W trzecim dwudziestoleciu XIX w. Zakończyła się rewolucja przemysłowa w największych państwach Europy i w Stanach Zjednoczonych. Na koniec tego okresu przypadają takie ważne wydarzenia jak zwycięstwo przemysłowej Północy nad niewolniczym Południem w Stanach Zjednoczonych, polityczne zjednoczenie w Niemczech i we Włoszech, reforma rolna w 1861 r. w Rosji, rewolucja Meiji w 1868 r. w Japonii.
Szybkiemu rozwojowi przemysłu towarzyszył rozwój wielu dziedzin gospodarki, m.in. transportu. W roku 1819 pierwszy parowiec odbył rejs przez Atlantyk. W roku 1825 w Wielkiej Brytanii zbudowano pierwszą kolej żelazną; długość linii kolejowej w 1850 roku wynosiła 8 tys. km, a w roku 1870 już 210 tys. km.
Rozwojowi przemysłu towarzyszył nadmierny wzrost ludności roboczej, czego następstwem był masowy ruch przesiedleńczy z Europy do Stanów Zjednoczonych i Australii. Ruch ten spotęgował się wyraźnie po koniec wieku XIX. Rozrosły się europejskie posiadłości kolonialne; ruch kolonizacyjny posuwał się w głąb kontynentów co zdecydowało o zorganizowaniu licznych ekspedycji badawczych.
Na początku wieku XIX powstało wiele towarzystw geograficznych, które z pomocą rządu organizowały ekspedycje odkrywczo-badawcze. M.in.. w 1830 roku powstało Towarzystwo Londyńskie, które po pewnym czasie zaczęło docenia Davida Livingstone’a, ale aby do tego dotrzeć Livingstone musiał przebyć bardzo trudną drogę.
David Livivgstone urodził się 19 marca 1813 roku w Blantyre, niedaleko Glasgow, w religijnej rodzinie. Jego rodzice mieszkali z pięciorgiem dzieci w mieszkaniu jednopokojowym. Livingstone w wieku 10 lat rozpoczął prace w fabryce bawełny. W szkole wieczorowej szło mu tak dobrze, że otrzymał stypendium i rozpoczął studia medyczne na miejscowej uczelni.
Kiedy przeczytał o misjonarzu-lekarzu, osobie niosącej pomoc fizyczna jak i psychiczną, uznał że to jest jego przyszłość. W centrum szkoleniowym Londyńskiego Towarzystwa Misyjnego w Essex uważany był za dziwaka i samotnika, którego zachowanie nie będzie zachęcało niewiernych do przyjęcia nowej wiary. Pod koniec okresu próbnego chciano go wydalić ze szkoły, ale jeden z nauczycieli wstawił się za nim, dzięki czemu mógł on w dalszym ciągu korzystać z dotacji Towarzystwa i studiować medycynę w Londynie.
W 1840 roku Livingstone otrzymał uprawnienia doktorskie i został członkiem Londyńskiego Towarzystwa Misyjnego. Za cl swojej misji obrał sobie Chiny, ale niestety okazało się, że nie może tam pojechać, ponieważ napięcia społeczne zaczęły niebezpiecznie narastać. Chciano go wysłać do Indii, ale odwołał się do komisji i w rezultacie wyjechał do Afryki.
Pierwsze spotkanie z Afryką
Livingstone podczas podróży do Kpsztadu uczył się nawigacji oraz języka setswana. Dotarł do stacji misyjnej w Kuruman, położonej na północ od pustyni Kalahari pod koniec czerwca 1841roku. Widok jaki ukazał mu się bardzo go rozczarował. Zamiast obiecanych pięknych budynków, pełnych wspaniałości ukazało mu się parę bardzo skromnych domków. Po drodze do Kuruman zatrzymał się w Cape. Znajdowała się tu baza zbudowana przez misjonarza weterana Roberta Moffata, którego córkę Livingstone poślubił w 1845 roku.
Listy pisane do towarzystwa były pełne młodzieńczego zapału i chęci odkrycia i zbadania nieznanego. Wiara Livingstone’a była bardzo silna, dzięki czemu udało mu się ją pogodzić z ambicjami i pragnieniami zdobycia uznania.
Bardzo szybko udowodnił swoją niezależność. Już miesiąc po przybyciu do Kurman, wraz z żoną i innymi misjonarzami udał się na północ, na tereny zamieszkane przez Beczułanów, bez oficjalnego pozwolenia, w poszukiwaniu nowego miejsca nadającego się do zbudowania nowego ośrodka misyjnego. Przez kolejne miesiące starał się osiedlić w paru miejscach ale niestety bez powodzenia. W tym czasie zaatakował go lew, który o mały włos go nie usmiercił. Po długiej rekonwalescencji znalazł sobie kwaterę w Kolobeng na terytorium ludu Bagwena.
