Przyjaźń to największy skarb, który jest ukryty na dnie serca
Przyjaźń to niewidzialna nić, która łączy ludzi
Przyjaźń to pokój duszy, który daje poczucie potrzeby
Przyjaźń to rozległa przestrzeń, która prowadzi do jedności
Przyjaźń to wartość, której nie da się wycenić
Przyjaźń to przygoda, która nasączona jest odpowiedzialnością
Boże spraw aby moja przyjaźń taka była.
Ks.Piotr.A. Faliński
Czy każdy z nas jest w stanie odpowiedzieć na pytanie czym jest przyjaźń?
Przyjaźń to cnota każdy się zemną zgodzi choć nie każdy tak ją nazwie. Przyjaźń to odpowiedzialność. Czy przyjaciel jest tylko jeden? A może jest ich kilku? Na czym polega prawdziwa przyjaźń?
Chcąc mówić o przyjaźni trzeba najpierw zaprzyjaźnić się z samym sobą, aby móc przekazać taką samą przyjaźń tej osobie która jest nam najbliższa. Przyjaźń to nic innego jak miłość do bliźniego i traktowanie go na równi z sobą.
W dzieciństwie zawsze mama wpajała mi: bądź sobą i nie zmieniaj się, bądź piękna wnętrzem a taką cię będą pamiętać na zawsze. Cóż warte były te słowa dla małego szkraba w podstawówce. Wnętrze ma przecież każdy człowiek i u każdego jest ono piękne tylko nie każdy umie je poznać do tego stopnia aby móc o nim mówić.
Większość jest ludzi, którzy nie mają ochoty zastanawiać się nad takimi „głupotami”, bo jest przecież wiele innych ważniejszych spraw do załatwienia ( niezapłacony rachunek za telefon, samochód trzeba dać do mechanika itp.). Społeczeństwo woli zamknąć oczy i szybko przebiec tą ścieżką życia, która jest najprostsza i najkrótsza. Na pierwszy rzut oka taka droga wydaję się prosta, bo się nie myśli o niczym i tym samym nie ma zmartwień. Rzeczywistość jest taka, że ta codzienność bardzo męczy, bo brak w niej zadowolenia z własnego życia. Brak w niej spełnienia. Pójście na „łatwiznę” jest męczące.
To Bóg dał nam prawo wyboru pod warunkiem, że będziemy umieli z niego odpowiednio skorzystać. Dał nam ten cenny dar i pozwolił w pełni się nim posługiwać. Przykre jest to, że większość nie umie tego docenić, a tym bardziej zastosować w życiu.
Bóg dał nam również dusze, która niestety zazwyczaj nie jest odpowiednio pielęgnowana i mało kto nią się nie przejmuje. Jest tak dlatego, że człowiek nie pojmuje znaczenia i pielęgnowania swego wnętrza, swej duszy.
Dostając dusze, otrzymaliśmy cnoty, a jedną z nich jest przyjaźń. Czy można mówić o przyjaźni, jeżeli nie żyjemy tak, jak powinniśmy zgodnie z naszą wewnętrzną czystą naturą? Szczerze w to wątpię.
Społeczeństwo w dzisiejszych czasach jest zbyt egoistyczne i mało odpowiedzialne, dlatego większość osób nie traktuje takich rzeczy poważnie. Unika odpowiedzialności w obawie przed życiem, a nawet nie żyje pełnią w obawie przed odpowiedzialnością.
Biblijny mędrzec Syrach powiada, że przyjaźń jest lekarstwem życia, uzdrawia nasze wnętrze, nadaje mu inną jakość. Prawdziwe przyjaźnie rodzą się tylko wśród osób świadomych swojego wewnętrznego Ja, zainteresowanych innymi ludźmi, zdolnych do empatii, lojalności i oddania. Swoboda w przejawianiu się jest wynikiem kochania i doceniania siebie, a jednocześnie umiejętnością darzenia siebie i innych przyjaźnią.
