Rok 2046
24 listopad
Godzina 20.43
Berlin, Kraj Niemiecki
- Gdzie jest mój ojciec? Spóźnimy się na konferencje. ? zapytał doktor Martin Leidetman
- Profesor jest w swoim biurze na 156 piętrze, proszę pana ? odpowiedział woźny
- Dzięki
Martin wsiadł do windy. Wybrał 156 poziom. Nie przewidywał żadnych przystanków, gdyż o tej porze Centralny Ośrodek Badań Technologii Cywilnych jest względnie pusty. Winda dojeżdżała na 154 poziom, gdy nastąpił potężny wstrząs, wszystkie światła zgasły, do uszu doktora doszła przeraźliwa kakofonia łamania się metalowych systemów hamowania windy. Nastała cisza. W wielomilionowym mieście jak Berlin rzadko słychać taką ciszę.
- ?Pewnie generatory padły, chociaż to nie zdarzało się nigdy wcześniej ? to niedopuszczalne!? ? pomyślał Martin
Po kilku minutach zapaliły się diody awaryjne. Niebieskie światło zalało wnętrze windy. Była w dobrym stanie. Doktor Leidetman postanowił ostatnie piętro pokonać schodami. Schody były kręte i wąskie, ostro wiły się w górę. Ich zadaniem było zabieranie jak najmniej miejsca i na wypadek awarii windy być wyjściem ewakuacyjnym. Mimo że, windy od 2023 roku znajdowały się w każdym budynku Federacji Europejskiej to Prezydent nakazał budowę schodów. Gdy Martin pokonywał ostatnie schodki usłyszał pięć strzałów z karabinu szturmowego. Znał się na broni, był przecież doktorem technologii militarnych. Czym prędzej pobiegł w górę i dotarł do drzwi gabinetu ojca. To stąd dobiegły odgłosy strzałów.
Powoli wszedł do pomieszczenia. Było ciemno. Gdy jego oczy przyzwyczaiły się do ciemna ujrzał dwóch funkcjonariuszy Security Federation pochylającymi się nad jego ojcem, a ściślej mówiąc nad szczątkami jego ojca. Zwłoki leżały na biurku a część upadła na ziemie. Ciało było zmasakrowane.
- Co się tu??! - mimowolnie wydusił z siebie Martin
Jego słowa zwróciły uwagę funkcjonariuszy. Zobaczył tylko czerwoną diodę sensorów na ich hełmach. Korzystając z oszołomienia zabójców doktor uciekł. W tym momencie włączyły się światła. Martin wsiadł do sprawnej windy i zjechał w dół. Na ekranie sterującym zauważył że funkcjonariusze włamują się do systemu sterującego windami, ale on był sprawniejszym informatykiem. Udało mu się uciec, jednak nie mógł uwierzyć w to co się stało. Myślał że to zły sen.
25 listopad
Godzina 07.23
Eurocity, Kraj Polski
- Panie Prezydencie stała się rzecz niebywale niebywała jaką jest? - zaczął minister Drzymała.
- Jest to, że budzicie mnie o 23 w nocy żeby mówić mi o rzeczach niebywałych. Już samą w sobie rzeczą niebywałą jest to, że podbiliśmy Europę. Dobrze, że mam silną wolę i mogę oprzeć się waszym telefonom, mam swoje życie prywatne. ? dokończył Prezydent.
- Tak, właśnie? ? zmieszał się minister ? tylko,że ta niebywała sprawa nie jest miła. Profesor Christopher Leidetman nie żyje.
- Zgodnie z planem ? stwierdził Prezydent.
- Tak, ale jego syn?On ciągle żyje.
- Jak to możliwe. Miał zginąć przed ojcem, w drodze na konferencje.
- Tak, ale nie przewidzieliśmy , że pojedzie po swojego ojca. Martin Leidetman widział likwidacje swojego ojca. To właśnie ta niebywała informacja, nasze zmartwienie. ? opowiedział Drzymała.
- Tak, to jest zmartwienie. Christopcher sprzedawał informacje Rosji, przez co kampania Uralska opóźniła się o dwa miesiące. Musieliśmy ukrócić ten proceder w jak najskuteczniejszy sposób. A teraz jego syn, również zdrajca widział jak policja likwiduje jego ojca. Wspaniale!! Użyjcie wszelkich możliwych sposobów. Propagandę obywatelską, standardowe namierzenie, lub nagonkę militarną. A jeśli jakiś cywil o tym się dowie, to wam pensje tak potnę, że na paliwo do mercedesa ci nie starczy. Tobie i całemu sztabowi, który pozwolił mu uciec. Ma go spotkać to, co ojca. To jedyny sposób by zapewnić pokój.
25 listopad
Godzina 18.25
Berlin
Martin ciągle uciekał. Już od prawie doby. Musiał odpocząć. Usiadł na ławce w centrum handlowym. Na wielkim ekranie zobaczył swoje zdjęcie. Został terrorystą. Nie miał czystego sumienia, ale żeby od razu terrorystą? Stracił nadzieje. Postanowił oddać się w ręce prawa.
25 listopad
Godzina 19.57
Eurocity
- Proszę o rozmowę z Prezydentem. To bardzo pilne. ? powiedział minister Drzymała.
- To niemożliwe. Prezydent rozmawia przez telefon. ? odpowiedział gwardzista ? Poprosi pana do siebie gdy skończy.
Po dziesięciu minutach minister został zaproszony do gabinetu Prezydenta.
- Dzień dobry panie Prezydencie. Chciałem oznajmić że pojmaliśmy Doktora Leidetmana.
- Doskonale. Gdzie go pochowaliście? ? zapytał Prezydent
- Pojmaliśmy go. On żyje.
- W takim razie gdzie on jest?
- W pomieszczeniu obok.
- Co?! Przyprowadzacie go do Pałacu Prezydenckiego? Co za nieostrożność.
- Myśleliśmy, że będzie pan obecny przy przesłuchaniu.
- Jakim przesłuchaniu. Macie go zlikwidować. Czyńcie swoją powinność i posprzątajcie.
- Ale panie Prezydencie?
- Wykonać!
Po chwili Prezydent usłyszał donośny strzał z pistoletu. Drzymała wrócił.
- Dlaczego musieliśmy go zabić? ? zapytał.
- Trzeba dbać o bezpieczeństwo obywateli. Lepiej poświęcić dwóch naukowców niż setki ludzi ginących w zamieszkach. Bezwzględność to warunek utrzymania bezpieczeństwa narodowego. A poza tym ?Canis mortuus non mordet?.