"Moda na ściąganie"
Kolejny raz ktoś od kogoś przepisywał zadanie domowe. To juz w naszej szkole istna plaga. Bardzo irytująca, jak dla mnie...
No bo po co chwilę posiedzieć w domu nad zadaniem, skoro można w szkole pójść do ucznia zdolniejszego ipo prostu wszystko pzrepisac? Często ci mądrzejsi, a może pracowitsi, dają koledze czy koleżance odpisać; a miał być tylko raz: "Bo tak wyszło, nie miałem/am czasu, rozumiesz...". A własnie, że nie rozumiem! To jest zwyczajne pasozytnictwo na uczniach chcacych czegoś się nauczyć lub tych, którzy zadania odrabiają cały czas!
Sciąganie staje się ormą; to już codzienność w naszej szkole i nie tylko tu... Tylko dziwi mnie to, że nikogo to jakoś nie bulwersuje, nie rusza, bo pzrecież skoro Jurek sciaga od kogoś, to dlaczego ja nie mogę?
Młodzież sama siebie oszukuje tym pzrepisywaniem, u niektórych osób można zaliczyć to do choroby genetycznej; nijak nie oduczymy ich ściagania. Rozumiem, kilka razy się zdażyło, sama też nie jestem święta, ale jestem tylko uczniem, pzrede wszystkim człowiekiem. Ale nie toleruję ściagania "bo mi się nie chciało/bo był film fajny' bo grałem/am na komputerze". Jak ktoś sobie potem życiu poradzi bez kogoś pod ręką, kto pomoże, kiedy będzie potrzeba?
Sami sobie ludzie gotują taki los - szczerze mówiac, cofają się w rozwoju, są okropnymi leniami, które liczą tylko i wyłącznie na innych.
Czas nauczyć się bycia asertywnym. Zdecydowane nie! dla pasożytów codziennie przepisujących zadania domowe!
Ściąganie pokazuje jakgdyby, niektóre cechy człowieka: lenistwo, nieróbstwo. Być może takie darmozjady, bo inaczej nie można nazwać kogoś ustawicznie przepisującego czyjąś pracę, nie doceniają siebie, swej inteligencji, nie wierzą w siłę własnego umysłu.. Tak właśnie kształtuje się pokolenie ludzi uzależnionych od innych...