Takie przyjaźnie wymagają też wyzbycia się pożądań i egoistycznych pragnień. Wyzbycie się tych ulotnych urojeń zwiększa nasze szanse na doświadczenie przyjaźni. To prawda, że nasze przyjaźnie mogą być równie silne, a nawet silniejsze niż więzy krwi czy małżeństwa, ale dzieje się tak wtedy, kiedy poradzimy sobie z naszą wewnętrzną ambiwalencją, seksualnością i zgodzimy się na to, że przyjaciele okazują sobie przyjaźń w kratkę. Mówiąc w kratkę, mam na myśli niestałość w postanowieniach i uczuciach.
Tęsknota za prawdziwym przyjacielem jest objawem poszukiwania w naszym życiu takiej więzi, w której doświadczalibyśmy absolutnej miłości i zaufania. To chęć bycia kochanym i potrzebnym wręcz zmusza nas do poszukiwania przyjaciela i partnera.
Kiedy bylibyśmy połączeni przez podobne pasje i dążenia, a u naszego boku mielibyśmy kogoś, przed kim można odsłonić najciemniejsze zakamarki naszej duszy i zarazem nie bać się, że jakichś powodów zostaniemy odrzuceni, to moglibyśmy sobie wtedy pozwolić na spontaniczną radość niemającą końca. Ta radość wynikałaby ze spełnienia, które natomiast wynika z życia wypełnionego pasjami i bliskimi osobami. Takiej osoby pragniemy, takiej osoby szukamy, i tak rozumiemy prawdziwą przyjaźń.
Przyjaźń jest tym, co się buduje, tworzy. Nie bierze się sama z siebie – choćby pojawiła się niespodziewanie – ma swój początek, swoje źródło niczym rzeka. Zaczyna się często górskim potokiem, podziemnym źródełkiem – rozpoczyna się od zachwytu czyjąś osobą – może unikatowym sposobem spoglądania na świat, wspólnym przedmiotem zainteresowań. Przywiązanie tworzy się później – kiedy zostanie odnaleziona choćby wątła nitka porozumienia.
Z czasem rodzi się potrzeba “bycia dla kogoś” – nie tylko stania na uboczu. Przyjaźń jest byciem dla kogoś, byciem bezinteresownym. Przyjaźń to nie “coś za coś” – tym niemniej przyjaciel często nie chce pozostać “dłużny” – nie dlatego jednak, by spełnić powinność, a po to by sprawić radość, dać coś z siebie – podzielić się szczerością, dobrym słowem, może jakimś wspólnym problemem – wspólnym nie przez to, że dwie osoby, dwójka ludzi znajduje się w podobnej sytuacji, a przez to, że dla przyjaciela jest się gotowym “nachylić” do jego problemów, próbować zrozumieć. Takie współodczuwanie z drugim człowiekiem – zwane empatią – jest wyjątkowo piękne.
Człowiek ma wielką potrzebę zrozumienia (to wręcz głód świadomości), że ktoś rozumie jego motywy i je akceptuje. Przyjaciel to ktoś, kto dostrzega nasze wady i zalety – a mimo to nas ceni. Z przyjacielem można rozmówić się, jak z własnym sumieniem. Nie ocenia, a przyjmuje wszystko takim, jakim jest dając wsparcie i siłę.
Czasem jest tak, że przyjaźń boli, wtedy kiedy najbardziej potrzebujemy właśnie tej bliskości drugiej osoby, okazuje się że nie możemy na nią liczyć. Dzieje się tak dlatego, że w każdą przyjaźń wchodzimy ze „skazą charakteru”, która krępuje i ogranicza nasze relacje z innymi. Dlatego ważne jest poznanie własnego wnętrza i zrozumienie, że przecież każdy z nas jest indywidualnością i nie ma drugiej takiej samej osoby.
