*Pewnego zimowego i nudnego dnia grałem w karty z kilkoma bogatymi osobami. Graliśmy w grę zwaną ,,Sabak". Szło mi bardzo dobrze. Karty - płytki zmieniały się zawsze na moją korzyść. W końcu doszło do ostatniego rozdania, w którym wygrałem statek kosmiczny razem z androidem pilotem.
*Statek był zmodyfikowanym frachtowcem, najprawdopodobniej do celów przemytniczych. Android-pilot okazał się robotem wielozadaniowym drugiej klasy, a na imię miał Vuffi Raa. Był zaprogramowany w taki sposób, że świetnie potrafił obsługiwać frachtowiec. Postanowiłem polecieć na inną planetę.
*Wystartowaliśmy następnego dnia. Na początku podróż przebiegała bardzo dobrze. Lecieliśmy w stronę systemu Oseona. Wyłączyliśmy tuż nad nim napęd nad przestrzenny, żeby móc przez chwilę podziwiać szalejący tam ogniowicher.
*Lecieliśmy dalej, ku nieznanej części galaktyki. Zaczęły się pierwsze problemy. Zaatakowali nas piraci. Było to około dwunastu myśliwców podłączonych do wspólnej jednostki napędowej. Usiadłem za sterami ciężkiego boltera stacjonarnego umieszczonego na lewej burcie. Co chwilę wysyłałem wrogowi wiązki śmiercionośnej energii. Piraci stawiali zaciekły opór, jednak po chwili stwierdzili, że ich działa nawet nie dają rady przedrzeć się przez pole ochronne statku.
*Piraci odlecieli. Natomiast my dolecieliśmy do jakiejś nieznanej gwiazdogroty. Wylądowaliśmy tam. Okazało się, że to miejsce zamieszkują dziwne, olbrzymie istoty, które potrafią pokonywać kilka lat świetlnych jednym skokiem. Niestety rozmawiali w nieznanym języku i nie mogliśmy ich bliżej poznać. Postanowiliśmy porobić im zdjęcia i wrócić na Ziemię.
(Pomysł zaczerpnięty z serii Gwiezdnych Wojen)
* - Akapit :)