiając w rzeź służbę.
Morderstwo na królu Dunkanie było zaledwie wierzchołkiem straszliwych następstw jakie niosło za sobą. Zgodnie z przepowiednią Makbet zostaje obrany królem. Przejęcie realnej władzy całym królestwie było niczym danie szaleńcowi broni. Makbet zaczyna odczuwać strach przed utratą swojej pozycji, szczególnie obawia się swego dobrego przyjaciela Banka któremu to wiedźmy przepowiedziały spłodzenie królewskiej dynastii. Sam zaś Banko domyślał się powoli, jaki był ciąg zdarzeń związany z dojściem Makbeta do władzy. Król zatrudnia trzech skrytobójców do morderstwa na Banku, którego jeszcze chwilę wcześniej zapraszał na uroczystą wieczerzę. Jakże dziwnie dźwięczą słowa Makbeta gdy mówi do najemników iż „Banko waszym jest nieprzyjacielem”. Dotychczas towarzysz przygód jego życia, powiernik największych tajemnic i zaufany przyjaciel stał się, w oczach Makbeta śmiertelnym wrogiem. Na wieść o śmierci Banka król określa go „starym wężem” zaś jego syna „gadem”. Słowa Makbeta pełne są wrogości i jadu sączonego przez odczucie nieograniczonej władzy. Pojawiający się duch zamordowanego ex-przyjaciela jest przepowiednią klęski Makbeta. Makbet dalej popada w obłęd – teraz nie ma już wyrzutów sumienia przed wykonywaniem i zlecaniem morderstw. Odczuwa zew krwi – woła: „Jużem tak głęboko w krwi zagrzązł, że wstecz iść niepodobieństwo, w miejscu zaś grozi mi niebezpieczeństwo; Trzeba więc dalej brnąć”. Śmierć wrogów jest jego jedyną szansą na przetrwanie.
Jako monarcha Makbet pogrąża się w swym straszliwym śnie, śnie zbrodniarza. Z poczciwego sługi przeistoczył się w krwiożerczego tyrana nie mającego litości nawet wobec niewinnego dziecka, nic więc dziwnego ze zbuntowani rycerze na czele z Makdufem, którego syn padł ofiarą krola-mordercy, wystąpili przeciw niemu. Lady Makbet całkowicie oszalała – wszędzie widziała widma, krwawe wizje. W końcu popełniła samobójstwa, które nie zrobiło żadnego wrażenia na przyzwyczajonym do śmierci i zapachu krwi Makbecie. Pewny zwycięstwa król, wspominając przepowiednię wiedźm atak buntowników traktuje z przymrużeniem oka, jednak słysząc jakoby las zbliżał się do zamku, mimo przekonania o nadchodzącym końcu, podejmuje ostatnią próbę odrzucenia wroga. Nie poddaje się do końca, mówi ze nie będzie „całować ziemi u nóg tego żaka Malkolma”. Ostatecznie ginie w walce a jego głowa przyozdobiła włócznię należącą do dowódcy rebeliantów.
„Makbet” Williama Shakespear’a to dzieło wyjątkowe. To jedno z pierwszych, które tak dokładnie przedstawiły obraz psychologiczny danej postaci. W tym wypadku mamy przed oczami człowieka, który w głębi serca był dobry, ale poprzez złe wybory i uległość wobec własnej ambicji i targających jego duszę żądz, doprowadza siebie i innych do zguby. Makbet nie był zły na początku. Był człowiekiem honoru i prawości, jednak to przez własne niepohamowaną chęć władzy, stracił wszystko, co kiedyś było mu bliskie. Dzielny Szkot zaprzedał się pokusie władzy wypierając się tym samym wartości jakie towarzyszyły mu całe życie. Wraz z każdym kolejny mordem, w Makbecie umierała jakaś cząstka dobra, aż do momentu, gdy żaden czyn nie był w stanie poruszyć skamieniałego serca władcy. Zatracił wszelkie sumienie i hamulce stając się człowiekiem, jakim sam gardził.