Dobierając sobie przyjaciela czy przyjaciółkę, szukamy w nich często swojej drugiej połówki, swego odbicia, uzupełnienia nas samych. Z psychologicznego punktu widzenia, szukając przyjaciela, często podświadomie, szukamy drugiego siebie, dlatego często dochodzi do niepotrzebnych niedomówień i przykrości. Brak czystych i szczerych intencji sprawia, że „inność” przyjaciela może nas bowiem doprowadzić albo do frustracji, albo wdzięcznego zaciekawienia, w zależności od tego, jak potrafimy żyć z wrodzoną zazdrością.
Myśląc o przyjaźni zapominamy często o tym, że względnie łatwo jest być przy drugiej osobie i przyjść jej z pomocą w przeciwnościach losu, ale trudniej wytrwać przy nich w ich radosnych chwilach, szczególnie gdy oni doświadczają tego, czego my usilnie pragniemy i nie możemy tego otrzymać. Zazdrość to stan umysłu i ciała, który nie kojarzymy z przyjaźnią i nie jest z nią związany, bo przyjaźń jest dla nas więzią ludzi sobie bliskich i przynajmniej duchowo równych. Zazdrość, to stan presji oraz odrzucenia naszej bliskiej osoby. Dopiero dojrzewając w przyjaźniach skłonni jesteśmy do tego, aby wyjść poza siebie i nauczyć się patrzeć we wspólnym kierunku. Najpierw jednak trzeba zaakceptować siebie i się ze sobą zaprzyjaźnić.
Jest takie banalne stwierdzenie – a mimo to nadal prawdziwe: „życie nie jest bajką”. Czym więc jest? Na pewno czymś dobrym. Nie zawsze wszystko układa się pięknie. Przychodzą chwile, gdzie ni stąd, ni zowąd coś nagle się zmienia. To tak, jak z piękną pogodą, po której nagle zaczyna się burza, a gdy burze przemija zaczyna świecić słońce. Może być tak, że nagle nadciągnie wielka trąba powietrzna, która zabierze lub zniszczy to, co przez jakiś czas było przez nas budowane, otaczane wspólną troską i przyjacielską życzliwością. Widocznie ktoś czegoś nie dopilnował lub po prostu musiało się to stać, aby zrozumieć lekcję od życia i wyciągnąć z tego wnioski.
Jeśli nagle wali się świat dwojga przyjaciół i wynika to z jakichś nieporozumień pomiędzy nimi, to wbrew pozorom nie jest tak źle, bo może być gorzej. Czasem to, co wydaje nam się złe, tak naprawdę jest czymś lepszym. Zawsze jest jakiś sposób na naprawienie sytuacji, na uzdrowienie przyjaźni. Przyjaciel umie wybaczyć przyjacielowi i to nie z litości bynajmniej, a jedynie na skutek “bycia przyjacielem”. Jeśli nie ma wybaczenia, nie ma też przyjaźni. Gdy brak jest możliwości uzdrowienia relacji, należy się rozejść, dać wolność sobie i bliskiej osobie. Tego wymaga od nas właściwe postępowanie zgodne z naszą czystą iskierką tlącą się w głębi nas, w naszej duszy.
Czy jest zatem jakiś sens przyjaźnić się, skoro czasem można ją boleśnie stracić i na tym ucierpieć? Na to pytanie każdy powinien sobie sam odpowiedzieć. Jeśli jednak nie potrafi, to powiem, że jest sens, ponieważ doświadczamy poczucia, że komuś na nas zależy i ktoś nas kocha. Wielu z nas przecież tego pragnie. To napędza ich świat, daje sens życia, wypełnia naszą emocjonalność i daje szczęście.
Przyjaźń traci się rzadko. Częściej przekonujemy się, że nie była ona prawdziwą przyjaźnią, a tylko chwilowym zauroczeniem i niedostrzeganiem rzeczywistości i wtedy pojawia się rozczarowanie. Ale przyjaźń, ta prawdziwa trwa często przez całe życie. Trwa i daje z siebie to, co najlepsze, bo przyjaciel zamieszkuje w nas, ma swoje miejsce w naszym sercu. Zawsze jest tu mile widzialny i przyjmowany z należytą wzniosłością. Trzeba wiele złej woli i determinacji, by ktoś mógł z naszego serca przyjaźń wyrzucić, wymeldować, eksmitować na bruk. Właściwie, to tylko my sami i nasz przyjaciel może tego dokonać. Inni ludzie są tutaj zupełnie nieporadni, jak jesienny liść, który już opadł.
