Profesor Walter Sonnenbruch jest bohaterem dramatu Leona Kruczkowskiego pt. ?Niemcy?. Jest biologiem, ojcem Ruth, Willego i nieżyjącego Eryka oraz mężem Berty. Profesor często powtarza: ?Jestem uczciwym Niemcem?. Ale czy naprawdę tak jest? Postaram się znaleźć odpowiedź na to pytanie.
Na początku chciałabym zwrócić uwagę na to, że uczony widział bezcelowość walki nazistów o panowanie nad światem. W rozmowie z Bertą mówi, że: ?Wszyscy Niemcy rozstali się ze swoim szczęściem, ze swoim pięknem i dobrem, weszli na drogę szaleństwa?. Ideologia nazistowska budzi w nim odrazę. Mimo że rozumie jej bezsens, nie robi nic, by przeciwdziałać Hitlerowi. Jedyne na co go stać, to tłumaczenie rodzinie absurdu tego reżimu, ale nie ma odwagi, żeby poruszyć ten problem podczas swej przemowy z okazji jubileuszu. Kiedy przychodzi do niego Joachim Peters, który uciekł z obozu koncentracyjnego, chce się go pozbyć. Nie chce mieć z nim nic wspólnego. Mówi mu, żeby poszedł sobie jak najszybciej. Boi się mu pomóc.
Kolejnym argumentem może być to, że profesor nie uczestniczy w spotkaniach z naukowcami z innych europejskich państw, twierdząc, że wstydzi się tego, że jest Niemcem. Ale czy to naprawdę chodzi o wstyd? A może jest to asekuranctwo? Być może boi się konieczności odpowiadania na kłopotliwe pytania. Obawia się, że wśród obcokrajowców będzie musiał przyznać się do tego, że potępia Hitlera, a jednocześnie przerażają go konsekwencje tego. Czas, który poświęciłby na wyjazdy, wykorzystuje do intensywniejszej pracy naukowej, co przynosi mu wiele nowych odkryć, a co za tym idzie ? uznanie władzy.
Profesor nie uważa się za sprawcę zbrodni. Przecież do nikogo nie strzelał, nikogo nie zabił, nie uczestniczył w egzekucjach. Twierdzi, że ma czyste ręce. Nie interesuje go, że wyniki jego badań są wykorzystywane przez hitlerowców do eksperymentów na więźniach obozów koncentracyjnych. Kiedy Peters mu o tym mówi, Sonnenbruch odpowiada: ?To nie moja rzecz. Ja służę nauce. Tylko i wyłącznie ? nauce. Chcę jej służyć najlepiej, jak umiem. Reszta mnie nie obchodzi?.
Ostatnim argumentem jest to, że głowę rodziny oburza postępowanie własnych dzieci. Mówi, że mundur Willego to największa hańba jego życia. Kiedy Ruth daje mu francuski koniak, odmawia przyjęcia go, mówiąc: ?Dziś nie chcę niczego s t a m t ą d?. Sonnenbruch wydaje się nie zdawać sobie sprawy z tego, że jest przecież współodpowiedzialny za wychowanie swych dzieci. Nie potrafi wpłynąć na Ruth, by nie próbowała ?mocno żyć? w ?niemieckiej Europie?. Nie jest autorytetem ani dla niej, ani dla Willego, który nazywa go tchórzem.
Walter Sonnenbruch myli się, nazywając się uczciwym Niemcem, Jest oportunistą i hipokrytą, który za wszelką cenę stara się sam przed sobą usprawiedliwić ze swojej podwójnej moralności. Najważniejsze jest dla niego to, by nikt nie zniszczył jego wiary w siebie. Uważa, jak sam mówi, że: ?Niemcy takiego jak ja gatunku mają dziś do spełnienia jedno wyłącznie zadanie: przechować najwyższe dobra duchowe ludzkości, przenieść je w sobie nietknięte przez lata zamętu i walki, przez powódź błota i krwi, barbarzyństwa i szaleństwa. I zwrócić, przekazać je naszemu narodowi w chwili, kiedy upadnie okrutne państwo Hitlera?. Nie zdaje sobie sprawy, że jeżeli nie będzie ludzi, którzy będą mieli odwagę walczyć, to państwo Hitlera nie upadnie nigdy, więc nie będzie sensu przechowywać tych wzniosłych wartości, o których mówi?