Polowanie rozpoczęło się nagonką. Psy rzuciły się w pogoń zwęszywszy zwierza. Nagle z gęstej knieji lasu wyłoniła się potężna sylwetka niedźwiedzia. Drapieżnik wspiął się na tylnie łapy rycząc i łamiąc gałęzie okolicznych drzew. Najbliżej niego stali Tadeusz z Hrabią. Obaj ujżawszy ostre pazury zwierza jednocześnie wystrzelili ze strzelb pudłując. Po chwili niedźwiedź zwrócił się w stronę Hrabiego. Uniósł swoją łapę mad głową ostatniego z Horeszków. Wtem padły trzy strzały. Oddali je Rejent, Asesor i niespodziewanie Ksiądz Robak. Niedźwiedź ciężko runął na ziemię. Jeszcze sapał, lecz były to już jego ostatnie chwile.