Opadające liście niosą przesłanie mające nam uświadomić, że przemiany są wśród nas. Towarzyszą nam przez całą naszą wędrówkę, która nabiera kolorów, gdy pojawia się w niej przyjaciel płci męskiej lub żeńskiej. Z przyjaźnią między kobieta a mężczyzną bywa różnie. Nie rzadko daje się usłyszeć, że przyjaźń między mężczyzną a kobietą jest niemożliwa.
Dochodzimy tutaj do momentu, w którym zaciera się granica między przyjaźnią, a miłością. Zaczyna bowiem pojawiać się temat seksualności. Psycholodzy potwierdzają, że przyjaźń między mężczyzną, a kobietą występuje rzadziej niż przyjaźń między osobami tej samej płci. Dziwnym trafem zawsze pojawia się cielesny kontakt, który często psuje lub poprawia relacje. Gdy je poprawia, to zaczyna rodzić się miłość i powstaje związek, który ma wielką wartość, bo został stworzony na bardzo silnym fundamencie.
Jak wszystko, tak i przyjaźń ma swoje cykle i pory roku. Często bywają nieprzewidywalne. Najlepiej gdy są spontaniczne. Przynoszą one ze sobą nie tylko radość, ale czasem i smutek. Trzeba umieć się odpowiednio zachowywać i dostrzegać problemy, gdy się tylko pojawiają.
Każdy nieco inaczej postrzega i rozumie słowo „przyjaźń” i ten stan psychofizyczny. Nie da się ukryć, że dla wielu zrozumienie czy ona jest, będzie nierealne. Ten artykuł powstał specjalnie dla tych ludzi, ale również dla innych, którzy chcą się czegoś dowiedzieć na ten temat i uzdrowić swe relacje z przyjaciółmi, których można mieć kilku. Ilu więc można ich mieć?
„Moich przyjaciół mogę policzyć na palcach u jednej ręki. Uważam, że znajomych można mieć wielu, ale przyjaciół tylko kilku. Ktoś powie: „Mam przyjaciół, no bo przecież, gdzie nie pójdę, to zawsze kogoś poznam, więc mam ich coraz więcej.” Czy przyjacielem możemy nazwać osobę nowo poznaną, osobę dla nas zwykłą lub bezbarwną? Na pewno nie! Czy nie lepiej jest powiedzieć: „Mam trzy przyjaciółki, o których wiem prawie wszystko, które wiedzą o mnie prawie wszystko, i które są jednymi z najbliższych mi osób, ale mam też wielu znajomych, z którymi się nawzajem lubimy i szanujemy.” Znajomi jednak przychodzą, są w naszym życiu, ale i również odchodzą i znów poznajemy nowych, a przyjaciele są z nami zawsze często przez całe życie”. Tak oto wypowiada się jedna z moich znajomych. Z jej słów jasno wynika, że przyjaźń jest czymś wyjątkowym i niepowtarzalnym. To bliskość, którą się buduje przez lata poznając się wzajemnie i dbając o siebie.
„Moi przyjaciele wiedzą o mnie prawie wszystko i mówię prawie, bo każdy w sobie nosi jakąś tajemnice. My nie nazwaliśmy się przyjaciółmi po dwóch miesiącach znajomości, ale po wielu latach. Wtedy kiedy dokładnie wiedzieliśmy, że znamy się na tyle długo, żeby czuć, że to przyjaźń, żeby czuć, jak mocno się kochamy, żeby wiedzieć, że jesteśmy w stanie być przy sobie na dobre i na złe, żeby się wspierać, pomagać sobie, żeby czuć, że między nami jest duchowa i emocjonalna więź, że jesteśmy wobec siebie szczerzy, lojalni, i że w jakimś stopniu łączą nas zainteresowania, poglądy, poczucie humoru i wspólne doświadczenia. To wszystko dopiero złożyło się na prawdziwą przyjaźń.” Wielkie i mądre słowa. Świadczą o prawidłowym rozumieniu sedna sprawy.