Mimo welkich starań Livingsone’a jedyną osoba, którą udało mu się nawrócić był wódz, ale i jego przywiązanie do poligamii było silniejsze od chęci praktykowania nowej wiary.
Kolobeng okazało się niezbyt gościnne dlatego jakiś czas później Livingstone znowu zaczął podróże.
Pierwsze odkrycia.
W 1849 roku Livingstone postanowił wyruszyć na północ. W podróży tej towarzyszył a zarazem ją finansował William Cotton Osweel, zamożny myśliwy, z którym po pewnym czasie bardzo się zaprzyjaźnił.
Po przebyciu największej południowoafrykańską pustyni Kalahari i dokładnym jej zbadaniu dotarli do słonego jeziora Ngami. Livingstone i Oswell byli pierwszymi Europejczykami, którzy dotarli do tej części Afryki. Królewskie towarzystwo Geograficzne przyznało Livingstone’owi nagrodę za jego wysiłki, a Londyńskie Towarzystwo Misyjne wyraziło zadowolenie z powodu nadanego mu rozgłosu.
Oznajmił ,że „jezioro Ngami należy do misji”. Jednocześnie miał przeczucie, że za jeziorem znajduje się dobrze owinięta siecz rzeczna. Tym razem niech ciał dzielić się sukcesem z Oswellem więc korzystając z zainteresowania Towarzystwa Londyńskiego zorganizował własną ekspedycje, na którą zabrał swoje dzieci i ciężarną żonę. Zbadał te tereny i lud żyjący tam – Makololo.
Trzecią wyprawę odbył z Osweelem. Ta ekspedycja zakończyła się jeszcze większym sukcesem niż ją poprzedzające. A mianowicie odkrył w 1851 roku w okolicach Sesheke rzekę Zambezi, za którą rozciągała się biała plama niewiedzy. Livingstone wiedział, że musi dokładnie zbadać jej przebieg. Droga do Kapsztadu w głąb lądu była trudna, wiec gdyby udało się udowodnić, że po Zambezi mogą pływać statki, byłaby ona dla Brytyjczyków, misjonarzy i kupców drogą prowadzącą ze wschodu.
Livingstone odesłał swoją żonę i dzieci na niepewne życie do Londynu a sam poświęcił się nauce korzystania z sekstansu i chronometru oraz planowaniu najambitniejszej z dotychczasowych podróży.
W poszukiwaniu drogi ze wschodu.
Między wrześniem 1854 roku a majem 1856 roku David Livingstone przebył e wschodu na zachód Afryki 6435 km. Był pierwszym Europejczykiem, który się zdobył na ten wyczyn.
Zlinyanti nad rzeką Cuando, Livingstone udał się na do Sesheke i dalej łódką w górę Zambezi, głosząc kazania. Opuściwszy terytorium Makololo musiał złożyć uszanowanie wodzowi ludu Balonda, na których terytorium się znalazł. Po dziesięciu dniach Livingstone udał się w dalsza drogę. Od wodza Shinte otrzymał siemiu ludzi. Kolejne terytorium zamieszkałe było przez lud Bachakowe, który był wrogo nastawiony do obcych. Wreszcie w Kimeya przekroczył granice Angoli należącej do Portugalii gdzie aż do samej Luady nikt mu nie przeszkadzał.
Sukcesem był fakt, że Livingstone przemierzył cały kontynent, on jednak nie był zadowolony gdyż z powodu ogromnej ilości muszek tse-tse szlak, którym podążał nie stanie się szlakiem uczęszczanym.
Livingstone wciąż chciał odnaleźć drogę prowadzącą ze wschodu. Po czterech miesiącach spędzonych w Luandzie i roku poświęconemu na powrót do Linyanti wyruszył otrzymując od wodza Sekeletu wsparcie. Podróż podczas której miał przebyć drogę 1610 km rozpoczął na początku listopada 1855 roku. Tym razem popłynął Zambezi łódką do miejsca zwanego „dym który grzmi” albo „grzmiący dym” czyli miejsce ogromnych wodospadów które nazwał Wodospadami Wiktorii. Przeszedł na lewy brzeg Zambezii i ruszył wzdłuż niego. Napotkał wrogie plemię Zumbo ale moc jego wiary i długie modlitwy pomogły wyjść bez szwanku.
W 1856 roku Livingstone dotarł do Quelimane u ujścia Zambezi. Po czym wrócił do Londynu aby zorganizować kolejną wyprawę.
