Kilka dni temu dowiedziałam się z radia o powodzi, która ma nastąpić w przeciągu kilku następnych dni. Akurat byłam w domu sama z młodszym rodzeństwem i psem. Przygotowanie rozpoczęłam od razu, zaraz po pojawieniu się komunikatów o zagrożeniu. Przede wszystkim zaczęłam od zabezpieczenia ważnych dokumentów. Meble i najcenniejsze sprzęty można na przykład wynieść na poddasze lub strych, ewentualnie przewieść do rodziny. Zaopatrzyłam się w przenośne radio, latarkę oraz zapas baterii i leki. Zorganizowałam też potrzebną żywność, którą nie trzeba przygotowywać. W większości były to konserwy oraz zapas wody do picia. Sprawdziłam prawidłowość zamknięcia okien i drzwi na niższych kondygnacjach. Wyłączyłam też zasilanie prądu w domu głównych wyłącznikiem oraz wszystkie urządzenia gazowe. Potem wyłączyłam główny zawór na rurze doprowadzającej gaz do domu. Taki sposób zabezpiecza przed wydostaniem się gazu po włączeniu na powrót głównego zaworu. Starałam się także zabezpieczyć dom tymczasowymi osłonami z worków wypełnionych piaskiem. Fala powodziowa przyszła nagle, lecz ja byłam przygotowana. Powódź trwała kilka dni. Straty były spore. Usuwanie szkód rozpoczęłam natychmiast po ustąpieniu wody. Pod warunkiem, że dom i jego otoczenie nie stwarzają zagrożenia porażenia elektrycznego czy zawalenia sie konstrukcji lub obsunięcia się ziemi z podmytej skarpy. Dom szybciej wyschnie i mniej będzie szkód wtórnych wynikających głównie z rozwoju pleśni. Prace porządkowe rozpoczęłam od usunięcia wody z budynku i najbliższego otoczenia.