Niezmiernie ważne więc jest, aby bardzo dobrze się znać. To przychodzi z czasem. Wiedząc o sobie niemalże wszystko można w większym stopniu sobie zaufać i być bliżej siebie. Znając np. reakcje naszej przyjaciółki możemy momentalnie skorygować niewłaściwe zachowania i uzdrowić całą sytuację, gdy zajdzie taka potrzeba. Możemy odpowiednio zareagować, jeśli stanie się coś nieprzewidzianego. Dbanie o wzajemne relacje jest niezbędne, aby istniała bliskość. Tą bliskością obdarujemy niewiele osób. Tylko niektóre z nich mogą tego doświadczyć. Obnażymy nasze wnętrze tylko dla tych wyjątkowych ludzi, których kochamy. To dlatego przyjaciół często można policzyć na palcach jednej dłoni.
Pierwszą ważną cechą przyjaźni jest bliskość, której częścią składową jest zaufanie. Bliskość nie może istnieć bez zaufania, a zaufanie nie może istnieć bez bliskości. Te cechy są nierozłączne. Muszą być razem, aby działały sprawnie. Są fundamentem, na którym należy budować przyjaźń. Bez nich nie ma mowy o prawdziwej przyjaźni. Pełnią tak ważną rolę, ponieważ docierają do naszej duszy… tam, gdzie przyjaźń ma swoje źródło. W naszej duszy rodzą się najczystsze uczucia, takiej jak „Miłość”. Można więc śmiało stwierdzić, że przyjaźń, to związek miłości, ponieważ osoby, które się przyjaźnią wzajemnie się kochają.
Wróćmy jednak do zaufania. Na zaufanie składa się szczerość, uczciwość i wiara. Zaufanie ciężej jest zdobyć i łatwo stracić. Można je zdobyć dwoma sposobami. Jednym z nich jest bazowanie na szczerości i uczciwości, a drugi sposób bazuje na emocjonalnych gierkach i manipulacji. Z całą pewnością powinniśmy się trzymać tego pierwszego sposobu, gdyż jest on właściwy, daje spokój naszym sumieniom, uszczęśliwia nas, pozwala cieszyć się prawdziwym uczuciem, odświeża umysł i co najważniejsze, sprawia, że jesteśmy po prostu sobą, a bycie sobą w przyjaźni, to nurkowanie z butlą tlenową.
Drugi sposób jest jak nurkowanie bez butli tlenowej. Prędzej czy później zabraknie nam tlenu i będzie trzeba się wynurzyć pokazują swoje wnętrze. Jeśli za długo pozostaniemy pod wodą, to utoniemy i wszystko nagle zniknie. Manipulacja, to droga prowadząca w kolczaste zarośla. Wędruje się tam stąpając po ciernistych pnączach, które kaleczą nas, gdy tylko stawiam na nich swoją stopę. Tak samo jest z emocjonalnymi gierkami, które mają na celu zbudowanie zaufania. Każde zdanie, zachowanie i posunięcie prowadzi nas do zniszczenia znajomości, czego skutkiem jest wewnętrzne zranienie i rozgoryczenie.
Bazując na szczerości i uczciwości oddychamy świeżym tlenem, który daje nam siły i chęci. Jest jak łyk czystej odświeżającej wody. Dlatego właśnie, gdy pojawią się jakieś problemy w przyjaźni, to należy o nich szczerze rozmawiać. I w tym momencie natrafiamy na kolejny ważny element przyjaźni. Szczera rozmowa. Nieokłamywanie się.
Mówi się, że czasem najgorsza prawda, lepsze jest od kłamstwa. W pełni się z tym zgadzam. Mówienie prawdy pomaga w lepszym zrozumieniu np. jakiegoś problemu w przyjaźni i dzięki temu szybszemu i efektywniejszemu rozwiązaniu go.
