"Monachomachia, czyli wojna mnichów" jest poematem heroikomicznym, czyli parodią eposu bohaterskiego. Jego dzieje sięgają V w. p.n.e., kiedy to powstała "Batrachomiomachia", poemat grecki opiewający wojnę żab z myszami - parodię "Iliady" Homera. Charakterystyczną cechą tego gatunku jest komizm oparty przede wszystkim na kontraście pomiędzy rangą bohaterów, a sposobem ich działania i zachowania.
Satyra ma charakter ogólnopolski i miasteczku świata fikcyjnego w poemacie odpowiada co najmniej połowa ówczesnych miast Rzeczypospolitej. Wydarzenia mają miejsce w okresie rządów Stanisława Augusta(m.in. o.Eliziusz narzeka na to, że król tępi pijaństwo, a szerzy "gust książek”). "Monachomachia" jest przede wszystkim próbą ośmieszenia sposobu działania zakonów żebrzących. Miały one wieść żywot ascetyczny, a wiodły próżniaczy. Poeta ukazał w jaki sposób i w co obrócił się ideał kontemplacyjny i cel istnienia tych zakonów. Autor ukazuje mnichów uwikłanych w spory, nazywa ich "świętymi próżniakami" i "wielebnymi głupcami", obnaża i demaskuje niski poziom moralny i intelektualny zakonników. Przedstawia ujemne cechy kapłanów: ciemnotę, zacofanie, nieuctwo, niski poziom kulturalny, próżniactwo, lenistwo, bezużyteczność społeczną, zamiłowanie do pijaństwa i obżarstwa, skłonność do bójek oraz obłudę religijną. Autor wychodzi z słusznego założenia, iż "nie habit czyni świętym.
Utwór opowiada o konflikcie, który wybuchł pomiędzy dwoma zakonami: karmelitów bosych i dominikanów. Bogini niezgody Eris „widząc fortunny los spokojnych mężów” wywołała zamieszanie. Do tej pory opactwa te rywalizowały ze sobą głównie w jedzeniu i piciu, ale postanowiły spróbować swych sił w dyskusji teologicznej. Jednak zakonnicy nie pamiętali nawet gdzie mieści się ich biblioteka, dopiero po długich poszukiwaniach odnalezł ją aptekarz i krawiec, po czym mnisi zaczęli studiować druki. Uczona dysputa, prowadzona przez kapłanów w dzień „konkursu” na zasadzie polemiki, szybko przekształciła się w powszechną bójkę. Jako broni użyto sandałów, trepów, pasów, kufli od piwa, książki "Wojsk afektów zarekrutowanych" a nawet duże usługi oddawało kropidło,które zmoczone w święconej wodzie pozwalało zalewać oczy przeciwnikowi. Dopiero gdy w miejscu widocznym postawiono "dzban nad dbany" kapłani zachwyceni ozdobnością i rozmiarami pucharu zaprzestali walk i wznowili pijaństwo. Mnisi ukoili emocje winem. Część zamykająca poemat zawiera propozycję przyjęcia utworu, zgłoszoną na ręce przeora: "Czytaj i pozwól niech czytają twoi", przy wskazaniu: "Prawdziwa cnota krytyk się nie boi, ale i swoisty znak zapytania: Nie pochwalisz? - spalę."