Rzeką Zambezi
W 1858 roku Livingstone stanął na czele ekspedycji do Afryki, sponsorowanej tym razem przez rząd oraz Królewskie Towarzystwo Geograficzne. Celem tej wyprawy było udowodnienie, że rzeką Zambezi da się dopłynąć w głąb lądu. Niestety tym razem czekało na odkrywce mnóstwo problemów. m.in. musiał zaopiekować się i zachęcać 6 swoich kolegów odbywających z nim tę podróż oraz musiał nawiązać dobre stosunki z portugalskimi władzami gdyż rządzili oni terenami za Tete. Niestety Livingstone zawsze miał problemy w stosunkach koleżeńskich i nie umiał sobie poradzić z współtowarzyszami oraz nie lubił Portugalczyków. Oprócz problemów z ludźmi Livingstone miał problem z statkiem „Ma Robert”, który okazał się nieodpowiedni.
Ekspedycja Zambezi, o której Livingstone marzył, została źle przemyślana. Livingstone założył, że jest w stanie dopłynąć rzeką do Wodospadu Wiktorii, ale w drodze w dół odległość miedzy Zumbo a Tete pokonał lądem , a co za tym idzie nie zbadał jej. Okazało się, że na tym odcinku rzeka ma ostry spadek i jest nie do pokonania. Wszystkie siły zespołu pochłonęło zbadanie strumieni rzeki Hire, wpływającej do Jeziora Niasa.
Pojawiło się mnóstwo problemów: łódź wciąż się psuła, nowa misja nie przetrwała, wiele ludzi chorowało na malarie i jeszcze do tego zmarła żona Livingstone, która mu w tej ekspedycji towarzyszyła. Ekspedycje zakończono po sześciu latach, w 1864 roku.
Ostatnia wielka ekspedycja
Kolejna wyprawa. Również finansowana przez Towarzystwo geograficzne, dotyczyła rzek: nilu i Konga. Livingstone chciał znaleźć ich źródło. Wyruszył z Zanzibaru. Tym razem nie towarzyszyli mu Europejczycy, tylko 50 tragarzy i garstka hinduskich żołnierzy, których i tak zaraz zwolnił. Dopłynęli do ujścia rzeki Rovuma, a następnie wzdłuż rzeki udali się nad jezioro Niasa. Tereny te były nastawione wrogo wiec często znajdowali się w dość groźnych sytuacjach. Część ludzi uciekła z powrotem do Zanzibaru głosząc, że Livingstone nie żyje. Kolejnym jeziorem, które badał to Tanganika. Był to okres podczas którego badacz często chorował jednak nie to go zniechęciło. Zrezygnował dopiero gdy ujrzał ogromna masakrę jaką urządzili handlarze niewolnikami na rynku w Nyangwe. Wycofał się do Udżidżi.
Towarzystwo Geograficzne zaniepokojony brakiem wiadomości od Livingstone’a wysłała na poszukiwania zdolnego dziennikarza i korespondenta – Henryka Stanleya., który w październiku 1871 roku znalazł Livingstone’a. Po miesięcznym odpoczynku obaj podróżnicy wyruszyli by zbadać północną część jeziora Tanganika. Po stwierdzeniu, że nie jest ono źródłem Nilu Stanley wrócił do Londynu.
Livingstone wyruszył w kolejną wyprawę nad jezioro Bangweulu, gdzie 1 maja 1872 roku zmarł.
David Livingstone był pełnym pasji i poświecenia człowiekiem, który do końca swoich dni mocno wierzył w Boga. Mimo wielu chorób nadal brnął dalej, może dlatego, gdyż uważał, że powinien odkrywać nowe szlaki a może dlatego, że był ciekawy co znajduje się pod tą białą plamą na mapie. Od młodości wiedział, że chce podróżować i nawracać na wiarę, był przekonany, że się sprawdzi i tak tez się stało. Może właśnie dlatego osiągnął tak wiele.
Był bardzo rozsądny, wiedział, że musi nauczyć się wiele od tubylców aby przetrwać. Był jednak samotnikiem i miał niewielu przyjaciół, za to wielu ludzi go podziwiało.
Dzięki jego wnikliwym obserwacjom i szczegółowym zapiskom stworzono ogromną ilość książek poświęconych Afryce. Niektóre, jak „podróże i badania misjonarzy w Afryce”, napisał sam Livingstone . Został nagrodzony złotym medalem przez Towarzystwo Geograficzne za swoją prace. Dzięki niemu biała plama na mapie została wypełniona.
ABY UŁATWIĆ ŻYCIE :o)