Pewnego słonecznego dnia słońce, które dawało mi radość, świeciło wysoko i jasno na niebie, więc wybrałam się z moim mężem Adamem na spacer po ogrodzie. Było cudownie. Czułam się świetnie pośród dużych, pachnących kwiatów na zielonej trawie. Idąc, doszliśmy do samego środka ogrodu, w którym było najpiękniej. Postanowiliśmy odpocząć przy drzewie dobra i zła. Patrząc na chmury rozmyślałam co ich kształt mi przypomina. Adam zerwał dla mnie duży bukiet kwiatów. Wiedziałam, że jestem dla niego najważniejsza.
W pewnym momencie nie wiadomo skąd pojawił się dziwny wąż. Trochę się go przestraszyłam. Niespodziewanie przemówił do nas: Skosztujcie tych owoców, one są najlepsze ze wszystkich. Nie wiedziałam co mam zrobić, ale mąż wiedział i odpowiedział: My nie możemy zrywać owoców z tego drzewa. Wąż nadal nas zachęcał do spróbowania owocu. Ja nie wiedziałam co mam zrobić. Zerwać ten owoc czy nie? Spróbować go czy nie? Pomyślałam: Na pewno smakuje bardzo dobrze. Wyciągnęłam rękę i zerwałam ten owoc. Trochę się jeszcze zawahałam. Wreszcie go ugryzłam. Naprawdę był lepszy niż się można było spodziewać. Dałam kawałek Adamowi. Nie odmówił. Stało się. Zjedliśmy.
Po chwili zauważyłam, że jestem naga. Wstydziłam się tego. Wzięłam parę liści i zakryłam się. Mój mąż zrobił to samo. Gdy usłyszeliśmy, że Bóg idzie w naszą stronę ukryliśmy się. Byłam trochę przestraszona tym co może się wydarzyć. Przyszedł i nas zauważył. Bo przed nim nie da się nic ukryć. Był zły na nas, przeklął węża, a nas wypędził z Raju.
Żałuję tego, co zrobiłam, Gdybym mogła cofnąć czas na pewno bym tak nie postąpiła. Życie w ogrodzie było cudne. Miałam wszystko czego pragnęłam. Nie znałam co to ból i cierpienie. Jednak coś mnie podkusiło, aby zjeść ten zakazany owoc, a przecież wiedziałam jakie są jego następstwa. Ulegając szatanowi straciłam rajskie szczęście. I pomyśleć, że mogłam dalej spacerować po rajskim ogrodzie.