„Najgorsza prawda” musi być jednak (jeśli może kogoś bardzo zranić) przekazywana w odpowiedni sposób i we właściwym czasie. To znaczy, że należy ją przekazywać z odpowiednim stanem emocjonalnym i dopiero, gdy zaistnieją ku temu odpowiednie warunki. Często się spotykam z ludźmi, którzy uważają się za szczerych, bo jak to mówią: „walą prosto z mostu wszystko, co im ślina na język przyniesie”. Według mnie powinni się najpierw walnąć w głowę, a potem nie mówić tego, co zamierzali powiedzieć. Oni tak naprawdę nie zdają sobie sprawy, że mówiąc niektóre rzeczy sprawiają, że ktoś przez to może ucierpieć, bo nie jest w stanie np. przyjąć w tym momencie tej prawdy o sobie lub nie jest w stanie zaakceptować w tej chwili niektórych rzeczy. Mówienie mu tego jest niemądre. Taka „szczerość” jest raczej brakiem taktu i zrozumienia niż wspaniałą cechą. Wynika bardziej z egoizmu niż z subtelności. Niesie zniszczenie.
Można oczywiście powiedzieć wszystko, ale czy to zawsze jest dobre dla odbiorcy? Niekoniecznie. Należy szczerze rozmawiać, ale trzeba to rozbić z wyczuciem. Załóżmy, że nasz przyjaciel ma jakiś problem, który nie daje mu spać po nocach i wielce go stresuje. Ty jako jego przyjaciółka przychodzisz do niego i „walisz prosto z mostu” o co Ci chodzi. Gnębisz go rzeczami, które w tej chwili są dla niego zabójcze. Twój przyjaciel ma jakiś problem, który go ogromnie męczy, a Ty dobijasz go dodatkowo swą „szczerością”. Tu nie o taką szczerość chodzi. Lepiej jest wesprzeć swego przyjaciela i poczekać z przekazaniem mu swych złych wieści dopiero w chwili, gdy to go nie dobije, a gdy już nie ma wyjścia, to przynajmniej zrób tak:
„Wyczuj jaki ma stan emocjonalny, jak się czuje, jakie jest jego obecne zachowanie i dopasuj się do tego stanu jak najbardziej możesz i wtedy przekazuj mu swe wieści. To sprawi, że wszystko odbierze w sposób, który jest dla mnie mniej destruktywny. Postaraj się też użyć właściwych słów. Bądź delikatna i subtelna”.
W tej chwili wyłania nam się kolejny element. Jest nim „wspieranie siebie nawzajem”.
Słowa mojej znajomej są następujące: „Jakże zatroskany jest przyjaciel patrząc na swojego przyjaciela, kiedy ten cierpi, kiedy ma problemy rodzinne, kiedy ktoś go zranił, kiedy na złamane serce lub kiedy ma zwyczajnie zły dzień. Wtedy i on, ten wierny przyjaciel, czuje się źle. Kiedy może to pomaga, ale czasem, nie może nic zrobić, więc jest przy nim i daje mu oparcie. Jakże szczęśliwy jest przyjaciel patrząc na swojego przyjaciela, kiedy temu się układa, kiedy jest zakochany lub kiedy zwyczajnie na dobry dzień. Wtedy i on, ten wierny przyjaciel, jest radosny i się uśmiecha.” Uśmiecha się i raduje razem z nim. Współczuje mu i w razie potrzeby pomaga stanąć na nogi. To jest właśnie siła tkwiąca w bliskości. Jest jak rodzina. Zawsze można na nią liczyć i na niej polegać. Człowiek wie, że cokolwiek by się nie stało, to jest za nim ktoś, kto go wesprze i doda odwagi.
Pamiętaj Drogi Czytelniku, że „Prawdziwy przyjaciel, to ktoś, kto przychodzi, kiedy cały świat odchodzi”.